Recenzja komiksu DC Comics: Pokolenia – udana globalna ofensywa DC

5 września 2022,
13:46
Strid

Każde pokolenie ma własny czas, jak śpiewają bardowie z kraju nad Wisłą. Okrutny Dominus dąży do tego, aby na wszystkie pokolenia uniwersum DC nadszedł jeden wspólny czas, czas końca.

Scena z okładki

Nie mam większych zastrzeżeń co do komiksu DC Comics: Pokolenia. Wszystko się tu zgrywa, akcja jest prowadzona sprawnie bez chaosu, o który teoretycznie łatwo w takich okolicznościach. Do tego Dominus jest antagonistą, którego motywacja wpływa bardzo na czytelnika i nie sposób nie poczuć sympatii i zrozumienia dla okrutnego złoczyńcy. DC nareszcie udało się dostarczyć akcję drużynową, która wchłania jak bagno Swampthing’a. Bez reszty.

9.5 /10
Ocena redakcji
serwisu GamesGuru

Batman, Kamandi, Starfire, Sinestro, Booster Gold, Doktor Light oraz Steel to ekipa, która stanie na drodze Dominusa i jego planu zniszczenia struktury czasu. Zgraja wydaje się przypadkowa i nic w tym dziwnego, gdyż pierwsza połowa komiksu przedstawia proces zbierania drużyny i ma to bardzo przypadkowy i bezładny przebieg. Wymusza to pojawienie się białej burzy, która pochłania wszelkie istnienie niezależnie czy objawi się na Ziemi, Kryptonie czy dowolnym miejscu i czasie z uniwersum DC. Drużyna będzie miała więc nie lada przeciwnika, ponieważ Dominus nie stanie z nimi do bezpośredniej walki, a wykorzysta w tym celu ich byłych przyjaciół.

DC Comics: Pokolenia to album, który ma bardzo wielu ojców. Trzech scenarzystów i masa rysowników, co nie zwiastuje zwykle zbyt dobrej konstrukcji całości albumu, który przecież złożony jest z wielu mniejszych zeszytów. Na szczęście Pokolenia są bardzo spójne. Nic się w historii nie gubi, a zwłaszcza czytelnik. Pałeczka lidera opowieści przechodzi bardzo płynie z bohatera na bohatera, nie licząc tylko różnych postaci, ale i wersje tej samej z różnych przestrzeni uniwersum DC. Mógłby się z tego zrobić niewyraźny mix. Batman z lat trzydziestych dwudziestego wieku, Kreteńczycy sprzed katastrofy i bohaterowie z przyszłości tak odległej, że ciężko im pojąć czasy dla nas teraźniejsze. Komiks czyta się ciągiem, nie ma niepotrzebnych wątków, a akcja cały czas trzyma w napięciu aż do ostatniej kartki i to cieszy mnie jako czytelnika, bo ostatnio DC łapało zadyszkę w albumach drużynowych.

Międzypokoleniowa drużyna bohaterów DC i załamanie czasu

Dominus, czyli tutejszy antagonista również bardzo ładnie spina całą historię. Nie, jego motywacja nie jest ani oryginalna dla jakiegokolwiek uniwersum, ani przesadnie skomplikowana. Ale fakt, że niszczy wszystko, aby osiągnąć swój cel i zbudować hermetyczny raj, a bohaterowie będą zmuszeni do postąpienia wbrew swoim ideałom, aby uratować wszechświat i siebie sprawia, że nie jest trudno o poczucie sprzecznych emocji pod koniec historii. Mimo prostoty nie jest to opowieść łatwa, i w zależności od prywatnych poglądów na sprawy każdy może odebrać koniec albumu zupełnie inaczej. Od dawna żaden drużynowy album DC nie trafił tak do mojego gustu jak właśnie Pokolenia. DC spisało się na medal i mimo iż uwielbiam wydanie albumowe to pewnie śledziłbym tę historię nawet w poszczególnych zeszytach. Myślę, że nie ma szans aby fan uniwersum zawiódł się na tym albumie, dlatego każdemu gorąco polecam zapoznanie się z Położeniami DC.

Materiał do recenzji dostarczył Egmont. Po zakup zapraszamy TUTAJ.

Strid

Recenzuje komiksy i gry Indie. Fanatyk gatunku soulslike.