Codzienna dawka planszówkowych nowin!

Wracaj do nas regularnie i bądź na bieżąco!

Przez stół do serca – pełna emocji walentynkowa polecajka pudełek pełnych pikantnej słodyczy

13 lutego 2024,
18:10
Daniel Brzost

Walentynki jak gry, najlepsze są na dwie osoby. W dzień szczególny polecajka gier szczególnie dwuosobowych.

Przy stoliku dla dwojga nie ma miejsca na sentymenty. Jeżeli ten wieczór ma być niezapomniany, to lepiej żeby danie główne nie pozostawiło nikogo obojętnym. Redakcyjny planszolog poleca wybór gier wywołujących gęsią skórkę, szybsze bicie serca, motylki w brzuchu i następującą po nich galopadę myśli, bo motyli to ja na pewno nie zamawiałem.

Numero un

Paryż: Miasto świateł

Wydany przez legendarną Lacertę, wydawnictwo z gadziną w herbie, symulator fatalnego zauroczenia z jego bulwersującymi konsekwencjami. Zabierz swoją zbędną połówkę do speluny w najtańszym zaułku stolicy romansu, gdzie kostkę brukową trzeba kłaść samemu, latarnie zawsze świecą w złą stronę, a kelner wystawia rachunek na pocztówce. W pierwszej fazie gry z zimną krwią drobiazgowo planujesz podłą zdradę, żeby w kolejnej paść ofiarą własnych żądz. Prawdziwe polyamoromino. Gdyby Tetris był kobietą…

Numer Zwei!

The Hunt

Salt & Pepper Games zrobiło romantyczną, wojenną ciuciubabkę dla zagubionych serc. Gra ukrytych ruchów, podstępu, blefu i katastrofalnej w skutkach losowości. Czyli twoja historia konwersacji na komunikatorach w rękach ukochanej. Na swoją obronę masz tylko korsarski kieszonkowy pancernik, podczas gdy dybie na ciebie cała potęga Royal Navy. Nie szukaj wymówek, szukaj najlepszego kursu ucieczki, żeby zaatakować tam, gdzie najmniej się ciebie spodziewają, prosto w historię zamówień.

Cyfra „czy”

Radlands

Oryginalnie od Roxleyów ale Ludzkie Ducki wydały po polskiemu tego neonowego Mad Maxa, który polega na utopieniu przeciwnika w łyżce wody. Radioaktywne pustkowie pełne toksycznych odpadów, ciągnące się po horyzont zdewastowane ruiny, cmentarzysko marzeń wybrukowane czerepami optymistów… tak na oko dziesiąty rok małżeństwa. W Radlands woda jest równie cenna jak współczucie współmałżonka. Karty żyją krócej niż białe kłamstewka. Po bokach obszaru gry pełzają toksyczne wydarzenia, nieubłagani heroldowie zapowiedzianych kłótni. Do trzech razy sztuka i odpadasz z gry.

Numer أربعة

Tuareg i Tuareżka

Kiedy pytasz: „Kochanie, czy wszystko w porządku?”, a ona odpowiada, że tak, to chwytaj za szpadel i kop sobie głęboki grób na samym środku pustyni, bo kiedyś zmalowałeś coś okropnie niewybaczalnego. Na przykład zapomniałeś o Walentynkach. Gdybyś tylko umiał czytać w myślach, nie tylko zwiększyłbyś swoje szanse przeżycia w związku, ale jako bonus umiałbyś wygrywać w Tuarega. Niczym para jadowitych pająków snujecie sieć współrzędnych, żeby pozbawić swoją drugą połówkę pola manewru i niezbędnych do przetrwania zasobów. Ty wiesz, że ona wie, że ty wiesz, że lepiej było z nią nie zaczynać…

Numer 5, ale może jednak przekonam Was do 4, chyba że podacie swoją cenę, to 6

Watergate

Najlepsza zaskakująca klasówka z historii, której nikt się nie spodziewał, jak dziennikarskiego śledztwa. Washington Post splata sieć dowodów, żeby przyłapać Nixona na gorącym uczynku, podczas gdy jego administracja mataczy równie bezwzględnie niczym ja przyłapany z nową planszówką. Karciane przeciąganie liny w najlepszym wydaniu. Jak wiele jesteś w stanie poświęcić, jak dużo zaryzykować, żeby mieć ciastko, zjeść ciastko i jeszcze podrzucić jej okruszki na dowód, że to ona je skrycie pożarła?

Numer sześć

So, You’ve Been Eaten

Owoc zakazanej miłości karcianki z grą kościaną zmajstrowany w tajnym laboratorium Ludi Creations. Ta gra ma nie tylko tryb solo ale i wersję na zero graczy. Dajecie to latorośli, aby nadzorowała, jak gra gra się sama, podczas gdy wy idziecie spędzić czas z kimś, kogo naprawdę lubicie. Win-win situation dla każdego z osobna. W tym mindf*cku na dwóch Scotta Almesa jeden gra kartami, drugi kostkami, a trzeci się przygląda. Rozgrywka jest tak asymetryczna jak próba wspólnego wybrania filmu na Walentynki. Taki „Netflix with no chill”, bo chodzi o to, żeby tak dać się pożreć kosmicznej bestii, aby zostać wydalonym mniej więcej w jednym kawałku.

Numer VII

Głębia

Z przepastnej otchłani portfolio Naszej Księgarni wypływa gra o tym, że kto się lubi ten się czubi, ciągnięciu za warkocze, podszczypywaniu i podszturchiwaniu, czyli konskich zalotach. nSztuka podkładania morskich świń rozpisana na dwa akwalungi. Gra wredna jak pirania adoptowana przez murenę, która wychowywała się wśród elektrycznych węgorzy. Gra się w to bez znieczulenia młócąc partnera kartami bez skrupułów i żadnej litości. Kiedyś jakiś psychopata zobaczył Lost Cities Knizii, więc pomyślał, że światu przydałoby się coś podobnego, tylko mroczniejsze, amoralne i w kagańcu.

Numer ∞

Syndykat zbrodni

Miał być Blitzkrieg!, ale został przemalowany przez Naszą Księgarię, a ponieważ kocham Peaky Blinders miłością ślepą, to wybaczam tę wydawniczą gangsterkę. Grasz tu bejzbolami na kilku fortepianach na raz rozdając kosy na lewo i prawo tylko po to, żeby zostać rozjechanym przez pechowy dociąg żetonów z woreczka. Zawsze możesz powiedzieć, że głupia losowa gra i zmienić partnerkę. Wiernym jest się wyłącznie Famigli.

Numer 9 albo 6, zależy z której strony patrzeć

Jekyll i Hyde

Trick taking by Nasza Księgarnia, w którym bardzo często za wszelką cenę nie będziesz chciał wziąć tej lewej. Prawdziwe yin yang każdego związku, gdzie jedno przegina na maksa, a drugie łagodzi pożary benzyną. Lub planszowa diagnoza chronicznego, paranoidalnego, schizofrenicznego rozdwojenia jaźni, czyli ty wobec teściów. Jak kto woli. Możliwe, że niezrównoważona i niezbalansowana bardziej niż Wasze najlepsze randki.

Numer 10

Mindbug

Jak ta popierdółka od Portalu mnie wkurza… znaczy, że emocje wzbudza intensywne. Kocham ją nienawidzić. Możesz dostać na start rękę, idealnie nadającą się do podłubania sobie w nosie i niczego więcej. Czasami jedna karta rozwala system. Balans? To coś do jedzenia? Bardziej randomowa od tej gry jest tylko moja wizyta w kwiaciarni. Jeżeli po rozgrywce zachowujecie uśmiech na twarzy, to znaczy, że jesteście na etapie związku pod tytułem: „Kochanie, chodź zobaczyć tego pryszcza!”. Gratulacje. Nic Was nie pokona.

Rachunek sumienia

Gry zgromadzone w tym zestawieniu dają gwarancję, że przynajmniej jedno z Was wstanie od stołu usatysfakcjonowane. Wypada ostrzec, że niektóre tytuły mają większy od pozostałych potencjał rozwodowy, ale dla dobrej zabawy warto zaryzykować. Bo chodzi tu właśnie o ten dreszczyk emocji.

Ciebie też fascynują planszówki? Zaobserwuj nasz portal na Facebooku i twórz razem z nami wyjątkową społeczność!

Komentarze

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze