Film Wiklinowy koszyk (1982) – mściwa bestia ukryta w wiklinie // Krew na taśmie

Nierozłączni bracia przemierzają kraj w poszukiwaniu miejsca dla siebie. Niestety nigdzie ni mogą zbyt długo go zagrzać. Może to dlatego, że jeden z nich jest nieśmiały a drugi przebywa prawie bez przerwy… w wiklinowym koszyku.

6 sierpnia 2020

Duane Bradley jest młodym mężczyzną, który właśnie przybył do miasta i zatrzymał się w wyjątkowo obskurnym motelu zamieszkanym przez prostytutki, drobnych złodziejaszków i inny szemrany element z nieciekawych zakątków Nowego Jorku. Duane wydaje się być usatysfakcjonowany spartańskimi warunkami, w jakich przychodzi mu zamieszkać, jest zdeterminowany i gotowy odkrywać życie w nowym miejscu. Szybko rozgaszcza się, a na dobrze wyeksponowanym miejscu w pokoju stawia coś, z czym nigdy się nie rozstaje. Sporych rozmiarów wiklinowy koszyk.

Bynajmniej Duane nie trzyma w nim prania, za to nie rozstaje się z nim ani na chwilę. W koszyku zamieszkuje wyjątkowa istota, bardzo bliska mężczyźnie i stanowiąca główny powód przybycia do miasta. Jego zdeformowany brat bliźniak. Jak się okazuje, rodzeństwo urodziło się zrośnięte ze sobą, matka zmarła w czasie porodu, a ojciec, będąc w szoku i nie mogąc pogodzić się z losem swoich dzieci, odwraca się od zdeformowanego syna, nadając mu demoniczne imię Belial i obwiniając o śmierć żony, a uznając jedynie w miarę normalnego Duane’a. Kiedy dzieci dorastają, pojawia się jednak nadzieja – grupa lekarzy oferuje swoją pomoc w rozdzieleniu rodzeństwa. Operacja udaje się i Duane dochodzi do siebie, niestety los jego brata wydaje się przesądzony, ponieważ jego ciało po oddzieleniu ląduje na śmietniku. Okazuje się jednak, że braci łączyło coś więcej niż kawałek skóry i organów, potrafią wymieniać się myślami i tym sposobem umierający bliźniak wzywa Duane’a na ratunek. Teraz po latach, kiedy obaj nie są już nastolatkami, ruszają celem dokonania zemsty na lekarzach, którzy w tak okrutny sposób obeszli się z braćmi.

Frank Henenlotter, który jest odpowiedzialny za scenariusz i reżyserię Wiklinowego koszyka zadebiutował tym filmem w 1982 roku i trzeba przyznać, że był to debiut bardzo udany. Co prawda, film nie jest arcydziełem nawet w swoim gatunku, ale bardzo solidnym horrorem klasy C. Nie ma w sumie sensu wymienianie nazwisk z obsady, ponieważ chyba nikt nie rozwinął swojej kariery aktorskiej w takim stopniu, aby był znany wśród kinomaniaków. W filmografii grającego Duene’a Kevina Van Hentenrycka możemy znaleźć zaledwie siedem pozycji, z czego większość to dalsze części przygód z koszem z wikliny lub role epizodyczne, a główna ozdoba filmu, zjawiskowo piękna Terri Susan Smith, debiutuje i jednocześnie kończy karierę. Podobnie jest z resztą aktorów, ale trudno się dziwić, gdyż ich gra zostawia bardzo wiele do życzenia. Pomijając jakość dialogów, ekspresja aktorów jest niejednokrotnie na tyle przesadzona lub zupełnie mija się z tematem rozmowy, że najprostsze zdanie brzmi niesamowicie sztucznie i plastikowo. Ale jeszcze gorzej wypadają sceny śmierci.

W czasie morderstw, których brat Duene’a dopuszcza się na każdym, kto stanie mu na drodze, aktorzy wzbijają się na szczyty kanciastej mimiki twarzy. Henenlotter stosuje zabieg dłuższego eksponowania twarzy ofiary zdeformowanej bestii, co niestety zamiast maksymalizować doznania ze scen gore, powoduje najwyżej salwy śmiechu i zniesmaczenie. Aktorzy przypominają na tych ujęciach raczej uczestników gombrowiczowskiego pojedynku na miny niż ofiary brutalnej napaści przez przerażającą istotę. Sam stwór też nie jest szczytem osiągnięć efektów specjalnych lat ’80. Widać bardzo niski budżet filmu, ponieważ brat Duane’a przypomina stworka ulepionego z plasteliny przez mało zdolnego przedszkolaka. I możliwe że tak jest, ponieważ skóra potworka wydaje się być zrobiona z tego właśnie materiału, a jego oczy wyglądają na namalowane farbami plakatowymi. Sama animacja poruszania się stwora też nie zachwyca – jeśli się porusza, to jest to wyjątkowo niechlujnie zrobiona animacja poklatkowa, a jeśli dopada ofiarę, nie trzeba być uważnym widzem, aby dostrzec, iż to aktor porusza sztywną maskotką. Co ciekawe, jeśli widzimy na ekranie dłoń Beliala sięgającą ofiary, to jest to dłoń reżysera w rękawicy imitującej kończynę potwora.

Mimo mizernego wykonania i słabej gry aktorskiej historia poszukujących zemsty braci spotkała się z wyjątkowo ciepłym przyjęciem przez krytyków i samą publiczność, zbierając oceny na poziomie 6-7 punktów na dziesięć, a zdarzały się też maksymalne noty wśród wyjątkowo rozentuzjazmowanych krytyków podkreślających, że film może i jest szokującym gore horrorem ze wszystkimi wadami tego gatunku i psim budżetem, ale jego seans przyniósł im wiele frajdy. Za pozytywnymi ocenami musiały przyjść i pieniądze, ponieważ historia Duene’a i Beliala doczekała się aż dwóch kontynuacji, czyniąc z Basket Case trylogię. Część pierwsza doczekała się też dwóch wznowień na DVD i jednego na Blu-ray i zapewne w niektórych kręgach osiągnęła status filmu kultowego.

Jeśli więc nie udało wam się jeszcze zapoznać z historią braci Bradleyów, zachęcam do natychmiastowego nadrobienia zaległości, ponieważ wszystkie jego wady – począwszy od miernych efektów specjalnych na fatalnej grze aktorskiej kończąc – w obecnych czasach stawiają go bardzo wysoko w rankingu filmów tak złych, że aż dobrych. Polecam zwłaszcza wersję Blu-ray, która naprawia błędy oryginału nagranego na miernej jakości taśmie (16 mm), jednocześnie uwydatniając błędy i niskobudżetowość dzieła Franka Henenlottera.

Strid

Recenzuje komiksy i gry Indie. Fanatyk gatunku soulslike.
UWaga! Gorące informacje!