Warszawskie Muzeum Komputerów i Gier – nasza wizyta i wywiad z Mariuszem Murawskim

Jeżeli słowo „muzeum” kojarzy wam się tylko z nudną wycieczką klasową i podziwianiem dzieł Jana Matejki, to zdecydowanie powinniście odwiedzić Warszawskie Muzeum Komputerów i Gier. Ta hybryda wystawy i salonu gier pozwoli wam przenieść się do lat młodości – niezależnie od tego, jak dawno to było!

8 czerwca 2021

Każda osoba z Warszawy i okolic, która choć trochę interesuje się sprzętem elektronicznym, zna Warszawską Giełdę Elektroniczną, daję sobie rękę obciąć. Wszyscy wiemy, że niepozorne przejście podziemne pod GUS-em kryje królestwo kabelków i części zamiennych do różnych sprzętów i sprzęcików, jakie tylko możecie mieć w domu. Ale czy wiecie, że oprócz kilkunastu sklepików i punktów serwisowych mieści się tam również taka perełka, jak Warszawskie Muzeum Komputerów i Gier? Powierzchnia WMKiG jest niewielka i podczas wizyty nie rozbolą was nogi od chodzenia, jak w Muzeum Narodowym, za to na pewno zwiedzanie odczują wasze kciuki – można tam spędzić długie godziny, naparzając na tylu różnych platformach gamingowych, że trudno je nawet wszystkie wymienić.

eksponaty muzeum i logo

W Warszawskim Muzeum Komputerów i Gier znajdziemy sprzęty od Vectrexa, po PlayStation 2. Starsi gracze mogą przenieść się do czasów dzieciństwa i pograć na konsolach, takich jak SNES czy NES, potrzymać w ręku kasetę z grą na Atari czy przypomnieć sobie piękne chwile, kiedy chleb z masłem i pomidory smakowały jakoś lepiej, a popołudnia spędzaliśmy z Amigą 500. Młodsi fascynaci gamingu mają niepowtarzalną okazję obejrzeć wszystko to, co doprowadziło nas do miejsca, gdzie jesteśmy dziś. Na własne oczy zobaczyć, co zachwycało nas 20, 30, a nawet 40 lat temu. Oprócz samego oglądania i grania, można usiąść w fotelu i zanurzyć się w lekturze archiwalnej prasy – biblioteka tytułów obejmuje takie klasyki, jak „Secret Service”, „Bajtek” czy „Gambler”. W dobie Internetu wydaje się nieprawdopodobne, że aby zdobyć poradę, jak pokonać konkretnego bossa czy przejść trudny level, trzeba było napisać list do gazety, czekać miesiąc i trzymać kciuki, żeby odpowiedź ukazała się w druku. Jednak nawet dziś z wielką przyjemnością czytałam recenzje gier, w które zagrywałam się w latach ’90.

Warszawskie Muzeum Komputerów i Gier – wywiad z Mariuszem Murawskim

Podczas wizyty w Warszawskim Muzeum Komputerów i Gier udało nam się porozmawiać z jego managerem, Mariuszem Murawskim, dla którego retrogaming to nie tylko praca, ale również ogromna pasja. Poniżej miniwywiad z Mariuszem:

Mariusz Murawski, Menager muzeum

GamesGuru: Opowiedz nam, jak powstała idea Warszawskiego Muzeum Komputerów i Gier i co doprowadziło do tego, że zostałeś jego managerem?

Mariusz Murawski: Muzeum powstało dzięki jego właścicielowi, do którego należą wszystkie demonstrowane eksponaty. Jest to kolekcjoner od lat powiększający swój zbiór, który na przestrzeni lat prezentował za pośrednictwem rozmaitych wydarzeń w różnych miejscach Polski i za granicą. W pewnym momencie stwierdził, że dobrze by było zorganizować stałą wystawę w jednym miejscu bez przymusu podróżowania i ponownego rozkładania ekspozycji. Tak narodziło się WMKiG. Zostałem menadżerem Warszawskiego Muzeum Komputerów i Gier, ponieważ wysłałem swoje CV, które, widać, sprostało oczekiwaniom właściciela naszej obecnie już wspólnej inicjatywy. Od 2007 roku pracuję w branży gier, prywatnie od końca lat ’90 kolekcjonuję gry oraz konsole. Moja obecna praca jest dla mnie doskonałą możliwością samorealizacji w pasji, którą praktykuję od lat. Możliwość rozmowy z innymi wielbicielami retro, prowadzenie tematycznego kanału na YT, bycie przewodnikiem muzealnym, dbanie o dobre imię WMKiG za pośrednictwem kontaktu bezpośredniego z gośćmi jak również za pomocą wywiadów prasowych, radiowych czy telewizyjnych jest dla mnie olbrzymią przyjemnością. Koniecznie trzeba w tym momencie dodać, że ludzie, z jakimi pracuję, są wspaniałą, pomocną ekipą, która funkcjonuje na zasadzie wzajemnego zaufania i wspólnego stałego poszerzania kompetencji. To po prostu świetne zajęcie, oby każdy z nas był szczęśliwy w swojej pracy!

GG: Na co może liczyć odwiedzający muzeum gość? Przybliż nam skład obecnej ekspozycji i powiedz, proszę, jak odbierają miejsce zwiedzający, którzy trafiają tam pierwszy raz i odkrywają, że Warszawskie Muzeum Komputerów i Gier to nie tylko salon wystawowy, a hybryda salonu gier z galerią?

MM: Goście nas odwiedzający mogą liczyć na dziesiątki sprzętów retro w postaci starych konsol i komputerów od takich firm, jak Nintendo, Sega, Sony, Commodore czy Atari. Posiadamy na nie naturalnie bardzo wiele tytułów, które goście są w stanie sprawdzić osobiście, bo, jak zauważyliście, Warszawskie Muzeum Komputerów i Gier jest w pełni interaktywne. Bilety są całodzienne i każdy może grać na wszystkim tyle, ile chce, licząc zarówno na pomoc techniczną pracownika będącego na miejscu, jak również możliwość merytorycznego oprowadzenia dopasowanego do odwiedzających nas osób. Osobiście staram się, by kontakt z odwiedzającymi nie kończył się tylko na graniu, ale również motywował do wymiany doświadczeń i historii retro w naszych życiach. Dzięki temu miałem okazje poznać wiele bardzo ciekawych osób z bogatym doświadczeniem. To wartościowe kontakty, które trudno byłoby pozyskać w pracy o innym profilu.

eksponaty, prasa, pady

GG: Kto odwiedza Warszawskie Muzeum Komputerów i Gier najczęściej? Czy są to raczej gracze starsi, dziś już po trzydziestce, pamiętający czasy premiery tych sprzętów i kierujący się nostalgią? Czy są to gracze młodsi, zainteresowani gamingiem na tyle, że chcą poznać jego historię?

MM: Zazwyczaj gośćmi Warszawskiego Muzeum Komputerów i Gier są osoby po 30-ce wraz dziećmi, nie jest to jednak regułą. Zdarzają się również nastoletni gracze mający bardzo dużą wiedzę o retro, której chęć zdobycia nie wynikała z zainteresowań rodziców. Są to osoby, które po prostu preferują stare gry.  Takich ludzi jest coraz więcej i nie dzielą tej wspaniałej społeczności żadne granice wiekowe. Osobą kochającą retro może być zarówno człowiek pamiętający czasy premier pierwszych sprzętów ośmiobitowych, jak również jedenastolatek kochający obcowanie z rzeczami, które przyciągają swoją charakterystyczną egzotyką, niespotykanym wzornictwem oraz niejednokrotnie oszałamiającym poziomem trudność starszych tytułów. Nie wszyscy gramy w Fortnite.

GG: Jak postrzegasz „nowe” konsole retro? Evercade, Retron5, Retro Champ? Konsole, które pozwalają na granie w stare gry z licencjonowanych cartrige? Nawet oryginalne Nes, Snes, Sega czy Famicom są coraz szerzej dostępne nie tylko w niszowych kanałach dystrybucji. Czy takie maszyny to dla ciebie dobre zjawisko, czy patrzysz na to z przymkniętym okiem jako pseudokonsole, które raczej pozostają w cieniu oryginalnych urządzeń?

MM: Konsole, które zostały wymienione w pytaniu, są przeze mnie postrzegane jako środek zastępczy. Istotną ich zaletą jest łatwość podłączenia przez mniej obeznanych użytkowników do nowych telewizorów z matrycami HD. Należy jednak również w tym momencie wspomnieć o sprzętach opartych na technologię FPGA, jak np. produkty firmy Analogue, które nie działają na zasadzie zwykłej emulacji, lecz idealnie odwzorowują oryginalne konsole. Te urządzenia są w moim odczuciu bardzo intrygującą alternatywą dla graczy niemających zamiaru kupować upscalerów do matryc HD, a chcących jednocześnie korzystać z oryginalnych gier. Mimo wszystko dalej uważam, że najlepiej jest podpiąć stary, dobry oryginał do CRT.

eksponaty, konsole, komputery

GG: Jak Warszawskie Muzeum Komputerów i Gier poradziło sobie w czasach pandemii? Czy pomogła w tym organizacja Giełdy Retrogamingowej? Przybliż, proszę, ideę tej inicjatywy. Obecnie zbliżamy się do 10. edycji giełdy. Opowiedz też o początkach inicjatywy oraz jej rozwoju na przestrzeni tych miesięcy.

MM: Pierwsza edycja miała miejsce w lutym 2020 roku, więc miesiąc przed pierwszym lockdownem. Po jego nastąpieniu skontaktowałem się z odpowiednim ministerstwem jako organizator wydarzenia i zorientowałem się, że jestem w stanie realizować je nawet podczas trwania czerwonej strefy (zachowując oczywiście odpowiednie środki ostrożności). Od początku ideą tej inicjatywy były spotkania bezpośrednie z ludźmi kochającymi jak my gry wideo. Warszawskie Muzeum Komputerów i Gier musiało zostać zamknięte, ale dzięki giełdom byliśmy w stanie zarówno dalej realizować naszą misję, jak również przetrwać to finansowo. Kolejnym plusem było zainteresowanie wystawców retro gier z różnych stron Polski, którzy w większości już stale uświetniają nasze wydarzenie. Obecnie giełda ma regularny charakter, każdego miesiąca spotykamy się w określoną sobotę i wspólnie wymieniamy się Retro, sprzedajemy i kupujemy Retro, nieustanie rozmawiamy o Retro i po prostu wspólnie tym Retro żyjemy. Dziękuję wszystkim naszym gościom będącym stałymi odwiedzającymi giełdę. Część z was towarzyszy nam od początku, zawsze mogliśmy na was liczyć. To, co robimy, robimy dla was i istniejemy również dzięki wam. Do zobaczenia 12 czerwca na giełdzie, a jeszcze wcześniej w Warszawskim Muzeum Komputerów i Gier!

Warszawskie Muzeum Komputerów i Gier – relacja z naszej wizyty

Na wizytę do Warszawskiego Muzeum Komputerów i Gier udaliśmy się we trójkę: ja, Michał i nasza młoda. Co prawda w domu również mamy sporą kolekcję retro konsol, więc młodzież już jest obyta z tego rodzaju sprzętem, a i dla nas granie na padach sprzed dekad to codzienność, jednak w Muzeum bawiliśmy się świetnie. Przede wszystkim natknęliśmy się tam na sporo sprzętu jeszcze starszego niż to, w czego posiadaniu jesteśmy. A sprzęt gamingowy im starszy, tym bardziej dla mnie fascynujący. Dodatkowo muszę przyznać, że o ile moja kolekcja konsol jest dość bogata, to biblioteka gier dopiero rośnie i dzięki wizycie w WMKiG mogłam przetestować sobie wiele tytułów, zanim zadecyduję o ich zakupie.

Dziewczynka grająca na NES jednym z eksponatów muzeum

Z córką grałyśmy w Super Mario Bros 3 i chociaż gra była bardzo trudna i przegrałyśmy, to bawiłyśmy się świetnie. Ja osobiście odkryłam Wave Race 64, który na początku bardzo mnie irytował, a skończyłam turniej na pierwszym miejscu i wyszłam do domu z postanowieniem zakupu. Przejrzeliśmy oczywiście cały stos prasy z lat ’90, co chwila wymieniając się okrzykami „O, patrz tutaj! A zobacz to!”, a na koniec córa wyszła z ręcznie robionym gamingowym pluszakiem. Bo przecież w każdym muzeum muszą być pamiątki – nie inaczej jest i tutaj. Customowe zabawki, gamingowe gadżety, książki branżowe – każdy znajdzie coś dla siebie.

Warty wspomnienia jest też fakt, że za wejściówkę do Warszawskiego Muzeum Komputerów i Gier oprócz biletów NBP można zapłacić też… eksponatem. Właśnie tak! Jeśli macie w piwnicy albo u mamy na strychu niepotrzebne wam gamingowe starocie, to WMKiG chętnie je przyjmie, w zamian oferując miło spędzony czas.

Powtarzamy zatem za Mariuszem Murawskim: do zobaczenia w Muzeum oraz na giełdzie retrogamingowej!

Warszawskie Muzeum Komputerów i Gier, al. Niepodległości 208A / pawilon 1

Ewa Chyła

Poetka z syndromem Piotrusia Pana, wytatuowana mama, lubi pizzę, seriale i smutne piosenki. Nocami nałogowo gra w Candy Crush Saga.
UWaga! Gorące informacje!