Najlepsze nietypowe gry na Halloween. Straszą, czy śmieszą?

Zbliża się Halloween, więc uznaliśmy, że zastanowimy się nad najlepszymi grami, po które można sięgnąć z tej okazji. Tym razem planujemy jednak podejść do tematu od innej strony. Zamiast skupiać się na horrorowych klasykach, spróbujemy znaleźć tytuły nietypowe, które pozornie nie wydają się przerażające lub przeciwnie – są tak straszne, że aż śmieszne.

28 października 2021

W naszych wyborach nie ograniczaliśmy się do konkretnego gatunku czy typu gier. Staraliśmy się znaleźć takie, które wyłamują się ze schematów straszenia i bycia strasznymi. Prezentujemy więc nasz subiektywny wybór nietypowych gier na Halloween.

Spod pióra Doroty Żak

Oxenfree

Niewielka produkcja Night School Studio nie zaczyna się właściwie jak horror. Wcielamy się w niej w Alex, nastolatkę, która po prostu chce spędzić noc na imprezie z kumplami. Zabawa na plaży powoli się rozkręca, są wzajemne docinki, pogaduchy i doprawione odpowiednio brownie. Ale jest też tajemnicza jaskinia, do której nastolatki wchodzą i przez przypadek budzą coś, co będzie prześladować ich do rana albo nawet jeszcze dłużej. I do tego bardziej niż jakikolwiek kac.

Od tego momentu Oxenfree staje się opowieścią pełną tajemniczych głosów z przeszłości, opętań, pętli czasu i dziwnie odkształconej rzeczywistości, na którą można wpłynąć za pomocą radia. I już to samo zapewniałoby świetną rozrywkę, ale po co zatrzymywać się w połowie drogi? Niepokojący klimat jest w grze polem do czegoś więcej, a konkretniej do przepracowania przez bohaterów własnych traum. Nadnaturalne wydarzenia wywlekają z nich strachy, żale i wzajemne pretensje, z którymi jest trudniej poradzić sobie niż z jakimikolwiek duchami. Podobnie jak w Night in the Woods – kolejnym tytule, gdzie główna bohaterka próbuje uporządkować jakoś swoje życie i pogodzić się z przeszłością, wypatrując mrocznych tajemnic. Oxenfree jednak zajmuje w moim prywatnym rankingu wyższe miejsce, a to głównie przez świetny system dialogów, możliwość wpłynięcia na zakończenie i losy postaci oraz niesamowitą muzykę. Całość da się przejść w jeden wieczór, więc jest to idealna propozycja dla osób, które mają niewiele czasu do dyspozycji.

Spod pióra Michała Kaźmirczaka

Persona 4 Golden

Dzieło studia Atlus nie jest typowym horrorem ani thrillerem. Jednak ten jRPG, mimo swojej dość lekkiej i czasem prawie cukierkowej oprawy, w wielu momentach jest niesamowicie mroczną produkcją, która nieraz potrafi wywołać ciarki.

Persona 4 to niezwykle ciekawe połączenie stylu anime, tematyki nastolatków oraz bardzo mrocznie przedstawionego problemu morderstw, których nie da się w racjonalny sposób wyjaśnić. W jednej chwili opowiada nam o krótkim wypadzie głównych bohaterów nad morze, by chwile później rzucić nas w problematykę mrocznych zakamarków ludzkiego umysłu.

Persona 4 Golden będzie idealna na Halloween dla osób, które szukają mrocznego klimatu, ale nie przepadają za byciem straszonym. Gra nie ma jump scare’ów czy sztucznie budowanego klimatu grozy oraz zaszczucia. Mamy jednak seryjnego zabójcę, poczucie ciągłej niepewności oraz trudną tematykę najciemniejszych zakątków ludzkiej psychiki. W połączeniu daje to grę, która nie wystraszy, ale potrafi zbudować i podtrzymać przyjemny, niepokojący klimat.

Oprócz tego Persona 4 Golden to po prostu świetna gra. Co prawda, nie dla wszystkich – wiele osób odbije się od typowych dla jRPG-ów mechanik czy niektórych lekko przestarzałych już elementów – jednak historia, styl graficzny oraz muzyka, czyli trzy filary gier Atlusa, są w niej genialne i dlatego jest to zdecydowanie tytuł, któremu warto dać szansę w Halloween.

