Kolejna edycja Digital Dragons za nami. Tegoroczna konferencja odbyła się w dniach 19-21 maja 2025, niezmiennie w Krakowie i jak zwykle zapewniła nam wiele zabawy i pozytywnych wspomnień. Co warto było zobaczyć w czasie eventu? Zapraszamy do lektury.
Digital Dragons odwiedziłam już po raz trzeci, więc z tych wizyt robi się powoli tradycja. Trudno jednak tu co roku nie wracać. Luźna atmosfera, wypchany program konferencji i możliwość porozmawiania o grach z każdą spotkaną osobą zachęcają do udziału w kolejnych edycjach. Pisałam już o tym w relacjach z poprzednich lat, ale znowu trzeba powtórzyć, że w czasie eventu zawsze można spotkać ludzi z pasją, którzy chcą się nią dzielić, a przy tym tworzą niesamowicie kreatywne rzeczy.
Formuła obecnej edycji konferencji nie odbiegała od tego, jak wyglądała ona rok i dwa lata temu. Do wyboru znowu były prelekcje, masa tytułów do przetestowania w Indie Zone i gala rozdania nagród dla najlepszych polskich gier, żeby wymienić tylko niektóre punkty programu. Wszystkie dało się łatwo sprawdzić w przejrzystej apce i stworzyć w niej własny plan dnia, żeby nie pogubić się w tym gąszczu atrakcji.
Było to przydatne zwłaszcza przy zastanawianiu się, na którą prelekcję się wybrać. Wiele z nich oferowało solidną pigułkę wiedzy, prezentując tematy pisania dialogów, projektowania questów, tworzenia concept artów, komponowania muzyki, nadawania odpowiednich kategorii wiekowych gotowym produkcjom, zachowywania w obiegu starszych gier, które są coraz mniej dostępne… a to tylko niektóre z propozycji. Nie trzeba chyba dodawać, że o wszystkim opowiadali ludzie, którzy zajmują się tym na co dzień i znają się na swojej pracy. Tak jak Mike Pondsmith. W czasie swojej prelekcji poruszył temat współpracy z CD Projekt Red i przytoczył anegdotkę o tym, jak dowiedział się, że to właśnie Keanu Reeves wcieli się w Johnny’ego Silverhanda w Cyberpunku 2077 (a także wspomniał o tym, że przez chwilę zastanawiał się czy ta rola nie przypadnie Chrisowi Prattowi).
W przerwie między poniedziałkowymi i wtorkowymi prezentacjami można też było wpaść na galę Digital Dragon Awards połączoną z koncertem Tomáša Dvořáka – Floexa – z zespołem. Utwory kompozytora znanego z Samorosta i Machinarium wybrzmiały na scenie, a pomysł, żeby na perkusji posadzić robocika z tego drugiego tytułu należał do szczególnie udanych. Sama gala została dość sprawnie poprowadzona, bez zbędnych dłużyzn, a wieczór zakończył się trzema nagrodami dla Frostpunka 2, w tym za najlepszą polską grę.
Jedną z najciekawszych atrakcji Digital Dragons pozostaje niezmiennie Indie Zone, gdzie znajdziemy ogrom gier na różnych etapach produkcji, tworzonych przez małe zespoły lub pojedynczych deweloperów. Niektóre z nich są już dostępne w early accessie, inne dopiero szukają wydawcy. Prezentacja gier w czasie eventu to nie tylko masa zabawy dla uczestników, ale też na szansa na sprawdzenie odczuć graczy, wymianę pomysłów, a nawet na zdobycie nagród rozdawanych w tym roku podczas gali Digital Dragons Awards.
Krążąc wśród stanowisk w strefie indie – gdzie jak zwykle spędziłam bardzo dużo czasu – miałam okazję zagrać w dwa z trzech wyróżnionych tytułów. Zdobywca pierwszego miejsca, Deep Sleep: Labyrinth of the Forsaken, to point-and-clickowa przygodówka, w której towarzyszymy głównej bohaterce w sennych koszmarach i próbujemy odkryć sekrety jej rzekomo martwego brata. Po drodze czekają na nas zagadki, więc przyda się dokładne przyglądanie się lokacjom i zbieranym przedmiotom. Demo gry dostępne jest aktualnie na Steamie, data premiery nie została jeszcze ogłoszona, ale warto wypatrywać pełnej wersji. Nagroda za trzecie miejsce przypadła natomiast dynamicznemu autoshooterowi Arms of God planowanemu na 2026 rok. Może i postać w tej grze sama strzela, ale cała frajda polega na stworzeniu optymalnego buildu i wybraniu najbardziej przydatnych umiejętności i ulepszeń, a tych mamy do dyspozycji całkiem sporo.
Tak się złożyło, że tym razem miałam dużo szczęścia do trafiania na autoshootery. Każdy z nich czymś się jednak wyróżniał. Dostępne już w early accessie Be My Horde pozwala wcielić się w nekromantkę, która zbiera swoją własną armię podwładnych. Jotunnslayer: Hordes of Hel (również do sprawdzenia we wczesnym dostępie) stawia na mitologię nordycką, a umiejętności naszej postaci ulepszamy dzięki perkom od skandynawskich bogów. Wydane w kwietniu 2025 Vinebound: Tangled Together to z kolei połączenie autoshootera z kooperacją. Gracze wcielają się w nim w urocze, warzywo- i owocopodobne postaci, współpracując w walce z nieustającymi falami wrogów. Nie trzeba chyba dodawać, że każda z tych gier bardzo wciąga i sprawia, że mówimy “jeszcze jedna runda”.
Podobne odczucia miałam przy kolejnym uroczym projekcie, czyli Everything is Crab (premiera przewidywana na 2026). Sterujemy w niej małym stworkiem, który nieustannie ewoluuje – wybieramy, czy wyrosną mu skrzydła, ogon, czy rogi. Możliwych kombinacji jest wiele, a wpływ mamy również na styl gry, unikając innych stworzeń lub bardziej agresywnie je atakując. Fanom różnych zwierzaków można także polecić Preserve, które miało premierę na krótko przed Digital Dragons. Stworzymy w nim własne ekosystemy wypełnione roślinami i zwierzętami. W krótkiej rozgrywce zbudowałam biom wodny i muszę przyznać, że gra należy do bardzo relaksujących, nawet w niedługich sesjach. Z innych przyjemnych produkcji warto wymienić jeszcze przygodową platformówkę Bumpkin & Sprout, gdzie jako przemiłe grzybki spróbujemy ocalić naturę przed zanieczyszczeniem. Gra nie ma jeszcze określonej daty premiery, ale przewiduje zarówno tryb jednoosobowy, jak i kooperację dla dwóch graczy.
Nie zabrakło także propozycji dla wielbicieli tytułów inspirowanych słowiańskimi wierzeniami i mitologią. W Witchcrafter: Empire Legends (jeszcze bez daty premiery) zagramy jako czarownik władający czterema żywiołami. Korzystając z magii ognia czy ziemi, zyskamy wpływ na otoczenie, niszcząc jego elementy lub bawiąc się terraformacją. Po słowiańskie klimaty sięga także stawiający na akcję i elementy RPG Vranygrai (również bez daty premiery), w którym wcielimy się w kapłana szukającego odkupienia za swoje błędy.
Wymienione gry zaczynają się układać w coraz dłuższą listę, a to tylko część tych, w które udało mi się zagrać i tylko niewielka część tych, które prezentowano podczas Digital Dragons. Na stoiskach w Indie Zone trafiłam jeszcze na Wandering Monolith: Rogue TD, gdzie głównym zadaniem jest obrona tytułowego monolitu i rozbudowa pola bitwy w gatunku tower defense. Według planów gra ma ukazać się jeszcze w tym roku, podobnie jak Hardcore Circus, czyli wymagająca zręcznościówka dla osób lubiących wyzwania, w której trzeba precyzyjnie wymierzać każdy skok. Jako cyrkowy akrobata trafimy w niej do piekła, próbując ocalić brata. Od razu uprzedzę, że nie będzie to łatwe zadanie.
Równie trudna przeprawa czeka nas w AbstractPunk, pierwszoosobowej strzelance w unikalnym stylu graficznym, która nie ma jeszcze przewidzianej daty debiutu. Ciekawie zapowiada się powstające Liar-for-hire, w którym zajmiemy się szerzeniem dezinformacji i pisaniem okropnych rzeczy ludziom w internecie. Dużo potencjału ma Space Misfits – na razie jeszcze bez oficjalnej strony, bo prace nad nim nadal trwają – pokierujemy w nim załogą piracką w kosmosie. Grywalny jest za to Cubox, czyli MMORPG z craftingiem, eksploracją i walką z wrogami w klimacie fantasy. Aktualnie zagramy w niego w przeglądarce, ale domyślnie ma także pojawić się na Steamie.
Testowanie tylu gier nie byłoby możliwe bez odpowiedniej organizacji wydarzenia. Miło przyznać, że Digital Dragons ponownie stanęło na wysokości zadania. Wspomniana wcześniej apka stanowiła niezłe wsparcie w planowaniu harmonogramu, a organizatorzy i wolontariusze pilnowali, aby wszystkie odbywały się punktualnie. Podziękowania należą się także obsłudze cateringu, która dbała, aby ani na chwilę nie zabrakło kawy; wszyscy wiemy, jak bardzo jest ona potrzebna do naładowania energii w czasie tak intensywnego wydarzenia.
Duży plus, zwłaszcza dla uczestników spoza Krakowa, stanowiły z pewnością informacje o utrudnionym dojeździe do Centrum Kongresowego ICE – niedługo przed eventem rozpoczął się remont pobliskiego Mostu Grunwaldzkiego, który mocno wpłynął na organizację komunikacji miejskiej w całym mieście. Związane z tym przypomnienie pojawiło się zarówno w apce, jak i w mediach społecznościowych Digital Dragons, co z pewnością ułatwiło wielu osobom organizację swojego przyjazdu.
Gdybym miała szukać minusów, wskazałabym może na miejsce spotkania Digital Dragons Arena & Pitching Awards & Community Vote: zamiast zorganizować je w osobnej sali, zdecydowano się na ulokowanie jego uczestników w bocznym korytarzu, koło wejścia Centrum Kongresowego ICE. Bardziej kameralne miejsce pozwoliłoby pewnie na spokojniejszą atmosferę w czasie wystąpień kolejnych osób.
Choć na pierwszy rzut oka wydawało się, że odwiedzających i wystawców było nieco mniej niż w poprzednim roku (być może to tylko moje subiektywne wrażenie), a do udziału może niektórych zniechęcić wysoka cena biletów, Digital Dragons 2025 to event bardzo udany, który można zaliczyć do najciekawszych gamingowych wydarzeń w Polsce. W jego sercu leży miłość do gier i chęć, aby pokazać je od jak najlepszej strony, więc warto na niego wpadać. Zawsze jest wtedy szansa na porozmawianie z kimś o swojej pasji albo na odkrycie produkcji, które dodaje się do swojej listy życzeń na Steamie.
Dorota Żak