Recenzja komiksu Rick i Morty Długo i Szczęśliwie – odcinek na papierze

21 lipca 2022,
16:44
Strid

Cztery sezony Ricka i Morty’ego nie zawiodły żadnego fana produkcji, obawiałem się sięgając po komiks, o to czy klimat serialu zostanie zachowany i czy brak doskonałego dubbingu znanego z ekranu nie zaburzy mi odbioru. Największą obawą było jednak to, czy autorzy nie pokusili się o ostrą cenzurę historii, aby trafić również do młodszego odbiorcy.

Fragment okładki

Pełnoprawny odcinek Ricka i Morty’ego na kartkach komiksu i to całkiem udany epizod. Jeśli jesteś fanem serialu od Adult Swim zdecydowanie powinieneś sięgnąć po papierowe wydania. Nie dość, że są to historie nie przedstawione w serialu to jeszcze w niczym nie ustępują tym z najlepszych sezonów. Warto więc postawić kolekcję komiksów Rick i Morty na półce.

8 /10
Ocena redakcji
serwisu GamesGuru

Rick i Morty utrzymują się na rynku od lat jako największy sukces Adult Swim, zwłaszcza w naszym kraju. Mimo iż jest to kreskówka dla dorosłych, bo przemoc i przekleństwa są tam tak gęste, że można by się zabić spadając na nie z dywanu, to na ulicy można już spotkać dzieci z maskotkami z serialu. Mam nadzieję, że odzwierciedlają one gust rodziców, a nie to z czym spędza niedzielne popołudnie ich latorośl przed TV. Nie ukrywam, że większość roboty w serialu robi dla mnie polski scenariusz i dubbing. Nie dałem rady oglądać serialu w oryginale, był po prostu nudny, a słowo fuck ma dla mnie tak małą siłę, że przygody pijanego dziadka kojarzyły mi się z muminkami. Jak zatem siadł mi komiks?

Rick i Morty w książce w komiksie

Morty znowu został skuszony przez Jessikę i aby jej zaimponować chce jak najlepiej zdać klasówkę z zadanej lektury. Książka jest gruba, a Morty’emu nie leży zupełnie jej mroczny klimat, baśni, w której nic nie kończy się dobrze. Na szczęście, lub jak to zwykle bywa na nieszczęście, z pomocą przychodzi dziadek Rick. Podchmielony naukowiec, który widocznie czuje już, że czas mu nie sprzyja postanowił wynaleźć maszynę, która jest w stanie w całości przenieść wiedzę z dowolnej książki do umysłu czytelnika w ciągu chwili. Zupełnie jak Sita, lub jak w Matrixie. Jak kto woli.

W gorącej wodzie kąpany Morty doprowadza oczywiście do awarii maszyny i zamiast przenieść księgę do umysłu chłopaka, przeniesieni zostają do wnętrza historii nasi bohaterowie. Pierdołowaty nastolatek czuł już na wargach smak ust ukochanej, ale przyjdzie mu poczuć rozczarowanie i kopniak w dupsko od dziadka, który nie będzie szczędził ostrych słów ani swojemu nieroztropnemu wnukowi, ani mieszkańcom krainy. Powrót nie będzie łatwy, gdyż pistolet portalowy nie zabrał się w podróż, a bohaterowie powoli zmieniają się w stale elementy scenografii książki, do tego mieszkańcy nie są specjalnie przyjaźni i wyglądają podejrzanie znajomo.

Magiczna kraina, rycerz, małe dzieci i wpi$%#ol

Rick i Morty nie stracili absolutnie niczego ze swojego uroku na kartach komiksu. Rick nadal jest wulgarny, a wykropkowane przekleństwa są mniej lamerskie niż piszczenie w serialu, bo skoro pierwsza i ostatnia litera w słowie się zgadza to czytamy wszystko ładnym ciągiem. Scenariusz w niczym nie ustępuje odcinkom serialu, śmiało autorzy mogliby pokusić się o ekranizację i nikt by się nie poznał, że była to historia pierwotnie przeznaczona do wydania papierowego. Na minus mogę zaliczyć nie zawsze wysokiej jakości rysunek. Warto też kupić komiks na promocji, bo cena z okładki jest dość spora jak za jeden odcinek serialu. O tym, że jedna z postaci wygląda jak Jerry dowiedziałem się dopiero jak wspomnieli o tym bohaterowie, bo nie wychwyciłem tego z rysunku. Zdecydowanie warto więc postawić w kolekcji album Rick i Morty Długo i szczęśliwie, bo jeśli lubicie komiksy z jajem dla dorosłych, to jest to kawałek świetnej czytanki. Fanom serialu jednocześnie nie ma co rekomendować, bo dla nich to wydatek obowiązkowy.

Materiał do recenzji dostarczył Egmont. Po zakup komiksu zapraszamy TUTAJ

Strid

Recenzuje komiksy i gry Indie. Fanatyk gatunku soulslike.