Trwająca od 19 do 21 maja w Krakowie konferencja Digital Dragons po raz kolejny wywołała u nas pozytywne wrażenia. W tym roku w trakcie wydarzenia spędziliśmy wyjątkowo dużo czasu w strefie gier indie, rozmawiając z twórcami prezentowanych tytułów, grając w demówki i szukając perełek. Spoiler: udało nam się kilka znaleźć.
Do naszych ulubionych atrakcji w czasie Digital Dragons zdecydowanie należy odwiedzanie strefy Indie Showcase, w której można pograć w masę gier i porozmawiać z ich twórcami. Regularnie wracaliśmy tam między innymi punktami programu całego wydarzenia, żeby przetestować jak najwięcej tytułów. Minusem było tylko to, że zabrakło nam czasu na odwiedzenie wszystkich, niesamowicie licznych stoisk.
W tym roku poziom Indie Showcase był naprawdę wysoki. Zobaczyliśmy wiele gier, które wykorzystują unikalne pomysły i po prostu sprawiają czystą frajdę, kiedy się w nie gra. Dobrymi rzeczami trzeba się dzielić, więc stworzyliśmy listę tytułów, które udało nam się przetestować i na które warto zwrócić uwagę. Nie wszystkie jeszcze miały swoją premierę, duża część znajduje się nadal na etapie produkcji. Niewykluczone, że o wielu z nich przeczytacie jeszcze w przyszłości w naszych artykułach. Od razu też serdecznie dziękujemy wszystkim twórcom, którzy znaleźli chwilę, żeby poopowiadać nam o swoich grach. Oczywiście trzymamy kciuki za dalszy rozwój ich projektów.
Na koniec tegorocznego Digital Dragons wpadliśmy na galę rozdania nagród dla najlepszych gier indie. Kilka z nich nawet udało nam się wcześniej ograć, kiedy krążyliśmy między stoiskami, więc wrażenia z nich znajdziecie w dalszej części tekstu. Poniżej pełna lista nagrodzonych tytułów.
Najlepsza gra indie:
Specjalne nagrody Activision:
Specjalna nagroda CD PROJEKT RED:
Strategie, kooperacje i visual novels, klimaty fantasy, science fiction i cyberpunka, casualowe produkcje na wieczór ze znajomymi i trudniejsze zręcznościówki – to wszystko, a nawet więcej zapewniło nam ostatnio Indie Showcase. Poniżej prezentujemy listę gier, w które graliśmy w czasie eventu, stworzoną przez redakcyjną delegację w składzie: Dorota Żak, Danuta Repelowicz i Gabriela Zubek-Woźny.
Łączący klimaty dark fantasy i science fiction Deathbound to soulslike, ale z pewnym twistem. Zamiast jednego bohatera mamy aż siedmiu, a każdy z nich posiada własne umiejętności i cechy. Z nich tworzymy czteroosobową drużynę, aby w czasie rozgrywki przełączać pomiędzy jej poszczególnymi członkami. Jest jednak mały haczyk: nie wszystkie postaci się lubią. W doborze osób do drużyny musimy zastanowić się, jak wyglądają relacje między nimi, bo wpłynie to na aktywne efekty w czasie gry.
Deathbound planowo ma ukazać się jeszcze w 2024 roku. Demo gry mogliśmy przetestować w czasie lutowego Steam Next Fest, ale jeśli wtedy przegapiliście okazję, nie martwcie się, niedługo pojawi się kolejna. Warto choćby po to, żeby zobaczyć mroczny świat fantasy, którego fragmenty wyglądają jak oświetlone ledami. Naszym zdaniem to połączenie działa całkiem nieźle.
Postapokaliptycznych światów widzieliśmy już w świecie gier wiele, ale do tej pory jeszcze żadnego, w którym po kataklizmie i wielu kryzysach zapanowała wieczna jesień. Zmienia to Survive the Fall, który przy okazji świetnie wykorzystuje ten pomysł w swoim tytule. Produkcja Angry Bulls Studio to rozbudowany survival z elementami RPG i otwartym światem, gdzie przy okazji musimy trochę pokombinować, żeby jak najlepiej zadbać o naszą drużynę i bazę. Z jednej strony przemierzymy tam świat pełny niebezpieczeństw i zasobów do zebrania, z drugiej poświęcimy czas na rozbudowywanie i ulepszanie swojego obozu.
Demo, w które mieliśmy okazję zagrać w czasie Digital Dragons zostało przygotowane specjalnie na tę okazję, wykorzystując feedback z poprzednich testowych wersji gry. Już teraz Survive the Fall zapowiada się intrygująco, a liczba dostępnych opcji daje wiele swobody w rozgrywce, dlatego jesteśmy bardzo ciekawi efektu końcowego.
Grę można aktualnie dodać do listy życzeń na Steamie.
W strategie najczęściej gramy solo, ewentualnie rywalizujemy ze sobą, próbując zyskać przewagę nad innymi. Co stałoby się jednak, gdyby do tego gatunku dorzucić element kooperacji? Na to pytanie odpowiada The Whims of the Gods studia PJ Games, które pozwala nam wspólnie budować starożytne miasto. Na samym budowaniu oczywiście się nie skończy. W grze będziemy również decydować, jak najlepiej wykorzystać zebrane zasoby, zaspokajać kaprysy bogów czy bronić swojego miasta. Do tego musimy przygotować się na różne wydarzenia, które mogą zakłócić rozwój naszej cywilizacji.
Gra trafi do wczesnego dostępu na Steamie w trzecim kwartale bieżącego roku. My zdecydowanie na nią czekamy.
Tytuł prezentowany na jednym ze stoisk szczególnie przyciągnął nasz wzrok z powodu przepięknej warstwy wizualnej, inspirowanej pracami Alfonsa Muchy i secesyjnym stylem. Grafiki, jakie zobaczyliśmy w trakcie krótkiej sesji, chce się oprawić w ramkę i powiesić na ścianie, aby częściej na nie zerkać. Gra, o której teraz mówimy, to Songs of Silence, strategia pozwalająca nam poprowadzić armię do zwycięstwa. W walce z wrogami wykorzystamy nie tylko zrekrutowane jednostki, ale również karty wywołujące określone efekty. Potyczki rozgrywają się automatycznie, więc jest to świetna propozycja dla osób, które nie mają czasu, aby sterować każdą pojedynczą postacią w trakcie bitwy, a chciałyby spróbować swoich sił w strategii. Dużo znaczenia ma również nasze przygotowanie do kolejnych potyczek.
Songs of Silence ukaże się już 4 czerwca. Na Steamie znajdziecie też wersję demo do przetestowania. Czy wspomnieliśmy już, że za brzmienie gry odpowiada Hitoshi Sakimoto, który skomponował muzykę do Final Fantasy 12 i Valkyria Chronicles?
Na naszej liście znalazło się także miejsce dla gry, która spodoba się wielbicielom fantasy lubiących decydować o swoich kolejnych ruchach za pomocą rzutu kośćmi. Wandere’s Sigil: Dice-Fueled Adventure pozwoli nam wysłać na przygodę drużynę bohaterów o różnych umiejętnościach. Tak dzieje się w wielu produkcjach w klimacie fantasy, ale w tej pojawia się dodatkowy element. Build każdej postaci oprze się na stworzeniu dla niej kości, którą później będziemy rzucać w turowych pojedynkach, co da nam wiele opcji dostosowywania poszczególnych elementów.
Poza walkami czekają nas fabularne eventy i możliwość pomagania spotkanym bohaterom. W końcu świat, do jakiego trafimy, został w przeszłości dotknięty magicznym kataklizmem, co się na nim mocno odbiło. Premiery Wandere’s Sigil: Dice-Fueled Adventure możemy spodziewać się jeszcze w tym roku.
Jedną z najbardziej uroczych i odstresowujących gier, na jakie trafiliśmy, było BabushCats młodego studia Deez Games. W tej pikselowej produkcji wcielamy się w babcię, która opiekuje się kotkami. Niektóre chcą spać, inne jeść, jeszcze inne pobawić się kłębkami wełny. Gameplay i sterowanie są na tyle intuicyjne, że po kilku minutach gry w BabushCats wiemy już, co trzeba robić, a spełnianie kolejnych potrzeb kotków coraz bardziej wciąga. Same koty, jak to koty, potrafią się obrazić i sobie pójść, kiedy nie poświęcimy im wystarczająco dużo uwagi.
Premiera planowana jest na czwarty kwartał 2024 roku.
Tylko cztery słowa: Kotki. W zbrojach. Mecha!
