Tak, wiem, że rynek jest pełen konsolek emulujących sprzęty retro. Są to konsole przenośne, stacjonarne, combo i każda emuluje starsze tytuły, czy to na zasadzie wgranych romów, odczytu ich z karty SD, czy też odtwarza oryginalne cartrige z epoki. Fakt, fajne zabawki, ale często straszą bazarowym wykonaniem oraz słabą emulacją. Blaze wyszło naprzeciw fanom retro i wydało pełnoprawną konsolę obsługująca gry na cartrige. I są to gry w pełni licencjonowane, bez wątpliwej jakości romów w pamięci konsoli.
Przyjemny unboxing konsolki Blaze
Zacznę od początku. Ładne kartonikowe opakowanie zrobiło na mnie lepsze wrażenie niż kartonik chociażby Vity i PSP za pierwszym razem. W środku chowała się estetycznie zaprojektowana konsola, designem przypominająca przenośne konsole Sony, zwłaszcza PSP, a kolorystyka od razu przywodzi na myśl konsolki typu game&watch. Pod spodem oczywiście instrukcja wraz z kabelkiem USB do ładowania konsoli (bez ładowarki) oraz trzy pudełka z cartrigami, co razem składało się na zestaw Premium dostępny na rynku. W zestawie startowym konsola ma jeden cartrige z grami Namco Museum.
Pierwszy kontakt fizyczny z konsolą i znowu miłe zaskoczenie. W dłoni sprzęt leży bardzo przyjemnie, nawet przy moich kowalskich łapskach. Krzyżak i guziki funkcyjne klikają się odpowiednio, nie mam wrażenia, że coś wpadnie do środka, jeśli przesadzę z naciskiem, a ich wielkość pozwala dobrze wycelować w guziczek kciukiem, bez narażenia się na przypadkowe zboczenie palcem na inny klawisz. Obawiałem się za to o triggery schowane na górnym brzegu konsolki. Zwykle w konsolkach przenośnych miałem mały komfort korzystania z tych przycisków, dodanych w taki sposób, że nie pasowały do kroju konsoli, wymuszając niewygodne ułożenie palców wskazujących lub posiadając wyjątkowo niewyczuwalny wcisk. Evercade nie tylko postawił na w miarę duże przyciski, ale i zapewnił im wyraźny klik, który jest od razu wyczuwalny, a przyciski są umieszczone tak, żeby wygonie było z nich korzystać, niezależnie od ułożenia i wielkości dłoni. Trzyma się wygodnie, czas więc konsolę włączyć.
Evercade pełnoprawna konsola, a nie chińska zabawka
Na razie nie korzystam z wejścia mini HDMI, bo i nie mam odpowiedniego kabelka, więc na podłączenie pod TV jeszcze przyjdzie czas. Przesuwam dość solidny suwak startu, zapala się zielona dioda na konsoli i wita mnie ekran startowy konsoli z logiem producenta i przyjemną muzyczką. Pierwszy drobny zgrzyt. Wydaje mi się, że ekran ma słabe kąty widzenia i wyblakłą kolorystykę. Sam obraz wydaje się wycofany. Szybko dochodzi do mnie, że macham konsolą na boki, zamiast zacząć grać, jak producent przykazał. Siadam więc wygodnie i odpalam Earthworm Jim. Ten klasyk z 1993 roku zna praktycznie każdy, jeśli nie, to powinien jak najszybciej poznać, najlepiej dzięki Evercade, jeśli nie ma dostępu do oryginału.
Konsolę trzymam wygodnie przed sobą, nie ma już problemów z kątami widzenia, wszystko na ekranie jest wyraźne, a kolorystyka gry nie jest wyprana i robi bardzo dobre wrażenie. Jeszcze lepiej sprawuje się to w ruchu. Mój bohaterski robak porusza się płynnie, a sterowanie jest równie precyzyjne, co w czasie gry na padzie od SNES. Przyciskami na dolnej krawędzi konsolki zwiększam dźwięk, jest bardzo ok. Słyszę wyraźnie bez zakłóceń i dźwięk nie łamie się, jak to ma miejsce w konsolkach oferujących emulację z romów wgrywanych przez użytkownika lub producenta. Faktycznie mam wrażenie z obcowania z pełnoprawną konsolą i software’em wydanym na nią. Zapisałem grę w dogodnym dla mnie momencie, wreszcie mogę to zrobić i nie martwić się o to, że trudny etap, który pożarł moje robacze życia, będę musiał ukończyć jeszcze raz, bo skończył mi się czas na granie.
Bogata i stale rozszerzająca się biblioteka licencjonowanych gier z konsol i arcade
Sprawdziłem jeszcze Boogermana, grę, której nie ograłem do tej pory, ale ze względu na tematykę dużo o niej słyszałem, i też nie mam nic do zarzucenia jakości rozgrywki na konsoli Blaze. Pozostałe gry opisze dokładniej w osobnych artykułach, bo tu skupiamy się na konsoli, ale żadna z gier, czy to kolekcja ze starusieńkiego Atari, ośmiobitowe gry od Namco, czy właśnie szesnastobitowe hity Interplaya, nie pozwoliły mi przyczepić się do tego, jak konsola radzi sobie z jakością działania odtwarzanych tytułów.
Szkoda, że nie ma żadnej możliwości ustawienia ekranu, w sensie jasności podświetlenia czy kontrastu kolorów. Można rozciągnąć proporcje ekranu z oryginalnego widoku na 16:9 oferowanego przez konsolę, ale w starszych tytułach lepiej zostać przy oryginale. Dostajemy to, co mamy, i musimy się z tym pogodzić. Z oczywistych względów nie da się na konsoli zagrać w opcję multiplayer, którą to oferuje część gier. Do tego niezbędna będzie konsola Evercade VS, której premiera jest zapowiadana na 3 listopada 2021 roku. A kolekcja obecnie dostępnych trzynastu cartrigów ciągle się rozszerza i zawiera wiele tytułów, które zyskują wiele, gdy gra się we dwójkę.
Jest świetnie, a będzie jeszcze lepiej!
Wsparcie dla konsoli zapewniają takie firmy, jak Namco, Interplay, Oliver Twins, Atari, Megacat, Big Evil Corp, DataEast, Code Masters, Jaleco, Indie Heroes oraz Piko, i portfolio ciągle się rozszerza. Co ważniejsze nie tylko o klasyczne tytuły jak Earthworm Jim, Clay Fighters czy znane ze Złotej Piątki Adventure of Dizzy, ale i o nowe dedykowane dla konsoli tytuły choćby od Mega Cat czy Oliver Twins. Kolekcja więc nie skończy się zbyt szybko, a fakt, że Blaze wydaje stacjonarną konsolę Evercade świadczy o tym, że nie jest to finansowa porażka i raczej z rynku nie zniknie, tak jak kolejne chińskie emukonsolki, zastąpione szybko przez inny plastikowy twór kolejnej masowej tłoczni tanich zabawek.
Dlatego więc mimo wspominanych wad ocena końcowa to maksimum, jakie przyznajemy w testach sprzętu. Liczę na to, że za Evercade VS przyjedzie nowa usprawniona wersja handhelda. Na chwilę obecną nie traktuję jednak Evercade jako dodatku do dużych konsol, zajmuje ona u mnie miejsce równorzędne z Xbox Series X, PlayStation 5 i Switch. Mimo bitowej charakterystyki konsoli traktuję ją jak pełnoprawny sprzęt, który jak najbardziej ma miejsce dla siebie na rynku. Dlatego finalnie polecam sprzęt każdemu, nie tylko fanom retro, którzy chcą zabić czas przy klasycznych tytułach na urlopie, ale każdemu graczowi, który doceni stylistykę gier sprzed dwóch i więcej epok, i nadal bawi się wyśmienicie, zarówno przy klasykach, jak i nowoczesnych tytułach.