Ośrodek Badań i Eksploracji Dna Oceanicznego praktycznie przestał istnieć razem z wysepkami, na których się znajdował. Katastrofa, jaka nawiedziła ten przytulny archipelag, nazywała się Gomery z Towarzystwa Historycznego. Wkrótce o tym przeklętym miejscu da się mówić wyłącznie w czasie przeszłym dokonanym.
Placówka naukowa prowadziła badania anomalii tektonicznej o wielkości i usposobieniu Australii. Najbardziej szalona teoria głosiła, że monstrualny twór jest poniekąd żywy, a tylko uciął sobie trwającą eony drzemkę. W związku z tym, kwestią niecierpiącą zwłoki stało się ustalenie, na którą epokę nastawił sobie budzik.
To, co zostało z ekipy Gomery’ego zameldowało się w okolicy jako kursanci szkółki nurkowania. Pierwsze zajęcia odbyły się w pobliżu rekinarium. I w ten sposób definitywnie pożegnali się z Yuki. Na tych wyspach to sushi zjada ciebie.
Kiedy wzięli się do roboty, rozszalało się apokaliptyczne bingo. Wysepki nawiedził sztorm stulecia, trzęsienie ziemi plus mini tsunami oraz plaga krabów, a wszystko podczas zaćmienia słońca. Priscilla jakoś dotrwała do nocy czarnej jak północ w Rowie Mariańskim tylko po to, żeby potknąć się na pomoście i wpaść wprost w objęcia żarłocznych macek. To było do przewidzenia. Gdzie są kultyści, którzy odprawiają przeklęte rytuały, muszą pojawić się macki.
Szczątki ostatniej łodzi kołysały się na falach, które figlarnie wyrzucały na plażę co bardziej bezużyteczne jej kawałki. Gomery jakimś cudem zdołał rozpalić malutkie ognisko, przy którym wyglądał tak upiornie, że nawet kraby wolały omijać go z daleka.
Jacky wlókł się w stronę ognia przez plażę strząsając z poszarpanej kurtki desperacko uczepione skorupiaki. Jeszcze przed chwilą był prawie martwy, a teraz jako na wpół żywy, zaczynał żałować, że jakimś cudem wypełzł na brzeg. Skoro jemu udało się ocalić skórę i Gomery też nie odmeldował się w zaświaty, to należało sobie wyjaśnić pewne sprawy. Ta wysepka była stanowczo zbyt mała dla dwóch potencjalnych kultystów.
Jacky stanął o krok od ogniska. Wyciągnął przed siebie drżącą rękę trzymając w zdrętwiałych palcach zmiętolonego papierosa. Podsunięto mu płonącą kartkę bardzo starego papieru pokrytego plugawym pismem oraz obłąkańczymi hieroglifami, które żarzyły się wszystkimi kolorami piekła.
– Czy to ostatnia strona Grimuaru z Innsmouth?
Gomery skinął głową.
– Tak. Kiedy księga się dopali, zgaśnie wszelka nadzieja na odwrócenie rytuału.
– Zawsze przeczuwałem, że lepszy z ciebie kultysta niż przyjaciel.
Gomery milczał przez chwilę pilnując, żeby
– Czasami opłaca się przyłączyć do zwycięskiej drużyny w drugiej połowie meczu.
– Po tym, do czego tu doprowadziłeś, nie będzie już reszty meczu.
– Jak mawiają egzystencjaliści… Nie żałuję Nietzschego.
W odpowiedzi na kiepski dowcip świat wstrzymał oddech. Daleko za horyzontem, podniosła się kurtyna mroku, w której gasły gwiazdy. Największe tsunami, jakie widział świat, wywołane przez istotę starszą niż życie na tej planecie, właśnie przymierzało się do zwiastowania kresu czasów. Jacky aż przysiadł z wrażenia na czymś twardym i chlupoczącym. Kiedy życie daje ci cytryny, robisz lemoniadę, a jeśli podsuwa ci kanister benzyny, robisz się zapalczywy. Przynajmniej dwie rzeczy ma tej wysepce podpadały pod kategorię łatwopalnych, a desperacja nie sprzyja zachowaniu zasad BHP. W momencie, gdy Jacky wziął się za ratowanie świata przed bezkształtnymi pomyślał, że remis to też niezły wynik.
Postscriptum
Trylogia tekstów o Among Cultists powstała dzięki tajemnej współpracy reklamowej z Godot Games.