Sprawdź najnowsze hity od Guru Gier
W moje ręce wpadło chłodzenie tajwańskiego producenta znanego na rynku podzespołów od wielu lat. Mowa oczywiście o firmie Cooler Master, która – jak sama nazwa wskazuje – specjalizuje się m.in. w projektowaniu i produkcji coolerów CPU. Testowany model nosi nazwę Master Liquid ML240L RGB, a oznaczenie to samo w sobie zawiera już sporo cennych informacji na temat recenzowanego dzisiaj układu All-in-One. Sprawdźmy zatem, czy rzeczona jednostka odzwierciedla nazwę firmy i faktycznie zasługuje na miano mistrza chłodzenia!
Master Liquid ML240L RGB od samego początku zaskakiwał mnie jakością wykonania oraz mnogością dodatków, co wbrew pozorom nie jest standardem w kwocie nieznacznie przekraczającej 300 złotych. Testowany model wywarł na mnie pozytywne wrażenie zarówno pod kątem wydajności, jak i kultury pracy po odpowiedniej kalibracji krzywej prędkości wentylatorów do poziomu 1000 RPM. Ziarenkiem goryczy jest natomiast generowany hałas podczas maksymalnego wykorzystania wentylatorów, które są w stanie obracać się aż dwa tysiące razy na minutę. Urzekła mnie jednak łatwość montażu na platformie AM4. W kwestii podświetlenia RGB również nie mam nic do zarzucenia, ponieważ diody świecą jasno i prawidłowo. Końcową ocenę uzasadniają także węże, którym nie zabrakło oplotu oraz możliwości regulacji tuż przy bloku wodnym. W ostatecznym rozrachunku śmiało mogę polecić produkt Cooler Mastera osobom stawiającym na zestaw wyróżniający się pod względem wyglądu oraz miłośnikom overclockingu mainstreamowych CPU.
Wspierane platformy:
Wymiary radiatora:
Wymiary blokopompki:
Wymiary wentylatorów:
Rozmiar radiatora: 240 mm
Materiał wykonania chłodnicy: aluminium
Zakres obrotów wentylatorów: 650-2000 RPM
Przepływ powietrza wentylatorów: 66,7 CFM
Ciśnienie statyczne wentylatorów: 2,34 mmH2O
Złącze wentylatorów: 4-pin PWM
MTTF wentylatorów: 160000 godzin
Złącze pompy: 3-pin
Generowany hałas przez pompę: < 15 dBA
MTTF pompy: 70000 godzin
Wspierane rozwiązania sterowania podświetleniem RGB: Asus Aura Sync, ASRock RGB LED, Gigabyte RGB Fusion, MSI Mystic Light
Gwarancja: 2 lata
W ostatniej recenzji zasilacza Cooler Master MWE Bronze 750 V2 wspomniałem o przemyślanym wyglądzie opakowania. W przypadku omawianego chłodzenia sytuacja wygląda identycznie, ponieważ samo pudełko potrafi zwrócić na siebie uwagę.
Z opakowania możemy zasięgnąć wszelkich niezbędnych informacji, takich jak wymiary, obsługiwane platformy czy nawet wsparcie dla autorskich systemów zarządzania oświetleniem. W tym aspekcie Cooler Master ponownie stanął na wysokości zadania.
W kwestii jakości wykonania muszę przyklasnąć, ponieważ przez cały czas obcowania z MasterLiquid ML240L RGB odnosiłem wrażenie posiadania dużo droższego sprzętu. W głównej mierze było to spowodowane spasowaniem wszystkich elementów konstrukcji, użytymi materiałami oraz uwagą, którą producenci poświęcili szczegółom. Sama blokopompka w moim odczuciu jest co najmniej estetyczna, a jej okrągły kształt z wyjątkowym podświetlanym logo na środku dodaje chłodzeniu charakteru.
Chłodnica to z kolei standardowa bryła, której bok wieńczy logotyp firmy. Dużo ciekawiej jest natomiast w aspekcie budowy wentylatorów. Ze względu na obecność podświetlenia RGB, ich łopatki oraz rotor zostały wykonane z przeźroczystego tworzywa, które eksponuje właściwie wszystko, co znajduje się wewnątrz. Całość została połączona oplecionymi wężami, zasługującymi na miano wyjątkowo schludnych. Muszę przyznać, że w kwestii wyglądu każdy detal został odpowiednio dopracowany. W tej części jako minus mogę odnotować jedynie podstawę chłodzenia, gdyż tej zabrakło polerowania.
Jeśli chodzi o specyfikację techniczną, to z całą pewnością wygląda ona obiecująco. W tej części postaram się nakreślić najważniejsze cechy chłodzenia Cooler Master ML240L RGB oraz wyjaśnić kilka pojęć ściśle związanych z technologią zastosowaną w omawianym urządzeniu.
Zacznijmy więc od bloku wodnego, a właściwie blokopompki, ponieważ jest to jeden z ważniejszych elementów coolera AiO. Tajwański producent zastosował tutaj swój autorski projekt, bazujący na dwukomorowej pompie.
Zaletą tego rozwiązania jest odizolowanie ciepłego płynu od tego, który został już odpowiednio schłodzony w radiatorze. Idąc dalej, chłodnica jest typową konstrukcją o rozmiarze 240 mm i grubości 27 mm. Cooler Master chwali się na swojej stronie, że podobnie jak w przypadku wyżej wymienionego elementu, tutaj również chłodna ciecz jest odseparowana od nagrzanego płynu. Za obniżanie temperatury odpromiennika, a co za tym idzie – cieczy, odpowiadają dwa śmigła, które wyposażono w łożyska typu Rifle. Warto dodać, że wspomniane wentylatory podłączymy za pomocą 4-pinowego złącza PWM.
W komplecie z zestawem montażowym MasterLiquid ML240L RGB odnajdziemy kontroler podświetlenia w postaci dobrze wykonanego pilota. Możemy podpiąć do niego wszystkie elementy chłodzenia wyposażone w diody RGB, a całość jest zasilana przez pojedyncze złącze MOLEX.
Jeśli chodzi o same tryby, to jest ich całkiem sporo. Dodatkowo istnieje możliwość podłączenia sprzętu do systemu zarządzania przez płytę główną. Produkt wspiera rozwiązania czterech firm: Asus, Gigabyte, MSI oraz ASRock. Same LED-y świecą jasno i są umieszczone w prawidłowych miejscach. Nie mamy więc do czynienia z nierównym oświetleniem.
Podczas mojej przygody z komputerami miałem do czynienia z wieloma chłodzeniami powietrznymi oraz układami bazującymi na cieczy. Z czystym sumieniem przyznaję więc, że system montażu testowanego produktu na platformie AM4 jest banalnie prosty. Wystarczy jedynie przykręcić płozy do podstawy bloku i umieścić go na procesorze za pomocą dwóch zaczepów mocowanych do bracketu. Instalacja chłodnicy to ponownie bułka z masłem, bo ten krok nie różni się niczym od rozwiązań innych producentów.
Ponadto bardzo przyjemnie układa się również węże, które stawiają jedynie delikatny opór, a ich regulację zapewniają złączki umieszczone na bloku wodnym. Małe schody pojawiają się natomiast podczas chowania okablowania, ponieważ jest go zwyczajnie dużo. Nie odbieram tego jednak jako minus z uwagi na fakt wielu urządzeń wymagających podłączenia. Na korzyść Cooler Mastera z całą pewnością przemawiają dołączone akcesoria, takie jak rozgałęziacz do wentylatorów PWM czy pilot umożliwiający ręczne sterowanie podświetleniem.
Na samym początku chciałbym zaznaczyć, iż moim założeniem było dokonanie wiarygodnych pomiarów, sprawdzając, jak tytułowe AiO poradzi sobie w starciu z 6-rdzeniowym procesorem zarówno przed OC, jak i po procedurze overclockingu.
Procesor na standardowych ustawieniach pracował ze średnim napięciem na poziomie 1,165 V, przy zegarze 3,7 GHz na wszystkich rdzeniach. Sytuacja po OC zmieniła powyższe wartości na odpowiednio: 1,3 V oraz 4,2 GHz. Chciałbym także wspomnieć, że LLC CPU zostało ustawione na 1, co przy płycie MSI skutkowało wzrostem napięcia pod obciążeniem maksymalnie do 1,313 V.
Wszystkie testy syntetyczne trwały co najmniej pół godziny, a przed pierwszym z nich pasta termoprzewodząca, którą zaaplikowałem metodą na X, została odpowiednio wygrzana. Wspomnę także o obudowie, gdyż ta na czas trwania wszelkich pomiarów została pozbawiona paneli bocznych, frontu oraz filtra przeciwkurzowego na topie. Każde obciążenie było poprzedzane schłodzeniem komputera do pierwotnych wartości, a wentylatory w obudowie pracowały niezmiennie na 50% swoich maksymalnych obrotów.
Pomiary wykonywałem przy regulacji PWM. Dotyczy to zarówno pompy, jak i dwóch 120-milimetrowych śmigieł na chłodnicy. Temperatury w spoczynku były sprawdzane przy braku jakichkolwiek programów działających w tle. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że aplikacja Prime95 obciążała procesor na ustawieniach small FFT. Wartości przedstawione na wykresach zostały pomniejszone o temperaturę otoczenia.
Wyniki uzyskane w spoczynku muszę uznać za satysfakcjonujące. Chłodzenie Cooler Master ML240L RGB było w stanie utrzymywać poprawne temperatury procesora przy odpowiednim poziomie generowanego dźwięku. Testy w IDLE wykazały, że produkt może pracować nawet na niższych obrotach, wciąż utrzymując zadowalające rezultaty.
Analizując wykres, trzeba zauważyć, iż procesor nagrzewał się do wartości 8,5°C powyżej temperatury otoczenia, co jest wartością jak najbardziej satysfakcjonującą, biorąc pod uwagę natężenie dźwięku wentylatorów oraz pompy. W tym aspekcie nie mam nic do zarzucenia chłodzeniu Cooler Master ML240L RGB.
Ze względu na cel testu, czyli uzyskanie jak największej ilości generowanego ciepła przez CPU, postawiłem na sprawdzony program, który na ustawieniach small FFT skutecznie podgrzał płyn krążący w układzie AiO. Jak zatem prezentują się wyniki?
Przed podkręcaniem temperatura CPU oscylowała średnio w okolicy 33,2°C powyżej tła. Procedura overclockingu skutkowała wzrostem wspomnianej wartości do poziomu 50,8°C. Jeśli chodzi o wydajność w teście 1000 RPM, to muszę przyznać, iż Cooler Master ML240L RGB zwyczajnie się nie popisał. Jednak z drugiej strony stanął w szranki z większymi od siebie rywalami.
Przed OC chłodzenie plasowało się na końcu stawki, aby w drugim teście zająć środkowe miejsce w tabeli. Sytuacja ulega diametralnej zmianie po ustawieniu maksymalnych obrotów wentylatorów, jednak te pomiary znalazły się w poniższej części.
Tak jak już wspomniałem, konstrukcja tajwańskiego producenta potrafi pokazać pazur na maksymalnych obrotach wentylatorów. Bez wątpienia zasługą tak dobrych rezultatów jest szeroki zakres pracy, który przy ustawieniach 100% PWM osiąga wartość 2000 RPM.
Nie ukrywam, że jest to dość pyrrusowe zwycięstwo, bo niskie temperatury były okupione wysokim poziomem generowanego hałasu. Testowany układ AiO w tym aspekcie okazał się najwydajniejszy, pokonując tym samym nie tylko konstrukcję wyposażoną w grubszy radiator, ale również 280-milimetrowe chłodzenie od Fractala.
Na oklaski zasługuje przede wszystkim wynik po OC, gdyż Cooler Master ML240L RGB był w stanie uzyskać temperaturę o przeszło trzy stopnie niższą niż chłodzenie Liquid Freezer II 240 od Arctica. Na domiar tego prędkość obrotowa wentylatorów na obydwu chłodnicach była bardzo zbliżona, ponieważ różnica wynosiła zaledwie 300 RPM.
Wysokowydajne procesory wymagają odpowiedniego chłodzenia, jednak nie zawsze niskie temperatury muszą iść w parze z wysokim poziomem generowanego hałasu. Produkt Cooler Mastera z wentylatorami ustawionymi na 1300 RPM uzyskał wynik 33,1 dB, co w moim przekonaniu jest bardzo dobrym rezultatem. Sytuacja zmienia się natomiast zauważalnie przy 100-procentowym obciążeniu śmigieł.
Muszę przyznać, że wówczas natężenie dźwięku dawało się we znaki. Z pomocą przychodzi natomiast ręczna kalibracja krzywej wentylatorów, która jednak – oprócz obniżenia poziomu generowanego hałasu – skutkuje również pogorszeniem wydajności, a co za tym idzie wzrostem temperatur.
Kiedy dowiedziałem się, że w moich progach zagości Cooler Master ML240L RGB, sądziłem, iż wiem, czego mam się spodziewać. Było tak, ponieważ w swoim prywatnym komputerze posiadam bliźniaczy model bez podświetlenia RGB. Zaskoczyła mnie jednak wyższa jakość wykonania, spowodowana w głównej mierze oplotami na wężach i kablach wychodzących z wentylatorów. Muszę również przyznać, że kultura pracy wydawała mi się znacząco lepsza w porównaniu do mojego zestawu AiO.
W kwestii samych temperatur nie mam innego wyjścia, niż pochwalić konstrukcję Cooler Mastera, ponieważ poradziła sobie ona świetnie nawet przy podkręconym procesorze. Chłodzenie ML240L RGB w tym aspekcie potrafi jeszcze zyskać, gdy ustawimy odpowiednią krzywą. Będzie ono w stanie utrzymywać niskie temperatury, które niestety nie idą w parze z kulturą pracy. Stawiając na maksymalną wydajność, musimy liczyć się z wysokim wynikiem na decybelomierzu.
Pozostało więc ostatnie pytanie. Jak końcowo oceniam produkt tajwańskiego producenta? W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że w sklepach dostępna jest ulepszona wersja tytułowego AiO z dopiskiem V2 i kosztuje ona ok. 370 zł. Wróćmy jednak do bohatera dzisiejszego testu, czyli modelu Cooler Master ML240L RGB. Chłodzenie to możemy zakupić już za nieco ponad 300 złotych, co w moim odczuciu jest bardzo atrakcyjną kwotą. Nie pozostało mi więc nic innego, jak ponownie pochwalić testowany sprzęt i polecić go zarówno użytkownikom jednostek podkręconych, jak i tym fanom ciszy, którzy są dla niej poświęcić część wydajności.
Krystian Ławniczak