Mamy tu do czynienia z na pół postapokaliptycznym, a na pół cyberpunkowym światem. Balans sił odwrócił się: koty, drapieżcy, naturalni wrogowie ptaków i gryzoni, nagle znalazły się pod ich butem. Koci instynkt jest stłamszony, a one same służą swym wcześniejszym zdobyczom jako elitarni wojownicy. Lecz, jak wiadomo, nic w przyrodzie nie ginie. To, co pozostawało ukryte, powraca do łask i tak oto koty powstają, by przywrócić równowagę w naturze. Czy uda im się przeciwstawić korporacyjnym siłom ptaków i gryzoni? Sprawdźmy! Zakładajcie zbroje, wybierzcie swego kocura i na pohybel gryzoniom!
Ta gra posiada wiele zalet, a grafika jest tylko jedną z nich. Koty mają bardzo ciekawe umiejętności i talenty, które urozmaicają rozgrywkę. Wszystko działa niezwykle płynnie jak na ten etap produkcji, a tryb kooperacji zapowiada wiele angażujących godzin zabawy ze znajomymi i przyjaciółmi. Tryb fabularny także brzmi bardzo obiecująco – aby uwolnić świat spod tyranii niższych ogniw łańcucha pokarmowego, musimy ocalić trzy Starożytne Koty i w ten sposób go odmienić. Zainteresowani? Zostawcie lajka twórcom!
Lubicie cyberpunkowe klimaty oraz blask neonów odbijających się od karoserii waszej maszyny? Kiedy dotarliśmy na stoisko z nowym tytułem od Baltoro Games, wiedzieliśmy, że to dobre miejsce na „parking”. Zasiedliśmy do gry i zaczęliśmy jazdę.
Moto Rush Reborn to kontynuacja innej gry studia, Moto Rush GT wydanego na Nintendo Switch, które zdobyło zarówno ogromną popularność, jak i serca graczy. Wcielamy się w niej w spragnionego prędkości motocyklistę, który pokonuje po kolei każdą trasę, zaspokajając swój głód adrenaliny. Do wyboru mamy dwa tryby. Pierwszy z nich oferuje nam 20 unikalnych poziomów rozmieszczonych w różnych zakątkach miasta, drugi to nieskończony tryb Endless. W obu przemierzymy retrofuturystyczne trasy Neo-Tokio, od zatłoczonych i ruchliwych autostrad, po pozornie opustoszałe tunele serwisowe, które mimo wszystko tętnią życiem. Do tego dostaniemy również wciągającą historię przedstawioną w stylu mangi w Story Mode.
W przeciwieństwie do poprzedniczki, nowa odsłona gry idzie o krok dalej, oferując jeszcze większą prędkość, jeszcze wyższy poziom trudności i jeszcze lepszą oprawę wizualną. Rozgrywka jest przy tym wymagająca, a refleks i precyzja sterowania to must have w czasie pokonywania tras. Mimo wyzwania, przystępne mechaniki sprawią, że będziemy się dobrze bawić i poczujemy klimat długich miejskich jazd.
Zostając jeszcze przez chwilę w tematach motoryzacyjnych, jako propozycję do zabawy ze znajomymi podrzucamy małą kooperację. W CarGo! możemy, co prawda, zagrać sami, ale więcej zabawy sprawi nam wspólna sesja z innymi. Tym razem wejdziemy w role kurierów, którzy muszą dostarczyć jak najwięcej paczek w określonym czasie. Gra przyciąga także uwagę miłą dla oka grafiką. Nie dajcie się jednak zwieźć, uroczo wyglądające samochodziki nie oznaczają, że będzie łatwo. Czekają na nas liczne utrudnienia, a także różne pojazdy, jakimi będziemy się poruszać. Czasami towary zawieziemy nawet wyścigówką. Na datę premiery jeszcze czekamy.
Kolejna pozycja na naszej liście to turowa strategia z gatunku roguelite. W Primal Fray stoczymy krótkie bitwy na zamkniętych arenach i wykorzystamy w nich różnorodne umiejętności zrekrutowanych stworów nazywanych primalami. Niektóre mogą zamrażać wodę, inne latać lub się teleportować. Opcji do wyboru jest sporo i mogą one przesądzić o wyniku następnego starcia. Decydowanie o atakach naszych postaci sprawia wiele zabawy, zwłaszcza przy świadomości, że primale można stracić w potyczce z silniejszym wrogiem (co nam się zdarzyło).
Primal Fray planowo ma ukazać się w pierwszym kwartale 2025 roku. Nad grą pracuje deweloper Tymoteusz Pietruszka, a dodatkowe materiały z procesu twórczego można znaleźć na jego kanale YouTube.
Kojarzycie ten moment, kiedy czasem po prostu musicie ograć coś, co zniszczy was emocjonalnie? Taki growy odpowiednik pociągu do Filadelfii? Jeśli tak, to The Gap od LABEL THIS i Crunching Koalas jest właśnie tym, czego potrzebujecie. Gra opowiada o losach Joshuy Hayesa, neurobiologa szukającego leku na chorobę genetyczną nękającą jego rodzinę. Cierpiące na nią osoby popadają w amok i szaleństwo, tracąc wszystkie swoje wspomnienia, a w konsekwencji samego siebie. Całą tę walkę z chorobą oglądamy z perspektywy naszego głównego bohatera, a dokładniej tego, co zapisało się w jego pamięci. Poszukiwanie leku nie będzie prostym zadaniem. Joshua musi spojrzeć prosto w oczy przeszłości, której wielu, głęboko ukrytych fragmentów niekoniecznie chce wracać.
W grze wydarzenia obserwujemy z pierwszej osoby. Poruszając się, wchodzimy w interakcje z różnymi przedmiotami. Nie widzimy UI, poza kursorem w formie kropki, dzięki czemu możemy mocniej skupić się na historii oraz otoczeniu. W ten sposób poznamy lepiej głównego bohatera, jego zmagania oraz mocną, a nawet rozpaczliwą chęć znalezienie rozwiązania na nieunikniony problem, który jak fatum krąży nad jego głową. Czy mu się uda? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Jeszcze jedna kooperacja na naszej liście, tym razem o budowaniu mostów. Project Bridge to proceduralnie generowane poziomy, z których musimy się szybko wydostać, garść umiejętności do zdobycia i wiele postaci do odblokowania. Naszym celem, jak wskazuje tytuł, staje się wybudowanie mostu. Do tego wykorzystamy zdobyte zasoby, ale przez ograniczony czas przypadający na poziomy nie jest to zawsze tak samo proste. W Project Bridge można zagrać solo lub w kooperacji do czterech graczy.
Co więcej, gra ukazała się w grudniu zeszłego roku, więc nie trzeba już czekać na premierę. Jej twórcy ze studia NE Games pracują aktualnie nad dwoma kolejnymi projektami: postapokaliptycznym, pikselowym RPG akcji z elementami steampunku o nazwie Steam Tales oraz dungeon crawlerem Cubic Dungeons.
W sprzedaży od zeszłego roku jest także dostępne VIDEOVERSE, czyli visual novel o fanowskiej społeczności zgromadzonej wokół fikcyjnej gry Feudal Fantasy. Wcielimy się w niej w Emmeta, chłopaka marzącego o karierze artysty, przeklikamy się przez forum i nostalgicznie przypomnimy sobie o internecie z dawnych lat. VIDEOVERSE serwuje też liczne smaczki i easter eggi do znalezienia. Nam w krótkiej sesji udało się trafić na nawiązanie do pewnego starego filmiku o borsukach, grzybach i wężach.
Nie mając możliwości ogrania całości w czasie eventu zapytaliśmy Kinmoku o ogólny klimat gry (i o to czy możemy spodziewać się jakichś mrocznych plot twistów). Usłyszeliśmy, że jest raczej przyjemny, ale pojawiają się też bardziej emocjonalne momenty.
Pośród wielu obecnych na Digital Dragons produkcji jedna z nich wyjątkowo ukryła się przed wzrokiem i uwagą uczestników. To, że zwróciliśmy na nią uwagę było czystym przypadkiem, bo nie wyróżniała się wizualnie spośród innych, szalejących na poziomie wizualnym propozycji. Tym, co nas przyciągnęło, był hipnotyczny… Mrok.
Nycto, bo o tym projekcie mowa, to genialny koncept z wielkim potencjałem. Genialny, bo oparty na matematycznej koncepcji przestrzeni nieeuklidesowej, czyli geometrii, która wymyka się naszym ludzkim zmysłom. Koło nie jest tu kołem, przestrzeń płata nam figle optyczne, a punkty nie łączą się logicznie w przestrzeni, zabierając nas w zupełnie inne miejsca, niż oczekiwaliśmy. A teraz najlepsze: to koncepcja świata fantastycznonaukowego, gdzie ludzcy naukowcy dotarli do innego wymiaru i spotkali kosmitów, którzy potrafili na własne potrzeby manipulować przestrzenią fizyczną. W pewnym momencie jednak kosmici zbuntowali się przeciwko ludziom, którzy na własną modłę chcieli urządzić świat po drugiej stronie. Córka głównego bohatera zostaje porwana, a my musimy ją znaleźć w tym labiryncie obcej fizyki – tak zaczyna się nasza przygoda.
Twórcy w tej chwili są na etapie konstrukcji świata przedstawionego i trudno jeszcze przewidzieć, w jaką stronę potoczy się projekt, ale zostawiliśmy im kilka koncepcji, które mogą ten projekt popchnąć na zupełnie nowe tory i stworzyć z niego coś, co przekroczy nasze najśmielsze oczekiwania. Już teraz poruszając się po tym nieznanym i nie do końca zrozumiałym świecie, mamy wrażenie, jakbyśmy trafili do świata wyobrażonego przez jednego z największych pisarzy science fiction, a lekko klaustrofobiczna przestrzeń przywodzi na myśl pierwszego BioShocka. To bardzo dobry znak.
To ambitny i bardzo oryginalny projekt, który z pewnością będziemy obserwować. Jeśli was również zainteresował, możecie pobrać demo i zostawić swój feedback, przyczyniając się w ten sposób do jego rozwoju. Twórcy powiedzieli nam także, że szukają obecnie czującego te klimaty Narrative Designera, który pomógłby im rozwinąć warstwę fabularną i światotwórczą gry. Jeśli odnajdujecie się w takiej konwencji, to szansa dla was. Grę i kontakty do twórców znajdziecie tutaj.
Niezwykły symulator strategiczny, który zdecydowanie prezentował się niepozornie, a okazał się skrywać mnóstwo tajemnic na poziomie samej mechaniki z genialnym i nieoczekiwanym twistem fabularnym. Innymi słowy, jedno z największych zaskoczeń tegorocznych Cyfrowych Smoków!
Albowiem w tej grze nie chodzi o sam podbój Ziemi, chodzi o… Marsjan i o terraformację Marsa.
Choć na początku wydaje się, że to kolejny symulator – kampania, to szybko okazuje się, że gra jest doskonale przemyślana i bardzo wierna naukowym założeniom i środowiskowym wymogom terraformacji. Twórcy Revive & Prosper popisują się ogromną wiedzą naukową i robią z niej podstawy rozgrywki, co w efekcie nadaje niespotykaną w tego typu grach głębię i popycha rozgrywkę na zupełnie nowe tory. Dlatego też, nawet jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do tego typu symulatorów, na tym na pewno nie będziemy się nudzić.
Jeden z twórców w rozmowie z nami popisał się zaskakującą znajomością literatury i kina science fiction, więc mamy tu pasję i pomysłowość w najczystszej postaci. Gra jest obecnie dostępna na Steamie w ramach wczesnego dostępu, więc jeżeli macie ochotę ją sprawdzić, gorąco zachęcamy. To ten typ projektu, którego ostatecznego kształtu nie da się przewidzieć, bo stoi za nim wyjątkowo błyskotliwy mózg. Nawet, jeśli teraz nie jesteście przekonani, zdecydowanie wróćcie do niego za jakiś czas. A przy okazji Revive & Prosper składa nieoczywisty hołd kinu i literaturze fantastycznonaukowej z drugiej połowy XX wieku. Tym bardziej jego twórcy u nas zapunktowali.
Czym byłoby to sprawozdanie, gdyby zabrakło w nim solidnej, wielowarstwowej noweli wizualnej! Konwencja – klasyczna manga/ manhwa, 20 zakończeń, romans przedstawicieli dwóch przeciwstawnych ras i główny bohater – dziecko łączące w sobie cechy i moce dwóch światów. Jest także akademia dla istot magicznych – to propozycja dla tych z was, którzy cenią sobie epickie dramaty. Każdy wybór kieruje was do określonego zakończenia, więc wybierajcie mądrze. Historii nie da się powtórzyć, co dodaje rozgrywce pikanterii. Gra czeka jeszcze na swoją premierę.
Redakcja portalu