Recenzja filmu Jujutsu Kaisen 0: The Movie – miłość to najbardziej pokręcona z klątw

7 czerwca 2022,
22:58
Hubert Kalisz

Ubiegłoroczne Belle stanowiło przebłysk animacji dalekiego wschodu w filmowym świecie kraju nad Wisłą. Idąc za ciosem, zdecydowano się na projekcję Jujutsu Kaisen 0: The Movie, które w ostatnim czasie zdążyło stać się czwartą najlepiej zarabiającą produkcją anime w Stanach Zjednoczonych. To przy tym również pierwszy rasowy przedstawiciel gatunku shounen, jaki od niepamiętnych czasów zagościł w polskich kinach. Czy rodzimi widzowie domagają się większej ilości tego typu filmów w oficjalnej dystrybucji? Przy takiej ilości sprzedanych biletów trudno jest mieć jakiekolwiek wątpliwości.

Grafika przedstawiająca Yutę

Szczęśliwie fabule Jujutsu Kaisen 0: The Movie udaje się wymknąć z typowego dla wielu shounenów schematu „od zera do bohatera”. Zamiast tego dostajemy historię z wielkim ładunkiem emocjonalnym i animacje najwyższej próby, przez co nie sposób oderwać się od ekranu. Produkcja dla nieco starszego widza z niskim progiem wejścia, która świetnie sprawdzi się w roli pierwszego zetknięcia z bogatym światem animacji Dalekiego Wschodu.

8 /10
Ocena redakcji
serwisu GamesGuru

Względem optymistycznych doniesień o frekwencji podczas seansów Jujutsu Kaisen 0: The Movie pojawia się nadzieja, że będzie to otwarcie przysłowiowej furtki dla bardziej różnorodnych produkcji w polskich kinach. Sam film stanowi de facto prequel głównej serii, którego wydarzenia mają miejsce na około rok przed akcją serialu anime. Na jego łamach poznajemy Yutę Okkotsu – gnębionego licealistę, który wobec opętania przez klątwę rangi specjalnej, staje w obliczu wyroku śmierci. Ten jednak nigdy nie dochodzi do skutku, ponieważ w porę zjawia się Satoru Gojo, który jako nauczyciel w szkole Jujutsu, widzi w nastolatku olbrzymi potencjał.

Warto przy tym zaznaczyć, że fabuła jako ta, która ma miejsce wcześniej w historii Jujutsu Kaisen, nie wymaga znajomości oryginału. Owszem tu i ówdzie zdarzają się nawiązania, jakich nie wychwycą nowi widzowie, aczkolwiek nie jest to nic, co miałoby determinujące znaczenie w odbiorze filmu. Głównym czynnikiem, jaki zdaje się odpowiadać, za taki stan rzeczy jest doskonałe tempo całości, które w przemieszaniu dialogów i scen akcji odnajduje prawdziwie złoty środek, pozostając przy tym w widełkach gatunku i idących za tym oczekiwań.

Grafika przedstawiająca Yutę przybijającego piątkę Toge
Jujutsu Kaisen 0: The Movie, 2022, reż. Seong-Hu Park

Równa jakość niezrównanych pojedynków

Najwybitniejsze shouneny z racji dosyć konkretnie określonych cech gatunkowych zdołały wykształcić język narracyjny oparty na starciach między bohaterami. Tego rodzaju anime pełne akcji całkiem szybko wykłada odbiorcy charakterystykę kluczowych postaci, posiłkując się w tym celu ich językiem ciała, sposobem wypowiedzi czy nawet prostolinijnie ubiorem. Jujutsu Kaisen 0: The Movie nie jest w tym przypadku żadnym wyjątkiem, co doskonale obrazuje postać głównego antagonisty – Suguru Geto. Porusza się z gracją, starając się zarysować swój wysoki status, a przyzywając klątwy, odróżnia się w tej materii od całej reszty panteonu bohaterów.

Walki jako główne danie filmu zostały zrealizowane fenomenalnie, a MAPPA tym samym po raz kolejny udowodniła niedowiarkom swoją dominację w branży japońskiej animacji. Perfekcyjny montaż i wymyślne choreografie to tylko czubek góry dobrodziejstwa, jaką w tym departamencie zaserwowało nam studio z Tokio. Każdy z bohaterów walczy w unikalny dla siebie sposób, a kiedy dochodzi do starć grupowych, powstaje dynamiczny miszmasz, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Odniosłem również wrażenie, że po mistrzowsku nadano odpowiednią wagę tym wydarzeniom, co z pewnością nie miałoby miejsca, gdyby nie historia, z jaką mamy do czynienia.

Grafika przedstawiająca Suguru Geto
Jujutsu Kaisen 0: The Movie, 2022, reż. Seong-Hu Park

Emocjonalny rollercoaster

Yuta to początkowo bardzo nietypowy protagonista dla anime akcji. Wycofany i introwertyczny z racji doświadczeń nie jest kimś, kogo postawilibyśmy w roli archetypu wojownika. Jego drogę scenarzyści zdecydowali się uczynić centralną osią fabuły filmu, co bardzo szybko okazuje się więcej niż dobrą decyzją. Z racji braku doświadczenia Yuta staje się naszym okiem na ten świat i to właśnie razem z nim, poznajemy realia tam rządzące. Aby nie zdradzić za wiele powiem, że geneza klątwy, jaka staje się brzemieniem naszego bohatera, jest naprawdę tragiczna. Rozwiązanie tego wątku niejedną osobę złapie za serce, a i mnie samego wprowadziło w pewnego rodzaju stan melancholii. To naprawdę rzadkie dla tego typu produkcji i wszelkie pochwały należą się Gege Akutamiemu – twórcy mangi. Plejada postaci pobocznych też daje radę i przeszkadzają tylko te nic niewnoszące występy gościnne bohaterów, którzy później w serialu pełnią ważne role, ale tutaj nie wnoszą absolutnie nic.

Grafika przedstawiająca Yutę
Jujutsu Kaisen 0: The Movie, 2022, reż. Seong-Hu Park

Yomikiri czyli one-shot

Najważniejszym aspektem Jujutsu Kaisen 0: The Movie jest jednak jego samodzielność w obrębie opowiadanej przez siebie historii. To sztuka, która nie udała się dotąd w takim stopniu żadnemu z filmów powstających na kanwie popularnego anime. Poprzez uczynienie Yuty protagonistą, historia w równym stopniu wciągnie dotychczasowego laika, jak i starego fana, który dobrze sobie znaną opowieść będzie miał okazję obejrzeć na wielkim ekranie. Opowieść zadziała w równym stopniu dla każdego, również tego niezaznajomionego.