Codzienna dawka planszówkowych nowin!

Wracaj do nas regularnie i bądź na bieżąco!

Among Cultists: Mountains of Chaos – do dwóch portali sztuka

22 września 2023,
14:49
Daniel Brzost

Po hotelowym lobby kręciło się kilku szemranych typów nieudolnie pozujących na gości. Gomery siedział w niewygodnym fotelu nawet nie starając się udawać, że ich nie obserwuje. Odgrywał detektywa. Na kolanach trzymał do góry nogami książkę, którą niedbale wertował w poszukiwaniu ilustracji mających z tej perspektywy jakikolwiek sens. 

Inauguracyjny wieczór Pierwszego Corocznego Zjazdu Miłośników Okultyzmu przyciągał dziwaków wszelkiej maści. Zlatywali się jak ćmy do portalu. Jeśli byłeś kultystą, mogłeś wtopić się w tłum, a nawet uchodzić za podejrzanie normalnego. Ekipa Gomery’ego wykorzystała okazję, żeby zinfiltrować obiekt, ze szczególnym uwzględnieniem baru i szwedzkiego stołu.

Znudzona odgrywaniem hostessy Stella ostentacyjnie zniknęła na zapleczu zostawiając niedomknięte drzwi na wypadek realizacji planu B jak „Paniczna Ucieczka”.Jacky przepadł gdzieś w przerwie na kolejnego papierosa. Majin zamieniał hotelową kuchnię w pobojowisko. A Rachael… jak zwykle się spóźniała.

Weszła od frontu niczym femme fatale z groszowego kryminału. Śmiało podeszła wprost do Gomery’ego, aby nikt nie miał nawet cienia wątpliwości, że są razem i coś kombinują.

– Co czytasz?

– W górach szaleństwa.

– To na faktach?

– Jeszcze nie.

Na recepcji powinien stać ktoś inny. Ktoś, komu mieli zaufać. Informator. Tymczasem niezwykle irytująca osoba, którą z plakietki można było zidentyfikować jako Yuki, pracowicie ignorowała Gomery’ego cały czas stojąc z nim twarzą w twarz.

– Przepraszam. Chcę mówić z kierownikiem.

– To słowo wymawia się concierge. I w czym mogę pomóc?

– Gomery z Towarzystwa Historycznego. Przyjechaliśmy…

– Nie masz tu czego szukać historyku. Dopiero co postawili ten hotel.

– My jesteśmy ci od tworzenia historii.

– Niestety obawiam się, że wszystkie pokoje są już zajęte.

-Mamy rezerwację. Armitage.

– Ma pan dowód tożsamości?

– Nie. Ale mam zegarek.

– Ach tak. W takim razie proszę za mną. Zaprowadzę państwa do apartamentu.

– Wolelibyśmy do piwnicy. A stamtąd tunelem do tej opuszczonej kopalni, której tak nieudolnie strzeżecie.

Po drodze do zakazanych rewirów budynku Gomery nie dostrzegł żadnych duchów. Zapewne martwa część Stowarzyszenia już wałęsała się po tunelach przeklętej kopalni bawiąc się w najlepsze. W tej branży śmierć nie oznaczała przejścia na emeryturę. Każdy pogrzeb był jak zjazd absolwentów.

Gomery nie znał się na kobietach, nie potrafił obstawiać zakładów, nie umiał zarabiać przyzwoitych pieniędzy, ale portale zamykał jak nikt inny na świecie. Z wyjątkiem tego. 

W zdewastowanym szybie zmaterializowało się arcydzieło czarnej magii. Gdyby Steve Jobs mógł na chwilę wrócić z piekła, już by to opatentował. Cholerna winda do armageddonu mogła zabrać z pół apokalipsy za jednym przejazdem. Już teraz to draństwo kosztowało życie jednego członka zespołu. Ktoś wykupił Majinowi bilet w jedną stronę do multiwersum. Gomery nie spodziewał się dostać stamtąd pocztówki od przyjaciela.

To był ten moment, kiedy idzie w diabły cały plan, gdybyś miał jakiś plan. Stella napotkała obrotowe drzwi, a za nimi kogoś, kto był lepszym nożownikiem od niej. Rachael utknęła w korytarzu poziom niżej zamiast wyżej. Po Yuki pozostało tylko echo i wywołujące dreszcze wspomnienie nagłej, śmiertelnie wrogiej ciemności. Gomery czuł, że jest na prowadzeniu w wyścigu po nagrodę Darwina.

Działające kopalnie funkcjonują tylko dzięki ścisłemu przestrzeganiu rygorystycznych przepisów BHP. Nieczynne kopalnie, z samej swojej mrocznej natury, są śmiertelnymi pułapkami dla wszystkiego, co ma pecha znajdować się w środku. Na szczęście dla wszystkich zainteresowanych byciem niepożartym przez bezkształtnych, Jacky znalazł niezabezpieczony skład materiałów niebezpiecznych, łatwopalnych i wybuchowych. Gnając na oślep w histerycznej panice wpadł do środka razem z przerdzewiałymi drzwiami. Był przerażony. A kiedy Jacky się stresował, odruchowo musiał zapalić.

Cokolwiek chciało się wydostać z kopalni, będzie musiało przełożyć wizytę na dużo, dużo później. Walnęło tak, że cała góra na moment stała się aktywnym wulkanem. 

Gomery zrobił życiówkę w turlaniu się po zboczu na wyścigi z lawiną głazów. Niemiłosiernie poturbowany wylądowal na hotelowym parkingu, gdzie wpadł na równie zmaltretowanego Jacky’ego.

Przycupnęli na oderwanym szyldzie grzejąc się w upiornym blasku płonącego budynku. 

W migotliwym świetle można było, choć z pewnym trudem odczytać, jak nazywało się to pogorzelisko. Rlyeh Motel.

Jacky nerwowo gmerał w pourywanych kieszeniach postrzępionej kurtki. Popatrzył błagalnie na Gomery’ego.

– Masz zapalniczkę?

– Tu nie wolno palić.

– Przecież cały hotel się pali!

– Nie jesteśmy potworami. Trzymamy się zasad.

Ciebie też fascynują planszówki? Zaobserwuj nasz portal na Facebooku i twórz razem z nami wyjątkową społeczność!

Komentarze

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze