Zamki Burgundii to gra planszowa Stefana Felda, która cieszy się ogromnym poważaniem wśród Graczy. Nie jest zatem zaskoczeniem, że gdy wrocławskie Awaken Realms postanowiło stworzyć ekskluzywną wersję eurasa, odniosła ona niesamowity sukces. Przyznam szczerze, że przed tą grą broniłem się zaciekle. Przy każdej możliwej okazji sukcesywnie odmawiałem kolejnych szans na rozegranie choćby jednej partii.
Słynące z tworzenia produktów jakości premium Awaken Realms zmieniło moje nastawienie do tej gry. Jak do tego doszło? To proste! Zagrałem w ich wersję. Podczas rodzinnych spotkań nierzadko wyciągamy coraz to ciekawsze tytuły na stół. Podobnie było ostatnim razem, kiedy to Kasia z Robertem przywieźli to wyjątkowe wydanie gry autorstwa Stefana Felda. Wierzcie mi na słowo, gdyby nie to, jak bardzo ciekaw byłem roboty Awakenów, pewnie szukałbym już usprawiedliwienia, które pomogłoby mi wymiksować się z nadciągającego widma grania w tytuł, na myśl o którym miałem zawroty głowy.
I nie taka Burgundia straszna, jak Łukasz ją maluje
Moje wydanie Zamków Burgundii, które kiedyś wyrwałem na atrakcyjnej promocji Rebela idealnie pasowałoby do viralowego mema. Mama nie kupi, bo w domu też jest. Tymczasem, jak się pewnie domyślacie, w domu i owszem jest pudełko, jednak niekoniecznie tak atrakcyjne, jak to, które Awakeni wydali.
Czas mijał, a gra w Zamki Burgundii codziennie aktualizowała termin na jutro. Jutro nadeszło, jednak niekoniecznie z wersją, w którą planowałem zagrać. Mimo to pragnę zauważyć, że na dobre mi to wyszło. Choć nie posiadam ekskluzywnej wersji gry Stefana Felda, to po tym zaskakującym doświadczeniu zdecydowanie częściej sięgnę po moją podstawową wersję. Jestem gotowy powiedzieć, że jest to euro, które bardzo mi się podoba.
Czego brakuje mi w podstawowym wydaniu Zamków Burgundii
Pominę kompletnie aspekt figurek. Uwielbiam plastikowe modele, które zdobnie prezentują się na stole, jednak jestem już na tyle obładowany grami z klimatem, że ma to dla mnie drugorzędne znaczenie. Jest jednak coś, co kupiło moje serce już na starcie i wierzcie mi, nie jest to ani szata graficzna, ani tym bardziej pięknie rzeźbione sylwetki zamków.
Czym więc urzekło mnie wydanie Awakenów? Przede wszystkim grubą planszetką oraz heksową siatką, która znacząco ułatwiała zabawę. Jest to niezwykle duży plus, gdy ma się niezgrabne paluchy, jak to ma miejsce w moim przypadku. Osobiście uważam, że gdyby moja wersja podstawowa zawierała tylko te komponenty, byłaby dla mnie zdecydowanie bardziej atrakcyjna.
Które wydanie jest lepsze?
Żadne. I jest to suchy fakt. Tak naprawdę każda wersja jest wyjątkowa i zapewni mnóstwo pozytywnych wrażeń z rozgrywki. Jeżeli macie wolne środki, lubicie produkty premium, pewnego rodzaju ekskluzywność i chcecie, aby gra zdecydowanie lepiej prezentowała się na stole – Awaken Realms odrobiło pracę domową, a grę zrobili naprawdę dobrze.
Poza paroma usprawnieniami wpływającymi na QoL (z ang. Quality of Life), nie ma tu jakichś większych różnic. Mówiąc wprost – jeżeli chcecie się dobrze bawić przy tym tytule i lubicie gry Euro, jako człowiek, który był negatywnie nastawiony do Zamków Burgundii daję wam zielone światło. To, jaką edycję wybierzecie, zależy wyłącznie od was. Z czystym sumieniem polecam, ocena 8.1 oraz 59 tysięcy głosów jest w pełni zasadne. Teściowa grania nie odmówi.