Codzienna dawka planszówkowych nowin!

Wracaj do nas regularnie i bądź na bieżąco!

Recenzja Podwodne Miasta – Suche Euro na dnie morza

18 października 2023,
16:10
Łukasz Małek

Podwodne Miasta to gra, za którą odpowiada Vladimír Suchý, autor tytułów takich jak Woodcraft, Evacuation, Shipyard, Messina 1347, czy nawet Praga Caput Regni. Tytuł na polski rynek trafił za sprawą wydawnictwa Portal Games, które poza podstawką, w swej ofercie ma również rozszerzenie Nowe Odkrycia. Dziś zaprezentujemy wam wersję podstawową. Pozwólcie, że zabiorę Was w podróż po podwodnym świecie, który jak się okazuje, nie jest tak suchy, jak by się komukolwiek mogło zdawać.

Podwodne miasta pudełko

Podwodne Miasta to jedna z tych gier, którą polecam z czystym sumieniem. Bezapelacyjnie jest to produkcja, do której z przyjemnością jeszcze powrócę. Bez cienia wątpliwości mogę stwierdzić, że mechanicznie gra się broni. Gorzej natomiast z wykonaniem komponentów. Cienkie planszetki nie budzą mojego zaufania, a jedynie lęk, że są one podatne na mikrouszkodzenia, tak jak zaczyna to mieć miejsce w przypadku Bloodborne’a. Ikonografia z początku może stanowić małe wyzwanie, jednak po krótkim oswojeniu się z instrukcją, ta przestaje być jakąkolwiek barierą. W związku z tym gra otrzymuje od nas ocenę 9! Suchý może spać spokojnie, sprostał naszym oczekiwaniom.

9 /10
Ocena redakcji
serwisu GamesGuru
  • Mnóstwo kombinacji i zależności
  • Spora regrywalność
  • Doszlifowana mechanika
  • Bardzo dobre skalowanie
  • Szeroka gama strategii
  • Dobrze wyważona rozgrywka
  • Świetny trening dla szarych komórek
  • Wykonanie pozostawia wiele do życzenia
  • Pojedyncza rozgrywka pochłania sporo czasu
  • Ikonografia mogłaby być przystępniejsza

Podwodne Miasta to gra, która kusiła mnie już od dłuższego czasu. Najbardziej interesujący zdawał się dla mnie fakt, że tytuł jest rekomendowany w szczególności dla grup dwuosobowych, zaś mechaniką wiodącą w tej produkcji jest uwielbiana przeze mnie budowa silniczka. Nic bowiem nie sprawia mi większej satysfakcji, jak konstrukcja sprawnie działającej sekwencji, która na przestrzeni czasu potrafi się odwdzięczyć za każdy, nawet niewielki szlif.

Projektując Podwodne Miasta, Vladimír Suchý stworzył coś, co daje niewyobrażalną radość i poczucie spełnienia. To bardzo dobre Euro, obok którego entuzjaści skrzętnego liczenia punktów nie mogą przejść obojętnie. Mechanicznie tytuł nie pozostawia wiele do życzenia, a cała rozgrywka przebiega płynnie, jak na wodne warunki przystało.

Recenzja gry Podwodne Miasta

Rozgrywka odbywa się na przestrzeni trzech er, a te podzielone są z kolei na rundy. Podczas rund gracze będą wybierali akcje dostępne w trzech kolorach: zieloną, czerwoną lub żółtą. Ma to ogromne znaczenie, bowiem zanim zdecydujemy się, jaki krok wykonamy, musimy zagrać kartę. Jeżeli kolor na karcie odpowiada kolorowi wybranego przez nas pola, jest ona dołączana do naszego Tableau. Cały wic polega na tym, aby przy pomocy kolejnych kart konstruować jak najlepiej funkcjonujący mechanizm, który na przestrzeni kolejnych rund pozwoli zyskać jak najlepszy wynik punktowy.

karty

Rozmaita gama akcji umożliwi zmieniać kolejność w następnych rundach, budowę, zdobywanie kart czy nawet surowców. Wszystko jest tu od siebie zależne i tak naprawdę każda akcja oferuje wymierne korzyści w stosunku do pozostałych. Jest to raczej kwestia tego, czego w danej chwili potrzebujemy oraz co będzie nam potrzebne na przestrzeni kolejnych rund.

ważne karty

Karty dzielą się na różne kategorie. Jedne mogą być aktywowane natychmiastowo, dając korzyść od razu, inne będą wykorzystywane dopiero podczas fazy produkcji, niektóre będzie można aktywować dopiero po wybraniu jednej z dostępnych akcji, inne będą służyć do gromadzenia punktów. Sztuka polega na tym, by dobrze to ze sobą pogodzić, co w Podwodnych Miastach do najprostszych zadań nie należy.

Podczas całej rozgrywki będziemy mieć możliwość zdobywania punktów. Stanowią one klucz do sukcesu, bowiem na koniec trzeciej ery to właśnie od nich zależy, kto wyjdzie zwycięsko z tego konkursu. Możliwości punktowania jest tutaj wiele, a przy tym nie uraczycie tu jedynej, słusznej strategii. Ważne, by jak najlepiej zarządzać tym, czym obecnie dysponujemy.

Wykonanie elementów w grze Podwodne Miasta lekko zawodzi

Nim przejdziemy do zachwytów, odbębnijmy brudną część roboty. Obcując z grą, odnisołem wrażenie, jakbym w rękach trzymał nie finalny produkt, a prototyp. O ile budowle oraz same kopuły miast prezentują się naprawdę dobrze, o tyle cieniutkie planszetki przypominają mi raczej kartki z bloku technicznego. Jako gracz przywiązuję ogromną wagę do tego, jak elementy są wykonane.

Podobną kwestię porusza recenzja Tiletum, a mianowicie mowa tu o ulubionym rodzaju wypraski Furiusza – a mianowicie jej absolutny brak. Wielka szkoda, bowiem znacznie ułatwiłoby to nie tylko organizację samej gry, co również szybszy setup na stole. Niestety na chwilę obecną nie wiemy, czy do produkcji zaprojektowano już jakiś drewniany insert, który pozwoliłby to dobrze zorganizować.

planszetka miasta

Jak już wyżej wspominam, budowle oraz same kopuły miast prezentują się dobrze. Wszystko to tworzy elegancką otoczkę, co sprawia, że gra na stole wygląda bardzo reprezentatywnie. Jesteśmy przekonani, że w połączeniu Podwodnych Miast z rozszerzeniem Nowe Odkrycia, ewentualne niedogodności pójdą w zapomnienie. Jak się bowiem okazuje, dodatek wprowadza wielowarstwowe planszetki podwodnych obszarów.

Podwodne Miasta to bardzo dobry engine builder!

Podwodne Miasta to świetna gra, która ugasi pragnienie na Euro każdego Gracza żądnego zaawansowanych wrażeń. Odnoszę wrażenie, że mechanika budowania silniczka w produkcji Vladimíra Suchý’ego jest jak koło w młynie, które wraz z nurtem rzeki napędza pracę całej maszynerii. Dobieraj karty, zagrywaj je po to, aby dołączać je do swego obszaru gry, kombinując przy tym, jak połączyć je z wybraną przez siebie akcją. Wszystko tu jest od siebie mocno zależne.

Każdy z Graczy musi stale śledzić, co obecnie mu się opłaca, a przy tym planować i decydować, czy zainwestować w swoją sieć, czy też podkraść akcję rywalowi. Bezpośredniej interakcji pomiędzy uczestnikami rozgrywki nie ma, jednak gdy czyjeś motywy staną się zbyt czytelne, możemy przyblokować czyjąś aktywność, wybierając pożądaną przez przeciwnika akcję.

I wiecie, co jest w tej grze najlepsze? Ten wachlarz możliwości, który stale się zwiększa. Z początku mamy wrażenie, że całość mozolnie rozbudza się do życia. Dokładamy kolejne karty, a nasza maszyna nieśmiało, wciąż leniwie nabiera rozpędu. Wszystko po to, by w pewnym momencie nieźle się nakręcić, co w pewnym momencie przynosi obfite plony. Ten moment, gdy całość funkcjonuje dokładnie tak, jak zostało przez nas zaprojektowane jest naprawdę satysfakcjonujący.

Z pozoru wydawać by się mogło, że losowość w tej grze może być utrapieniem, lecz ku mojemu zaskoczeniu, nie stanowi ona jakiegokolwiek problemu. Łączenie kart z polami akcji dobrze ze sobą współgra, przez co nie ma sytuacji, w której czujemy się przegrani po wykonaniu poszczególnych ruchów. To, co odwleka się w czasie, nie umyka nam praktycznie w ogóle. Ciężko jest tutaj zagrać tak, by nasz plan legł w gruzach. Może się co najwyżej zmienić harmonogram jego wykonania, ewentualnie dociągniemy kolejną kartę, która okaże się być asem z rękawa. Tak czy inaczej nie ma tu paraliżu decyzyjnego, zawsze jest jakieś wyjście oraz pole manewru.

Zasiadając do tej planszówki, zagospodaruj więcej czasu!

Podwodne Miasta to gra, która potrafi się nieco wydłużyć. Zdecydowanie nie skończycie partii w godzinę, ale plusem jest to, że podczas rozgrywki dzieje się całkiem sporo, zaś projektowanie własnej sieci miast potrafi być satysfakcjonujące. Gry oparte o mechanikę budowy silniczka rozkręcają się z upływem czasu, w efekcie środek rozgrywki oraz jej koniec nie będzie nudny, ponieważ to właśnie wtedy odbywa się spektakl wieczoru.

znaczniki określania kolejności

W przypadku gry dwuosobowej downtime nie stanowi większego problemu. Inaczej sprawa może wyglądać w rozgrywkach trzy i czteroosobowych, zwłaszcza, gdy ktoś uprzednio wcześniej nie przygotuje sobie planu awaryjnego, kiedy to inni gracze pomieszają nieco szyki.

Ikonografia mogłaby być zaprojektowana nieco lepiej

Pierwsze spotkanie z grą było jak obcowanie z hieroglifami, o których nie mam zielonego pojęcia. Co prawda po zgłębieniu instrukcji całość stała się bardziej klarowna, to jednak przy paru dwuosobowych partiach zdarzyło się, że musiałem tłumaczyć kilka symboli moim współgraczom. Odniosłem wówczas wrażenie, że ikonografia w tej grze mogłaby być odrobinę bardziej intuicyjna.

ikony

Choć nie jest to poważny zarzut, to jednak z początku może to odstraszyć potencjalnych nowych graczy. Wierzcie mi jednak, nie takie symbole straszne, jak je Suchý maluje. Przerażenie minie po dwóch turach pierwszej Ery, a w najgorszym razie pierwszą grę spędzicie z instrukcją w dłoni. Mimo to w dalszym ciągu upieramy się przy tym, że jest to gra warta świeczki.

Recenzja Podwodne Miasta – Podsumowanie

Po dwóch pierwszych partiach w Podwodne Miasta trafiają bezpośrednio do mojej topki. Będzie to tytuł, który niejednokrotnie zagości na mym stole, w szczególności, gdy będziemy chcieli poćwiczyć szare komórki podczas weekendowych sesji. Uwielbiam obserwować, jak kolejne segmenty mojej sieci powstają na moich oczach, tworząc kolejne połączenia. Kopuły to miasta, mniejsze znaczniki na kształt dropsów to budynki. Dla mnie jest to idealny substytut dla gier strategicznych z lat 90.

Wierzę, że tytuł przypasuje zarówno średniozaawansowanym, jak i weteranom gier planszowych, z naciskiem na entuzjastów gier Euro. Jeżeli nie przepadacie za gromadzeniem punktów, lub też szukacie relaksującej, lekkiej gry familijnej – Podwodne Miasta nie są dla was. To przede wszystkim suche euro, w którym trzeba kombinować, myśleć, planować, by wykręcić z naszej sieci miast jak najwięcej.


Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie egzemplarza do opracowania materiału.

Łukasz Małek

Na ogół pogodny i twardo stąpający po ziemi człowiek, który lubi od czasu do czasu pobujać w obłokach. Nie pogardzi Tiramisu lub partią w grę planszową oraz dobrą premierą kinową. W wolnym czasie warto szukać go w kuchni, gdzie w towarzystwie swojej ukochanej pisze rozmaite kulinarne rozdziały. Choć lubi jeść, ciężko trawi spóźnialstwo, ale gdy tylko odpali mu się tryb działaj – niejednokrotnie traci poczucie czasu, dopóki nie uzna, że uzyskał zadowalające rezultaty.

Komentarze

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze