Film Popcorn (1991) – naprawdę krwawy maraton filmowy // Krew na taśmie

Popcorn to idealny film dla miłośników starych horrorów. Slasher ten zabiera nas w podwójną podróż w czasie. Raz do początku lat ’90 i szalonych studenckich imprez, drugi raz do ’50 i kina grozy w tamtejszym wydaniu. Film zawiera więc wszystko: od umierających studentów i maniakalnego mordercy, po niewyjaśnione zjawiska, okultyzm, potwory, mutantów i zabójczy smród z Japonii. Zabawa murowana.

31 marca 2021

Popcorn to popularna przekąska powstająca poprzez obróbkę cieplną kukurydzy, zwaną porażeniem. Dla niektórych idealny dodatek do seansu filmowego, dla zarządu multipleksów skarb, który zwłaszcza zimny i przesolony można sprzedawać w cenie złota, zdzierając z kinomaniaków pieniądze za małe zestawy smakołyków w cenie przewyższającej cenę biletu na film. Normalnie chciałoby się kogoś w tym kinie ukatrupić, odchodząc od kasy. A jeśli już o mordowaniu w kinie i popcornie mowa, to jest jeden film, który traktuje o tym temacie.

Cała noc horroru i smrodu

Są studenci, będzie impreza. Odwieczna zasada kinematografii, nie tylko w gatunku grozy. Tym razem są to studenci filmówki, którzy, aby zdobyć budżet na nakręcenie swoich pierwszych projektów filmowych, postanawiają zorganizować w starym kinie całonocny festiwal filmowy. Wśród nich jest Maggie, piękna dziewczyna, którą dręczą koszmary na tyle obrazowe, że sama postanawia na ich podstawie nakręcić film. Kiedy studenci sprawdzają taśmy z wybranymi na festiwal filmami, znajdują tajemniczy awangardowy horror nakręcony przez przywódcę sekty piętnaście lat wcześniej, podczas którego premiery spłonęło kino, a życie stracił nie tylko sam guru kultu, ale i wielu członków sekty i widzów. Ku przerażeniu Maggie odkrywa, że ów film zawiera te same obrazy, jakie widzi w snach.

Miejsce akcji

Dalszego rozwoju akcji zdradzać nie zamierzam, w przeciwieństwie do kilku opisywanych tu wcześniej filmów naprawdę warto sprawdzić samemu, jak się ona rozwija i jakie jest jej zwieńczenie. Film jest oczywiście slasherem, ale bardzo lubię to, jak został w nim poprowadzony główny wątek i sam pomysł na fabułę. W Popcornie zawarty jest element filmu w filmie. Oglądamy fragmenty trzech horrorów, którymi uraczona zostaje publiczność w czasie maratonu studenckiego. Są to stylizowane na lata ’50 obrazy przedstawiające najbardziej powielane elementy kina grozy z tamtych lat. Mamy atak zmutowanych komarów, mordercę, któremu udaje się przeżyć egzekucję na krześle elektrycznym dzięki pomocy szalonego naukowca, oraz obowiązkowo japoński horror o morderczym smrodzie. Wszystkie te obrazy są fajnie zrealizowane i chętnie obejrzałabym je jako samodzielne produkcje, ale główna fabuła i ekspozycja popcornowego niemilca nie ustępuje w niczym tym dodatkowym filmikom.

Film w filmie, a najlepiej cztery!

Film nie budzi w widzu grozy, częściej wybuchniemy śmiechem dzięki całkiem fajnym elementom humorystycznym wplecionym w scenariusz. Same dialogi jednak wychodzą dość głupio, a główna bohaterka zdaje się na podstawie poszlak idealnie interpretować to, co rozgrywa się w czasie maratonu, i posiadać większą wiedzę na temat wydarzeń, niż powinna. Nie jest to jednak zabieg mający rzucać podejrzenie na to, że Maggie ma coś wspólnego z tajemniczymi zgonami jej kolegów z roku. To skrót scenariuszowy i pójście na łatwiznę, ponieważ scenarzysta często porzuca logikę, umieszczenie w odpowiednim czasie, sensowność wydarzeń i dialogów na rzecz czystej rozrywki płynącej z ekranu.

Jeden z bohaterów filmu

Ofiary kinowego mordercy nie żegnają się może z życiem w jakiś spektakularny sposób, którego nie znalibyśmy z innych produkcji, ale geneza głównego złego jest bardzo interesująca i oryginalna, a sam finał historii satysfakcjonujący. Seans nawet po latach jest przyjemny, efekty specjalne stoją na wysokim poziomie i dziś mogą się równie podobać, co na początku lat dziewięćdziesiątych. Krwi jednak nie ma w Popcornie zbyt wiele, przez co często jest on przedstawiany jako horror dla nastolatków.

Piękne studentki i zmutowane komary

Postanowiłem wprowadzić oceny dla opisywanych w ramach cyklu filmów. Krótko więc na temat skali. Skoro mamy krew, to zamiast liczbowej skali zastosuje skalę litrową. Litr krwi to arcydzieło. Na ile więc ocenię Popcorn? Na całe 0,75 litra! To bardzo przyjemny horror, który idealnie sprawdzi się na wieczór z drugą połówką, zwłaszcza jeśli oboje lubicie klimat nie tylko początku lat ’90, ale i filmów spod znaku Eda Wooda. Przy Popcornie nie da się nudzić, a jego główny wątek nie jest taką sztampą, jakiej spodziewamy się przy seansie kolejnego filmu sprzed dwóch dekad, który nie stał się tak kultowy, jak inne tytuły. A trochę w tym przypadku szkoda.

Okładka

Strid

Recenzuje komiksy i gry Indie. Fanatyk gatunku soulslike.
UWaga! Gorące informacje!