Codzienna dawka planszówkowych nowin!

Wracaj do nas regularnie i bądź na bieżąco!

Recenzja Mindbug: Ponad Wieczność – zemsta odrzuconych

20 marca 2024,
22:01
Daniel Brzost

Czy Mindbug może być lepszy od Mindbuga? Ależ tak. Pod warunkiem, że ma więcej Mindbuga w Mindbugu.

O takiego Mindbuga walczyliśmy. Więcej grywalności bez zwiększania zawartości. Nowe mechaniki, cechy i umiejętności, które gwarantują jeszcze bardziej przegięte kombosy. Mindbug: Ponad Wieczność to wciąż szalenie intensywny i losowy pojedynkowiec teraz obdarzony szczyptą nieumarłej taktyki.

8 /10
Ocena redakcji
serwisu GamesGuru

Piekielnie szybki

Diabelnie intensywny

Szalenie kombogenny

Nieziemsko miodny

Kosmicznie jajcarski

Mindbug jaki jest, każdy widzi. Ma dwa oblicza i trzy twarze.

Można grać w podstawkę i nie ma w tym nic złego, bo to dobra gra jest. Ale wszystko, co dobre, może być lepsze, kiedy je odpowiednio zmutować.

Uniwersum Mindbuga wzbogaciło się o dwa samodzielne dodatki, funkcjonujące też jako alternatywne podstawki.  Mindbug: Ponad Ewolucję umożliwia levelowanie niektórych stworów, zaś Mindbug: Ponad Wieczność zombifikuje karty z discardu. Wszystkie trzy Mindbugi da się ze sobą miksować, gdyż są tak kompatybilne, jak części ciała monstrum Frankensteina. Właściwie, to czemu by tak nie zrobić? Co mnie powstrzyma? Godna pożałowania moralność maluczkich śmiertelników ślepych na transcendencję prawdziwego geniuszu? W imię nauki! Eksperymentujmy.

To wypełzło z pudełka

Mindbug to ultraminimalistyczny pojedynkowiec. Każdy gracz dysponuje dziesięcioma kartami, z których pięć tworzy jego startową rękę, a pozostałe czekają w stosiku dobierania. W swojej turze można zagrać kartę, lub zaatakować kartą poprzednio zagraną. Wygrywa ten, kto zbije punkty życia oponenta do zera. Definitywną przegraną oznacza sytuacja, kiedy gracz nie może wykonać żadnej akcji. Pojedynki w Mindbuga są krótkie, intensywne i niezwykle zażarte. Jedna karta może zadecydować o sukcesie lub porażce. Przez to Mindbug bywa też do bólu losowy.

Ponad Wieczność zachowuje charakterystyczną dla serii przekomiczną szatę graficzną i rewelacyjne nazwy hybryd. Zawartość pudełka to standardowo 48 kart stworów, 4 karty Mindbugów, 2 znaczniki życia, dużo losowości oraz tyle potencjału kombogennego, że spaliło licznik.

Powiadają, że gra ma w sobie DNA Magic: The Gathering, gdyż  Richard Garfield jest współautorem tej uroczej abominacji, ale pod mikroskopem elektronowym widać też śladowe ilości czegoś na kształt radioaktywnego chihuahua. Tak więc, sami wiecie, sukces ma wielu ojców.

Co się stanie, kiedy połączycie wszystkie Mindbugi? Mindbug: The Gathering. Ale my skupimy się na jednym. Tym z zombie kartami.

Zagraj to jeszcze raz głowonogu

Nowy Mindbug to stary Mindbug, tylko że nieco podrasowany. Nadal najważniejszym trikiem jest przejmowanie kart zagranych przez przeciwnika za pomocą swojego Mindbuga. Dopóki rywal ma jeszcze do dyspozycji aktywnego ośmiornica, to dwa razy zastanowisz się, zanim zagrasz kartę, która może tobie zaszkodzić, kiedy wpadnie w niepowołane macki. Ponieważ mnóstwo kart odpala swoje efekty w momencie zagrania, arcyważne jest, kto kontroluje kartę, która właśnie trafia na stół. Wzajemnie wpływające na siebie kombinacje umiejętności, cech, bonusów i warunków z kart powodują powstawanie zaskakujących kombosów. Mindbug to taktyczna gra akcji, reakcji oraz nieubłaganych konsekwencji.

Pierwotna wersja tej drapieżnej gry pozwalała tylko kilku hybrydom na przywoływanie stworzeń ze stosu kart odrzuconych na arenę zmagań. Mindbug: Ponad Wieczność z tej mechaniki czyni prawdziwy gwóźdź programu. Teraz da się z discardem robić o wiele więcej. Wykopane z grobu karty służą do wzmacniania stworów. Więcej kart zyskuje zdolności wpływające na lub zależne od stanu stosu kart odrzuconych. Co dotychczas było dla hybrydy końcem przygody, staje się okazją do nowego nieżycia.

