Codzienna dawka planszówkowych nowin!

Wracaj do nas regularnie i bądź na bieżąco!

Nec Hercules…? – pierwsze wrażenia z Marvel Zombies: Rewolucja bohaterów

5 października 2023,
13:53
Kamil 'Furiusz’ Grotek

Nawet kiedy świat chyli się ku upadkowi człowiek człowiekowi wilkiem, a zombie zombie zombie. Całe szczęście mamy jeszcze herosów, który gotowi są stanąć w naszej obronie. Co jednak, jeśli naprzeciw nich staną ślepy los i dawni przyjaciele łaknący ich mózgów?

Marvel Zombies: Rewolucja bohaterów, czyli najnowszy przedstawiciel wydawniczej serii Portal Games, już niedługo zagości na sklepowych półkach. Jest to mniejsza alternatywa dla serii Zombicide. Nie tylko skurczyło się pudełko i zniknęła lwia część plastiku na rzecz tektury. Wprowadzone zostały także różne zmiany w zasadach. Ma to na celu ułatwienie nowym graczom wejścia w tą serię.

Po otwarciu gry czekają na nas trzydzieści dwie strony instrukcji. Same zasady i spis komponentów zajmują z tego dwadzieścia stron. Przy tym większość stanowią liczne ilustracje, grafiki i przykłady. Kolejne strony instrukcji to opis dziewięciu misji, które możemy rozgrywać. Na ostatniej stronie znajdziecie skrócony opis poszczególnych faz gry.

Avengers Assemble

Przygotowanie rozgrywki jest banalnie proste i zajmuje chwilę. Instrukcję otwieramy na odpowiedniej stronie i zgodnie z opisem misji rozkładamy kafle planszy, oraz odpowiednie komponenty. Jak przystało na praworządnych herosów, naszą przygodę z Marvel Zombies: Rewolucja bohaterów zaczynamy od samouczka.

Do dyspozycji graczy jest sześcioro superbohaterów, z których do każdej misji musimy wybrać czworo. Liczba postaci na planszy jest niezmienna niezależnie od liczby osób przy stole. Zawsze musimy wszystkich ich rozdzielić pomiędzy uczestników gry. Rozgrywka będzie więc wyglądać praktycznie tak samo jednoosobowo, jaki i przy większej liczbie graczy. Odpadnie jedynie aspekt ustalania strategii z sojusznikami.

Samouczek zaczyna się niczym piosenka „Chop Suey!”, niepozornie. Herosi zostają rzuceni na środek praktycznie pustej planszy z jednym tylko bohaterem zombie na drugim jej końcu. Taki stan rzeczy nie trwa jednak długo. Mamy tu dwa budynki do odwiedzenia. W każdym znajduje się cel do zabezpieczenia i postronny do uratowania. Od momentu, w którym postanowicie otworzyć drzwi wejściowe, gra próbuje rzucać Wam kłody pod nogi.

Mogę tak cały dzień

Może nie mam szczęścia w kartach. Może nie umiem tasować. A być może to kwestia konstrukcji talii namnażania. Ale fakty są niezaprzeczalne. Samouczek rozegrałem dwa razy i za każdym razem na planszy pojawiały się praktycznie same spaślaki i bohaterowie zombie w asyście biegaczy. Zwykłe, szeregowe szwendacze zaczynały się pojawiać gdzieś w drugiej połowie rozgrywki.

Czy jest to duży problem? Przy odpowiednim planowaniu ruchów nie. Powiedziałbym, że rozgrywka jest nieco szachowa, gdyby tylko w szachach o skuteczności bicia decydował rzut kością. Marvel Zombies: Rewolucja bohaterów, jak cała reszta serii, w dużej mierze opiera się na losowości. Nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć.

Pojawianie się kolejnych grup zombie zależne jest od dociągu kart. Podobnie z pozyskiwaniem jednorazowych wzmocnień nazywanych Cechami Bohatera. Kiedy atakujemy rzucamy kośćmi, licząc na dostatecznie wysokie wyniki. Na szczęście mamy możliwości redukowania wpływu losu na tą ostatnią kwestię.

Zużywanie mocy naszego herosa pozwala rzucać większą pulą kości. Cechy Bohatera z kolei na wiele różnych sposobów ułatwiają nam zabijanie hord zombie. Czy to pozwalając przerzucić niekorzystne wyniki, czy zwiększając zasięg ataku, dodając dodatkowe kości, czy jeszcze inaczej. Dodatkowo ocaleni postronni dają bohaterowi stałe efekty, mogące wpłynąć na dalszy przebieg misji.

Mamy Hulka

Pierwsze spotkanie z Marvel Zombies: Rewolucja bohaterów jest lekkie i niezobowiązujące. Jak przystało na misję treningową, poziom trudności nie jest zbyt wygórowany. Ma ona raczej na celu zaznajomić graczy z konstrukcją rundy i najważniejszymi zasadami.

Mimo to grało mi się przyjemnie. Mały Zombicide ma duży potencjał storytellingowy. Szczególnie jeśli jesteście fanami uniwersum Marvela. Owszem, większość sytuacji wynika tu ze ślepego losu. Jednak nie sposób nie uśmiechnąć się w momencie, kiedy Spider-Man wchodzi do zrujnowanego budynku Daily Bugle aby uratować postronnego, którym okazuje się być J.J. Jameson.

Jeśli bez żadnych wyjątków nie tolerujecie losowości w grach, odpuście sobie ten tytuł już na tym etapie. Dalej znajdziecie wyłącznie więcej tego samego. Większą planszę, więcej zombie i więcej sytuacji, w których zadecyduje przypadek.

Z wielką mocą…

Bardzo nie lubię patentu z tekturkami osadzonymi w podstawkach. Jest to dla mnie mało estetyczne. Zdecydowanie jestem fanem drewnianych meepli. Opcjonalnie mogą być figurki. Z tego też powodu obawiałem się, jak będę się bawić  przy tej grze.

O dziwo, wszechobecna tektura nie przeszkadza mi tu jakoś szczególnie. Ilustracje są co prawda klimatyczne, ale i tak nie zwracam na nie zbytniej uwagi w toku rozgrywki. W trakcie misji skupiam się na optymalnym rozplanowaniu ruchów bohaterów. Tekturowe standeesy stają się wtedy po prostu grupą X wrogów do zlikwidowania. Równie dobrze mogliby być wykonani z plastiku, czy drewna.

W instrukcji bardzo skąpo zostało poruszone zagadnienie drzwi. Przy pierwszej rozgrywce zeszło mi chwilę żeby upewnić się, które są zamknięte, a które otwarte. Pamiętajcie więc, jeśli widzicie na planszy nadrukowane mikroskopijne klameczki to drzwi są zamknięte.

Do dyspozycji graczy jest, jak już wspominałem, jest sześcioro bohaterów. Czterech walczy wręcz, a dwoje razi wrogów bronią dystansową. I właśnie postacie strzelające wydają mi się nieco mocniejsze niż reszta.

Ostatnie spostrzeżenie jakim chciałbym się podzielić są plastikowe suwaczki. Nakładamy na na karty bohaterów i używamy do oznaczania ich zdrowia oraz poziomu mocy. Musiały zostać dodane ze względu na brak dużych, plastikowych planszetek bohaterów. Jednak wykonane są z dosyć cienkiego plastiku i obawiam się o ich wytrzymałość w razie nieszczęśliwego wypadku.

Sir, będę musiał prosić pana o opuszczenie pączka

Marvel Zombies: Rewolucja bohaterów to lekka i przyjemna gra „do piwka”. Wymaga jednak chociaż podstawowego planowania taktyki. Nie zawsze wyrywanie się do przodu, z bojowym okrzykiem na ustach, jest dobrym pomysłem.

Po pierwszych kilku partiach gra zostawiła pozytywne wrażenia. Potrzebuję jednak spędzić z nią jeszcze nieco czasu. Niektóre elementy rozgrywki mogą stracić nieco blasku po większej liczbie ukończonych misji. Niedługo się o tym przekonam.


Dziękuję wydawnictwu Portal Games za przysłanie gry do recenzji.

Ciebie też fascynują planszówki? Zaobserwuj nasz portal na Facebooku i twórz razem z nami wyjątkową społeczność!

Komentarze

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze