Codzienna dawka planszówkowych nowin!

Wracaj do nas regularnie i bądź na bieżąco!

Recenzja Marvel Zombies: Rewolucja X-Men

22 kwietnia 2024,
17:10
Piotr Borlik

Serię Zombicide zna prawie każdy amator turlania kostkami. W przeszłości dane nam było walczyć z hordami zombie w kosmosie, świecie fantasy, klasycznym horrorze czy nawet na Dzikim Zachodzie. Gdy dodać do tego rozszerzenia umożliwiające grę bohaterami z filmowych Łowców Duchów czy postaciami z innych gier, jawi nam się wielce imponująca linia produktowa, w której każdy znajdzie coś dla siebie. No, prawie każdy, bo fani superbohaterskich produkcji spod znaku Marvela mogli w tym temacie czuć się niedopieszczeni, gdy pozostało im grać postaciami z serialowego The Boys. Tę lukę wypełnia Marvel Zombies: Rewolucja X-Men.

Bardzo dobre wykorzystanie potencjału Zombicide. Uproszczone i wygładzone zasady umożliwiają jeszcze przyjemniejszą walkę z wrogami. Choć wciąż jest to „tylko” kolejna odsłona Zombicie, to po kilku rozgrywkach trudno wrócić do poprzednich odsłon. Jest szybciej, sprawniej i bardziej dynamicznie, przy zachowanym klimacie i pięknym wykonaniu.

9 /10
Ocena redakcji
serwisu GamesGuru

Wygładzone i intuicyjne zasady

Piękne i dopracowane figurki

Wykonanie „na bogato”

Samouczek umożliwiający szybkie wprowadzenie nowych graczy

Zróżnicowany poziom trudności

Miodna rozgrywka

By cieszyć się pełną regrywalnością, warto wyposażyć się w drugie pudełko, co znacznie podnosi cenę

Marvel Zombies: Rewolucja X-Men jest kolejnym tytułem z serii Zombicide, w którym możemy cieszyć się wesołą eliminacją zombiaków. Jak sam tytuł sugeruje, tym razem dane nam będzie prowadzić bohaterów znanych z X-Men, a dokładnie mówiąc: Wolverine, Mistique, Magneto, Storm, Colossus i Rogue. Gdyby komuś było mało, do dyspozycji mamy również zombie-superbohaterów, którzy w podstawowym trybie pełnią funkcję abominacji znanych z poprzednich części. Są to kolejno: Juggernaut, Psylocke, Dark Phoenix, Cyclops, Sabretooth i Iceman.

Jedną z cech wyróżniających serię jest wykonanie i mnogość figurek. Nie inaczej jest w Marvel Zombies: Rewolucja X-Men, które, mówiąc kolokwialnie, wykonane jest na bogato. Do dyspozycji mamy dziewięć dużych dwustronnych kafli terenu, z których będziemy układać miejsca potyczki. A skoro o potyczkach mowa, to naprawdę jest kim i z kim walczyć. Sześć dopracowanych i bogatych w szczegóły figurek bohaterów, tyle samo figurek zombie-bohaterów, dwanaście figurek postaci postronnych, które możemy uratować, by zyskać dodatkowe możliwości i sześćdziesiąt trzy (!) figurki zombie. Gracze otrzymują też solidnie wykonane plastikowe planszetki, na których umieszczają karty swoich bohaterów, a także śledzą ich doświadczenie i inne statystyki. Żetony drzwi, okien czy namnażania nie robią już takiego efektu WOW, ale całość prezentuje się przepięknie i robi ogromne wrażenie na stole.

Mniej znaczy lepiej

O ile twórcy zadbali o przepych w pozytywnym tego słowa znaczeniu, to równocześnie uprościli niektóre rozwiązania mechaniczne, co rozgrywce wyszło zdecydowanie na plus. Wyważanie drzwi czy niszczenie okien (tak, w tej odsłonie pojawiają się również okna, które w odróżnieniu od drzwi mogą zostać sforsowane przez zombiaki) jest łatwiejsze i nie wymaga żadnego sprzętu. Niby nic specjalnego, ale odchodzi jedna niepotrzebna rzecz do pamiętania. Ogromnym plusem jest również zrezygnowanie z żetonów hałasu, które, mówiąc jeszcze bardziej kolokwialnie, były wręcz upierdliwe. Ciągłe dokładanie i zdejmowanie żetonów było zbędną administracją, wydłużającą grę i co gorsza, wytrącającą ze skupienia i wczucia w wesołą nawalankę.

Łatwiej znaczy jeszcze lepiej

Kolejną pozytywną zmianą jest walka z silniejszymi przeciwnikami. W Marvel Zombies: Rewolucja X-Men nie musimy szukać specjalnego sprzętu o większej sile rażenia, by pokonać zombiaków z dwoma czy więcej punktami życia. Teraz po prostu sumujemy wyrzucone sukcesy i zadajemy im odpowiednią liczbę obrażeń. Wciąż musimy załatwić ich za jednym podejściem, bo nie mają swojego paska życia, ale jest to łatwiejsze, przyjemniejsze i zwalnia nas z obowiązku mozolnego przeszukiwania stosu przedmiotów. Należy przy tym pamiętać o kolejności zadawania obrażeń, co akurat dobrze, że nie zostało zmienione, dzięki czemu rozgrywka wymaga planowania ruchów, a nie wpadania na środek planszy i łupania gdzie popadnie.

Co cztery głowy, to nie sześć, i to też lepiej

Skoro jesteśmy przy zmianach na lepsze, to nie można zapomnieć o wymaganej liczbie postaci, którymi trzeba sterować podczas rozgrywki. Ta została zredukowana z sześciu do czterech, dzięki czemu grając w niepełnym składzie, nie musimy obsługiwać zbyt wielu bohaterów. Tak więc w grze dwuosobowej każdy z graczy sterować będzie dwoma bohaterami, co, podobnie do wcześniej omawianych zmian, ułatwia rozgrywkę i czyni ją przyjemniejszą. Jeśli chcecie grać w większym gronie lub po prostu wolicie sterować pięcioma lub sześcioma postaciami, nie jest to zabronione, lecz wymaga niewielkich modyfikacji w scenariuszach.

Więcej znaczy lepiej

Wydawać by się mogło, że Marvel Zombies: Rewolucja X-Men to tylko odchudzona wersja starego dobrego Zombicide z doklejonym tematem, ale nic bardziej mylnego. Oprócz wyżej opisanego wygładzenia zasad otrzymaliśmy też kilka nowinek. Pierwszą z nich są punkty mocy, które możemy wykorzystywać do zwiększania puli kości lub też podczas odpalania niektórych umiejętności. Wiąże się to również z dodatkową akcją wzmocnienia, którą możemy poświęcić, by zyskać dwa punkty mocy.

A skoro o akcjach mowa, to oprócz standardowego poruszania się, walki czy interakcji z otoczeniem dochodzi nam również ratowanie postronnych postaci. By to uczynić, należy znajdować się w tej samej strefie co figurka postronnego, eliminując wszystkich wrogów w tejże strefie, o ile jacyś się tam znajdowali. Uratowana postać, oprócz satysfakcji i poczucia bycia prawdziwym superbohaterem, gwarantuje nam stałą zdolność specjalną, bardzo przydatną w trakcie rozgrywki.

Z drobniejszych zmian należy odnotować fakt, iż budynki oprócz drzwi mają okna, które zombiaki potrafią zniszczyć, a także schody i windy, dzięki czemu walczymy na kilku poziomach. Niby nic wielkiego, ale przyjemnie zmusza do główkowania i opracowania najlepszej strategii.

Prawdziwy bohater nie potrzebuje broni

Zmianą, która dla wielu osób może nie mieć znaczenia, ale dla mnie jest wręcz fundamentalna, to brak broni, którą eliminujemy przeciwników. Zabieg wydaje się oczywisty – po co superbohaterom noże i pistolety, skoro potrafią siać zniszczenie swoimi mocami – w moim odczuciu jednak zmniejsza on limit wieku, od którego dzieci mogą sięgnąć po ten tytuł. Oczywiście wciąż jest to nawalanka do zombie, których wizerunki na kartach mogą śnić się niektórym po nocach, ale jakoś łatwiej mi pokazać grę synowi, gdzie nie musi łupać do wrogów ze strzelby i roztrzaskiwać im głowy siekierą. Bynajmniej nie oznacza to, że gra jest dziecinna. O ile ktoś nie ma alergii na bohaterów w obcisłych piżamach, z pewnością będzie bawił się rewelacyjnie.

Prawdziwy bohater musi mieć jakąś skazę

Marvel Zombies: Rewolucja X-Men oferuje graczom dziesięć gotowych scenariuszy. Samo w sobie jest to wystarczające, by zapewnić zabawę na wiele godzin, niemniej fakt posiadania w pudełku komponentów, z których nie możemy skorzystać, nie mając drugiej podstawki, może lekko irytować. Mowa tu o trybie Zombie, w którym przejmujemy stery nad zombie-bohaterami i siejemy zniszczenie. By zrobić pełny użytek z figurek (w normalnym trybie pełnią one funkcję abominacji), dodatkowych kart i postaci postronnych, należy wyposażyć się w pudło z Marvel Zombies, co ostatecznie zapewni nam ogrom regrywalności. Z jednej strony fajnie, że gdy ktoś się wkręci, może połączyć obie podstawki, z drugiej czuję lekki niedosyt, nie mogąc poczuć, jak to jest sterować tymi złymi.

Grę otrzymaliśmy od wydawnictwa Portal Games, co nie miało wpływu na ocenę.

Piotr Borlik

Polski pisarz, autor popularnych powieści kryminalnych, znany przede wszystkim z serii „Boska proporcja”. Urodził się w 1986 w Bydgoszczy. Absolwent Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy, z tytułem inżyniera. W trakcie studiów zaczął tworzyć pierwsze opowiadania, interesował się także grami logicznymi. Został mistrzem Holandii oraz laureatem trzeciego miejsca w otwartych mistrzostwach Czech w grach logicznych. Najlepiej czuje się mieląc jedne surowce w drugie i ścigając się na torach. Tam, gdzie inni wytykają brak klimatu, on skupia się na temacie i spójnych z nim mechanikach. Bynajmniej nie oznacza to, że odmówi epickiej przygody, zwłaszcza gdy ma okazję poprowadzić sesję RPG.

Komentarze

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze