11 czerwca w stolicy naszego pięknego kraju, w niesamowitym centrum Koneser, a dokładnie w Butelkowni miało miejsce ogromne wydarzenie. Fani marki Xbox z całej Europy zjechali właśnie na warszawską Pragę, by wspólnie przeżywać ekscytację nadchodzącymi grami oraz, przede wszystkim dla mnie, panelem poświęconym grze Starfield. Jako absolutny fan wszystkiego, co podchodzi pod space opera nie mogło mnie tam zabraknąć. Bilety wygrałem w loterii dostępnej dla wszystkich, ale już wiem, że gdziekolwiek ta impreza będzie za rok, muszę tam być!
Xboxa posiadam od niedawna. Odkąd zarabiam sam na siebie, w domu stała któraś z konsol Sony. Ostatnie ruchy Microsoftu sprawiły jednak, że nie mogłem dłużej być czerwono-niebieski, więc do palety moich barw dołączył zielony. Co ciekawe, to od zawsze mój ulubiony kolor. Zakup Bethesdy, a wraz z nim studia Arkane było tym, co przeważyło na decyzji. Także tak, możecie się śmiać. Kupiłem konsolę za ponad 2000 zł, żeby zagrać w Redfalla.
Na szczęście Xbox i GamePass mają tak bogatą ofertę, a przy tym różniącą się od tego, co mam w PS+, że nie płaczę. Poza tym jest jeszcze Starfield, a tutaj wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że jeśli już, to będzie za dobrze. W takim stanie umysłu zastała mnie wiadomość od Microsoftu na skrzynce pocztowej. Jeśli chodzi o newslettery growe, to zawsze chętnie je skanuję w poszukiwaniu ciekawych informacji. W tym przypadku okazało się, że konferencję FanFest mam szansę obejrzeć na żywo, w Warszawie.
Szczerze, nie liczyłem na to, że wygram bilet. Ku mojemu zaskoczeniu nie tylko mi się udało, ale jeszcze mogłem zabrać ze sobą osobę towarzyszącą. Również mój kolega z podcastu Bezimienny został wylosowany i tak w czwórkę z moją żoną oraz zaprzyjaźnionym słuchaczem ruszyliśmy na podbój centrum konferencyjnego Butelkownia, znajdującego się na terenie miejsca o nazwie Koneser. Choć sama konferencja była zaplanowana na 19 i miała się skończyć o 21, to nas zaproszono na imprezę od 16 do 24. Wydawało mi się, że niewiele osób przyjdzie na czas.
Jakież było nasze zdziwienie, kiedy okazało się, że będąc dwadzieścia minut przed czasem, będziemy stać już w długiej kolejce, a zanim wybiła pełna godzina, za nami ustawiła się jeszcze większa grupa fanów Xboxa. Kolejnym zaskoczeniem było to, że większość osób mówi w innym języku niż polski. W sumie muszę się przyznać, że zrobiłem słabe rozeznanie przed wydarzeniem. Poprawiłem się jednak po powrocie z niego. FanFest w tym roku dla całej Europy odbył się właśnie u nas. Dlatego zjechali na niego dziennikarze z całego kontynentu.
W ramach pakietu powitalnego każde z nas dostało vouchery na jedzenie i piwo. Można było pójść na lody, wszamać burgera z frytkami, czy napić się absolutnie nierozwodnionego browaru. Nie było jednak na to czasu na początku, gdyż atrakcji było co niemiara. Jak się później okazało, w części konferencyjnej był jeszcze szwedzki stół z mnóstwem różnorodnego jedzenia i napojami niealkoholowymi. Wszystkiego było tak dużo, że przez osiem godzin tam spędzonych nie udało nam się wykorzystać wszystkich kuponów. Z takim rozmachem jeszcze się nie spotkałem. Oprócz części jedzeniowej były też wspomniane atrakcje.
Największym obłożeniem cieszyła się maszyna do grawerowania laserem na stoisku gry Starfield, gdzie można było zdobyć butelkę termiczną z logiem gry i własnym napisem. Samo obserwowanie, jak laser śmiga po butelce, wypalając wzory, było niesamowitą frajdą. Dodatkowo wróciliśmy ze spersonalizowaną pamiątką. A to nie jedyne miejsce, gdzie gra Bethesdy się wystawiała. Można było między innymi oglądać VASCO, robotycznego kompana znanego ze zwiastunów. Przez cały czas trwania wydarzenia powstawał olbrzymi mural malowany za pomocą kosmicznie wyglądającej drukarki. W obu przypadkach można było zrobić sobie zdjęcie i porozmawiać z pracownikami studia.
Choć kosmiczny Skyrim był zdecydowanie daniem głównym, nie był on jedyny. Na imprezie pojawił się także Asus ze swoją marką Republic of Gamers. Największą frajdę sprawiła nam maszyna ze szponem znana z parków rozrywki czy nadmorskich miejscowości. Sterujemy ramieniem, naciskamy przycisk i trzymamy kciuki, żeby udało się chwycić, w tym przypadku, kulkę, która dalej transportowana jest do zrzutu. Stamtąd odbieramy ją i sprawdzamy, czy coś wygraliśmy. Mnie się nie udało, ale moim kompanom poszło znacznie lepiej i każde z nich wyszło z plecakiem ROG pełnym od zawartości. W środku znalazła się gigantyczna podkładka, koszulka, termos czy koszykarski rękaw.
Na stoisku Asusa można było przetestować również laptopy do grania, które możecie podziwiać na profilach społecznościowych FakesForge. Co jednak bardziej znaczące, dane nam było położyć ręce na konkurencji SteamDecka, czyli ROG Ally. Mamy dostać do redakcji ten sprzęt do testów, ale że będzie to za jakiś czas, to bardzo ucieszyłem się na tę możliwość. Ludzie stojący obok mnie narzekali na czasy ładowania się gier, specjalnie dłużej potestowałem i na moim egzemplarzu nic z tych rzeczy się nie działo. Jestem bardzo pozytywnie nastawiony przed testami i nie mogę się doczekać, aż będzie mi dane dłużej pograć.
Czekając w kolejce po swoją butelkę z grawerem, przechodziłem obok stanowiska, które trochę miało to nieszczęście, że zawsze było zastawione mnóstwem ludzi. Były tam dwa miejsca wyposażone w Xbox Adaptive Controller, sprzęt przeznaczony dla osób z niepełnosprawnościami. Ja miałem okazję pojeździć na nim w grze Forza Horizon 5. Było to bardzo ciekawe doświadczenie i bardzo się cieszę, że taki projekt powstał. PlayStation też pracuje nad własnym kontrolerem, także trzymam kciuki, żeby jak najszybciej go wydali. Potrzebne są takie rozwiązania, a to jest wybitnie ciekawe i pozwala na dowolną konfigurację, tak, że każdy dostosuje kontroler do swoich potrzeb.
Kolejną atrakcją była możliwość pogrania w kooperacji w Diablo IV. Wszystko to w towarzystwie samej Lilith, przechadzającej się wolnym krokiem między uczestnikami wydarzenia! Dla entuzjastów sprzętowych prezentowana też była specjalna edycja Xbox Series X w klimacie najnowszej produkcji Blizzarda. Wyprodukowano tylko dziesięć sztuk tego cuda, a jeden ze szczęśliwców wyszedł z nią tego wieczora do domu. Nie było to jednak żadne z nas.
Ostatnią atrakcją stacjonarną było stoisko Sea of Thieves, gdzie można było odpowiedzieć na dwa proste pytania, żeby zgarnąć fanty związane z produkcją. Mieli nawet koszulkę w rozmiarze 3XL, kochani! Nie wiem jak wy, ale ja się niesamowicie ucieszyłem na kooperację tej gry z serią Monkey Island i na pewno będę grał w nadchodzący niedługo dodatek. Spędziliśmy w całej strefie z dobre dwie godzinny i idealnie wyczuliśmy, kiedy warto pójść do części konferencyjnej, bo tam się dopiero zaczęło dziać!
Na scenie głównej odbywały się różnego rodzaju konkursy. Można było wygrać wspomnianą konsolę Xbox z motywem Diablo IV, bomberkę ze świata Starfield, konsolę ROG Ally (byłem szósty w quizie, spośród kilkuset osób) czy wiele konkretnych gadżetów związanych z Xboxem. Ku naszemu zaskoczeniu dostaliśmy też możliwość wygrania dwudziestominutowej sesji z dodatkiem do Cyberpunka 2077 – Phantom Liberty. O tym wydarzeniu napisałem osobny tekst, który znajdziecie tutaj. Wielokrotnie chcieliśmy pójść na burgera czy po frytki i wstawaliśmy z miejsc tylko po to, by zastygnąć, wziąć udział w następnym konkursie i ostatecznie ponownie usiąść.
Widzieliśmy już cosplay Lilith, więc kiedy na scenie pokazała się rudowłosa pani w zielonym kostiumie, myśleliśmy, że będzie jakiś panel o przebierających się ludziach. Nagle jednak rozbrzmiała muzyka, a pani zaczęła pięknie śpiewać utwór z Wiedźmina 3, a potem kolejny, a potem z Hadesa i innych produkcji. Tak siedzieliśmy oniemiali na koncercie muzyki z gier. Caroline Mrugała, bo tak się wokalistka nazywa, dała popis, który oczarował nas przed głównym wydarzeniem. To był prawdziwie magiczny wieczór.
Tuż przed samą konferencją mieliśmy jeszcze okazję poznać na żywo osoby odpowiedzialne za profil Xbox Polska, dowiedzieć się czemu FanFest odbył się w tym roku w Warszawie od pani dyrektor marketingu marki Xbox na Europę, czy w końcu usłyszeć parę ciekawostek od dyrektora regionalnego Bethesdy na Europę. Wtem, gruchnęła wiadomość, że przemówi do nas sam Phil Spencer. Na ułamek sekundy sala wypełniona pół tysiącem osób zamarła. Nikt nie odważył się nawet oddychać. A potem? Phil pojawił się na nagraniu wyświetlonym na scenie. Muszę przyznać, że w tej chwili sam dałem ponieść się emocjom.
Najważniejsze zwiastuny z wydarzenia znajdziecie pod tym linkiem. Na pewno zresztą zdążyliście już je zobaczyć. W tym akapicie chciałbym napisać, że do tej pory najbardziej lubiłem oglądać te wszystkie rzeczy dzień po. Zajrzeć do jakiegoś artykułu, gdzie wypisane są wszystkie trailery, wybrać te, które najbardziej mnie ciekawią i pójść dalej. Jednak bycie w miejscu, gdzie zgromadzeni byli sami fani elektronicznej rozgrywki i przeżywanie tego z nimi, to zupełnie nowy poziom doświadczeń.
Często na nagraniach z takich wydarzeń słyszycie ludzi piszczących, klaszczących, wzdychających głęboko. Jednak jest zupełnie inaczej, gdy jest się w środku takiego tłumu. Ta autentyczna, spontaniczna radość panująca wokół niesamowicie się udziela i człowiek mimowolnie uśmiecha się pod nosem. Trzeba przyznać, że konferencja obfitowała w wiele tytułów, które mnie zaciekawiły. Czekam więc na nowe Fable, Star Wars Outlaws, Hellblade 2, Forza Motorsport, Clockwork Revolution, South of Midnight, a nawet na Ornitokoptery w Microsoft Flight Simulator. Reszty nie wymieniam, ale też zrobiła na mnie wrażenie. Bardzo solidny pokaz.
Ja od tak dawna marzę o świetnej grze w kosmosie. Mass Effect: Andromeda było bardzo złe. No Man’s Sky to kompletnie nie moje klimaty. Najbliżej było Outer Worlds, ale od jego premiery upłynęła już chwila. Teraz wyszła wersja na PS5 i kupiłem wraz z dodatkami, ale okazało się, że nie ma transferu zapisów, więc leży na kupce wstydu. Starfield natomiast brzmi jak marzenie. Po materiałach, które zostały nam pokazane, myślę, że ma szansę być marzeniem spełnionym. Jest tylko jedna, jedyna rzecz, która mnie martwi…
A mianowicie to, że ta gra będzie zwyczajnie za duża. Tak jak odbiłem się od Skyrima, tak boję się, że i tutaj się nie polubimy. Moje dorosłe ADHD może nie wytrzymać ilości bodźców i możliwości, którymi możemy się tu zająć. Budowanie statków kosmicznych, tworzenie floty, bitwy kosmiczne, piractwo, zasiedlanie planet, zadania poboczne, tysiąc ciał niebieskich do odwiedzenia. Jestem przerażony na samą myśl, że mogę chcieć spróbować wszystkiego. W tym strachu zaczepiłem na korytarzu wspomnianego dyrektora regionalnego Bethesdy i mówię do niego: Alistair, słuchaj.
Opowiedziałem mu o wszystkim, czym stresuję się przed premierą, i zapytałem, czy nie wydaje mu się, że przesadzili i czy ta gra nie będzie za duża. On tylko się zaśmiał. Było widać, że nie spodziewał się tego pytania, ale spodobało mu się. Odpowiedział, że wiele z tych rzeczy jest opcjonalna i nie jest wymagana do cieszenia się w pełni z gry. Możemy robić tylko to, co jest dla nas niezbędne i sprawia nam radość. Czy tak będzie? Przekonamy się już we wrześniu.
Nie wiem, naprawdę nie wiem. Na burgera dotarliśmy dopiero około 22.30. Potem lody, piwo, pogadaliśmy z innymi uczestnikami i praktycznie wybiła północ. To było niesamowite przeżycie. Wielkie święto wszystkich graczy, nie tylko Zielonych. Ja wiem, że w przyszłym roku chcę się znaleźć na tym wydarzeniu, obojętnie gdzie by w Europie się nie odbyło. Do domu wróciłem z naręczem gadżetów i radością w sercu. Wszystko to pomoże mi grzecznie poczekać, aż pokazywane gry trafią na dyski moich konsol. Niech za polecajkę posłuży wam również przykład mojej żony, która bardzo niewiele gra, a również bawiła się wyśmienicie.
Tomasz Wasiewicz