Spod pióra Macieja Żbika

Stubbs the Zombie in Rebel Without a Pulse

Edward „Stubbs” Stubblefield nie miał łatwego życia. Jako domokrążca w czasach wielkiego kryzysu lat 30. imał się różnych interesów, by jakoś związać koniec z końcem. Podczas jednej z wypraw handlowych, skuszony łatwym zarobkiem, zostaje podstępem ściągnięty na pustkowie, obrabowany i zamordowany. 30 lat później na miejscu jego spoczynku powstaje futurystyczne miasto Punchbowl. Andrew Monday – miliarder i założyciel miasta – nie zdaje sobie sprawy, że huczna ceremonia otwarcia przywraca komiwojażera do życia. Zagubiony w całej sytuacji Stubbs stawia przed sobą dwa cele: musi odkryć, kto go zdradził, i zjeść po drodze jak najwięcej mózgów.

Gra studia Wideload Games oferuje kilka interesujących mechanik, na przykład zabici przez Stubbsa cywile również zmieniają się w zombie i rozpoczynają rozwałkę na własną, gnijącą rękę. Chociaż ich działania są całkowicie kierowane przez sztuczną inteligencję, gracz może wydawać im proste rozkazy, by koordynować poczynania hordy nieumarłych. W produkcji dostępny jest również lokalny tryb co-op dla dwóch graczy.

Tytuł to oczywiście parodia klasycznych horrorów o żywych trupach i podczas zabawy uraczeni będziemy niezłym, chociaż zwykle dość „toaletowym”, humorem czy nawiązaniami do popkultury. Gra dostępna jest obecnie na PC, PS4, Xboxach i Nintendo Switch, ale muszę ostrzec, że nie jest to żaden remaster, a prosta reedycja i wszystkie archaizmy gier sprzed 15 lat wciąż tu są. No cóż, w końcu to gra o trupach.

Spod pióra Michała Chyły

Evil Dead Regeneration

Evil Dead: Regeneration (PC, PS2, Xbox) to trzecie podejście THQ do tematu Evil Dead i w przeciwieństwie do Hail to the King (PSX, Dreamcast, PC) czy A Fistful of Boomstick (PS2, Xbox) jest to gra bardzo udana. Przedstawia alternatywną historię Asha (zagranego przez doskonałego Bruca Campbella zupełnie jak w filmie), który, inaczej niż obrazował to koniec filmu Evil Dead 2, nie trafia do średniowiecza a do… wariatkowa! Wiadomo, że po opowiedzeniu historii, jaka miała miejsce w obrazie Sama Raimiego, jedyny ocalały z masakry mógł wylądować tylko w jednym miejscu, pech chciał, że wraz z nim wpadł tam też egzemplarz Necronomicon Ex-Mortis – użytek z niego pragnie zrobić niejaki Dr Reinhard, który sprowadza Martwe Zło wprost na tereny przybytku.

Gra to typowy akcyjniak, w którym Ash zrobi ponownie użytek zarówno z wybuchowego kijka (Obrzyn), jak i zamontowanej na miejsce uciętej dłoni piły spalinowej. Walka jest prosta, ale przynosi wiele radości, a dzięki temu, że Ash nie musi zmagać się z demonami samodzielnie, pomaga mu przy tym miniaturowy, nieśmiertelny mafioso Sam. Poza przelewaniem litrów juchy uśmiechniemy się też niejednokrotnie. Sam pomaga nam zupełnie jak Dexter (Jak and Dexter) lub Ratchet (Ratchet & Clank), tylko że zamiast prosić go o pomoc, Ash wysyła go kopniakiem w kierunku wentylatora celem zatrzymania turbiny. Dla fanów serii Evil Dead to pozycja obowiązkowa, a dla tych, którzy chcą przelać trochę krwi z uśmiechem na twarzy w Halloween, to również bardzo zacny wybór, zwłaszcza w połączeniu z seansem. Najlepiej na emulatorze, gdyż oryginalna gra chodzi obecnie w drakońskich cenach.

Wielu autorów

Dziennikarski dream team. Najzabawniejsza redakcja w galaktyce. Najlepszy zespół, na jaki możesz trafić w swojej ulubionej grze multiplayer. Namaszczeni przez Guru Gier. Mówią na nas różnie. Zawsze jednak sprowadza się to do tego samego: niezależnej zgrai szaleńców-pasjonatów, którzy postanowili wspólnymi siłami odbetonować polską skostniałą branżę dziennikarstwa gamingowego.
UWaga! Gorące informacje!