Zombie z discardu

Mindbug: Ponad Wieczność to prawdziwy „Świt żywego discardu”. Rewelacyjny trikiem jest możliwość dodania do stwora kart ze stosu odrzuconych jako wzmocnienia, które podnoszą jego siłę. Ten karciany kanibalizm sprawia, że już i tak groźną kartę można dodatkowo boostować, lub podbijać wartość hybrydy dla spełnienia warunku odpalenia wrednego kombosa. Co jest bardzo, ale to bardzo cwane, wzmacniać swoje stworzenia można także kartami z cudzego stosu odrzuconych.

Tutaj nowy Mindbug błyszczy tą iskierką szalonego geniuszu. Miło jest wyczyścić komuś rezerwuar poległych kart, bo nie tylko wzmocniłeś swoją hybrydę, ale on też traci możliwość wskrzeszenia stwora, a nawet pozbawiasz go trwałego bonusu. W Ponad Wieczność niektóre karty mają trwały efekt aktywny wtedy, kiedy lądują na discardzie. Mindbug: Ponad Wieczność nie tylko wciąż zmusza do desperackiej żonglerki kartami na ręku, ale też czyni z discardu prawdziwego asa w rękawie.

Narzędzia gwarantowanego wzajemnego zniszczenia

Sama zabawa discardem to nie wszystko, co Mindbug: Ponad Wieczność ma do zaoferowania. 

Sporo kart dostaje jako warunek działania ich wrednej umiejętności bycie tej samej wartości lub pozostawanie w określonej relacji do siły innych kart. I zaczyna się prawdziwy cyrk. 

Hipnomysz nie pozwala walczyć kartom o tej samej wartości. Zwiadowca Z Kitą wyłącza przeciwnikowi blokowanie, kiedy dwa twoje stwory mają taką samą siłę. Zwinny Kogut może być blokowany tylko przez kartę równą mu lub silniejszą albo słabszą dokładnie o jeden. Pamiętajmy, że można wzmacniać stwory kartami wykopanymi z discardu i wyraźnie widać, w którą to stronę zmierza. Niekoniecznie chcesz mieć najbardziej wykokszoną hybrydę na dzielni, jeśli wystarczy, aby była akurat tak zboostowana, żeby uaktywniła inną kartę. Nowe mechaniki pięknie układają się w nowe kombosiki.

Oczywiście, że pojawiają się karty, których wartość jest uzależniona od stanu discardu jak Komando-Królik silny bonusem z okazji pustego stosu odrzuconych. Dopakowane wzmocnieniami karty też mogą paść łupem drapieżnika wyspecjalizowanego w niszczeniu dokładnie takich jak one. Jedne umiejki trigerują kolejne, karty robią następnym kartom brzydkie lub miłe rzeczy w zależności od stanu innych kart. Stary, dobry Mindbug, tylko bardziej. 

Ponad dodatek

Mindbug: Ponad Ewolucję jest takim Mindbugiem, jakim powinna być stara podstawka. To nie jest tylko kreatywne rozwinięcie standardowej gry. To jej szalona rewitalizacja. Mechaniki manipulowania discardem, używania kart odrzuconych do wzmacniania, cała sieć nowych zależności pomiędzy kartami tworzą grę ciekawszą, bardziej taktyczną i pod każdym względem lepszą od oryginału. Mindbug Remastered.

Mindbug Mindbugowi Mindbugiem

Na tle pozostałych członków rodzinki Mindbug: Ponad Wieczność wypada całkiem dobrze. Jest o wiele lepszy od taty, ale nieco ustępuje złemu bratu bliźniakowi. Osiąganie kolejnych etapów rozwoju specjalnych kart w Mindbugu: Ponad Ewolucję czyni takie stwory coraz potężniejszymi, co zmusza graczy do strategicznego planowania w warunkach totalnego chaosu, a to zawsze jest ciekawym doświadczeniem. Poza tym, Ponad Ewolucję wprowadza w niektórych kartach możliwość odpalania akcji zamiast ataku, co też pięknie wzmacnia kombogenność rozgrywki. Ponad Wieczność kładzie nacisk na taktyczne wykorzystanie discardu i sprytne wykorzystywanie zależności między wartością siły kart w tableau. Oczywiście kilka przegiętych kart jak Pani Morstyczna też się znajdzie, bo bez uroczej przesady Mindbug nie byłby sobą.

Obie nowe inkarnacje Mindbuga są na tyle innowacyjne i atrakcyjne gameplayowo, że właściwie tylko osobiste preferencje mogą zadecydować o wyższości jednej nad drugą. Obie ośmiornice po tuningu bawią i wkurzają wyśmienicie. Od jednego z tych samodzielnych dodatków warto zacząć przygodę z Mindbugiem.

Macki Portal Games sięgają tak daleko, że umożliwiło to dostarczenie redakcji materiału genetycznego do eksperymentów mindbugowych w ramach współpracy barterowej.

Daniel Brzost

Na codzień dzielny mąż i dumny ojciec dwóch giermków. Z planszówkami za pan brat od nie-pamięta-kiedy-ale-prawdopodobnie-tuż-przed-wyginięciem-dinozaurów. Gdy nie gra w planszówki, spędza czas przy ulubionej książce. Oczywiście nie jego, bo ktoś musi czytać dzieciom. Planszówki są dla niego jak fasolki z Harry’ego Pottera. Grunt, aby nie otrzymać do ręki tej, której jeść nie chce nikt.

Komentarze

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze