Codzienna dawka planszówkowych nowin!

Wracaj do nas regularnie i bądź na bieżąco!

Wędrowcy znad Południowego Tygrysu – pierwsze wrażenia

12 września 2023,
07:49
Kamil 'Furiusz’ Grotek
Pudełko z grą na korze

W moje ręce wpadła nadchodząca nowość od Portal Games, czyli Wędrowcy znad Południowego Tygrysu. Już jestem po pierwszych rozgrywkach i przybywam do Was, żeby podzielić się wrażeniami.

Czy jest tu ktoś, kto nie śledzi zapowiedzi polskich wydawców? Jeśli tak, to wyjaśniam czym w ogóle są Wędrowcy znad Południowego Tygrysu. Jest to średnio ciężka gra euro autorstwa S.J. Macdonalda i Shema Philipsa, czyli twórców serii Zachodniego Królestwa. Sami Wędrowcy otwierają nową serię gier Południowego Tygrysu. Co do poziomu zaawansowania tytułu, jego ciężar według rankingu BoardGamesGeek został określony na 3,78. Czyli minimalnie więcej niż Paladyni Zachodniego Królestwa.

Podążając za opisem z instrukcji Wędrowcach znad Południowego Tygrysu wcielamy się w odkrywców, kartografów i astronomów. Naszym celem będzie stworzenie mapy lądów, morza i nieboskłonu otaczających Bagdad. Brzmi romantycznie? Poczuliście może dreszczyk emocji na myśl o zbliżającej się przygodzie? Cóż, jeśli jesteście fanami gier w stylu ameri, to Was rozczaruję. Wędrowcy znad Południowego Tygrysu to gra sucha jak piaski pustyni.

Mała, wielka gra?

Centrum gry jest modularna plansza z torem, po którym gracze będą przemieszczać swój pionek. Czasem ścieżki na torze się rozwidlają, w innym miejscu łączą. Aby przemieszczać się między polami na torze musimy spełniać odpowiednie wymogi. Mechanicznie przypomina to trochę tor badań z Zaginionej Wyspy Arnak. Jednak tam, żeby się przemieszczać, trzeba było uiszczać opłatę w surowcach, a tutaj musimy posiadać w swoim tableau odpowiednie symbole. Tor ten wyznacza także kiedy rozgrywka się zakończy.

Samo budowanie tableau jest bardzo ciekawe. Podoba mi się pomysł układania kart lądu, morza i nieba w taki sposób, żeby rzeczywiście tworzyły one krajobraz. Niestety przez to rozwiązanie gra jest dosyć stołożerna. Szczególnie jeśli gracz postanowi iść głównie w jeden typ kart. Do tego trzeba doliczyć planszę główną. Sama w sobie nie jest specjalnie duża, ale wokół niej musimy znaleźć miejsce na 5 różnych talii kart i rynków do kupowania ich.

Wędrowcy znad Południowego Tygrysu są całkowicie niezależni językowo. Wszystko tu się opiera na ikonografii. Jednak jej ilość i różnorodność na początku przyprawi niejedną osobę o zawrót głowy. Najróżniejszych symboli, które musimy poznać żeby pewnie się poruszać po grze, jest ponad 40.

Po krótce o arsenale możliwości

Powalająca jest także liczba możliwości. Teoretycznie w swojej turze gracz może wykonać jedną z trzech akcji. Aczkolwiek, jeśli dacie się zwieść tej liczbie, możecie przeżyć szok. Kości, których używamy do aktywowania pól akcji, mają różne możliwości w zależności od wyrzuconej wartości. Dodatkowo w trakcie gry możemy modyfikować ich działanie. Robimy to umieszczając w specjalnej tabelce (zwanej karawaną) żetony ulepszeń. Przez to możemy zmieniać symbole i bonusy przypisane do konkretnej liczby oczek na kości.

Na karty dostępne na rynku możemy wysyłać naszych pracowników. Pozyskujemy w ten sposób dostęp do akcji specjalnych przypisanych do nich. Sęk w tym, że robotnicy nie są na stałe przypisani do żadnego z graczy. Pracownik wysłany na kartę staje się dobrem wspólnym. To znaczy, że jeśli w przyszłości karta, na której leżą, zostanie kupiona, to jej nabywca zabierze wraz z nią całą siłę roboczą. Jakby tego było mało, robotnicy występują w trzech kolorach. Ma to znaczenie o tyle, że na poszczególnych typach kart można umieszczać wyłącznie pracowników w konkretnym ubarwieniu.

Kiedy już zmęczymy się przestawianiem kości i meepli, możemy aktywować akcję odpoczynku. Oprócz oczywistego odzyskania zużytych kości, i tutaj pojawia się dla nas możliwość zdobycia kolejnych korzyści i aktywowania akcji. Z początku będziemy robić wtedy niewiele, ale podobnie jak w przypadku karawany tak i tutaj możemy pozyskiwać ulepszenia rozkręcające nasz silniczek.

Do wszystkiego co wypisałem powyżej dochodzą działające na dwa sposoby znaczniki wpływów, zadania do realizowania, bonusy podwajające premie punktowe za te zadania i jeszcze kilka innych rzeczy. Ogólnie rzecz ujmując, Wędrowcy znad Południowego Tygrysu to prawdziwy kombajn. Do tego bardzo niepozorny kombajn. Nie dajcie się jednak zwieść kolorowym grafikom i pięknym widokom na okładce. Jeśli jesteście początkującymi graczami może to być dla Was przeprawa, ciężka niczym spacer Frodo i Sama do Mordoru.

Ja ze swojej strony zacieram ręce i wracam do ogrywania, bo czuję, że ten tytuł ma mi jeszcze wiele do zaoferowania.

Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie gry.

Ciebie też fascynują planszówki? Zaobserwuj nasz portal na Facebooku i twórz razem z nami wyjątkową społeczność!

Komentarze

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze