Test myszy bezprzewodowej Natec Falcon – czy biurowy gryzoń sprawdzi się w grach?

26 września 2021,
23:10
Tomasz Wasiewicz

Natec Falcon to zupełnie inna mysz niż te, które do tej pory testowałem. Skupienie się na pracy w biurze, na mobilności i łatwej zmianie urządzeń, do jakich jest podłączona, to nie do końca produkcja „pikselowej” krwi, potu i łez przeciwników w COD: Warzone. Po dość długim teście i obcowaniu z myszą po 10-12 godzin dziennie myślę, że mogę wam powiedzieć, że…

Mysz wraz z adapterem na tle komputera

Natec Falcon to bardzo solidna konstrukcja i jeśli pracujecie na kilku ekranach, potrzebujecie czasem większej precyzji, macie co najmniej średniej wielkości dłonie oraz jesteście praworęczni, to będziecie bardzo zadowoleni. Możliwość szybkiego przełączenia pomiędzy trzema urządzeniami, błyskawiczna zmiana DPI lasera czy druga rolka to oręże, jakim z przyjemnością się włada w pracy. W przypadku, gdy chcielibyście jeszcze pograć, to już gorzej. Chociaż mam na myśli głównie gry nastawione na szybkie operowanie myszą, jak FPS-y czy MMO. Tutaj mimo miesiąca testów nie wyrobiłem sobie odpowiedniego chwytu, by być równie skuteczny, co na moim Razer Lancehead.

4.0 /5
  • Wielozadaniowość w kwestiach pracy w biurze: druga rolka, boczne przyciski, zmiana DPI
  • Bardzo długa praca na jednym ładowaniu i tryb oszczędzania energii
  • Możliwość szybkiego przełączenia się pomiędzy trzema urządzeniami
  • Cena a jakość
  • Trudna w utrzymaniu czystości
  • Tylko dla praworęcznych o co najmniej średnich dłoniach

Sensor: Optyczny

Rozdzielczość: 800, 1200, 1600, 2400, 3200 DPI

Przyciski: 6

Komunikacja: bezprzewodowa 2.4 GHz, bluetooth 5.0

Zasięg: 10 m

Zasilanie: wbudowany akumulator o pojemności 500 mAh

Długość: 119 mm

Szerokość: 77 mm

Wysokość: 47 mm

Waga: 120 g, sama mysz

Długość kabla: 1.5 m

Opakowanie bezprzewodowej myszy

Pudełko od Natec Falcon nie wyróżnia się w tłumie. Ot, miejsce na myszkę wraz z wytłoczką uniemożliwiającą gryzoniowi przemieszczanie się w transporcie, przestrzeń na kabel do ładowania oraz adapter. Jedyne, co się wyróżnia, to papierowa instrukcja, której, jak wiecie, ostatnio nie dodaje się nawet do drogich produktów. Wszystko zapakowane w gustowny, adekwatny do rozmiarów myszy karton. Zdjęcia i opis są zachęcające do tego, by faktycznie sprzętem się zainteresować.

Pudełko wraz z myszką w środku

Czy zdjęcia oddają to, jak wygląda Falcon?

Sama mysz wygląda bardzo dobrze, solidnie i profesjonalnie. Ma się poczucie, że nie jest to pierwszy lepszy sprzęt. Gumowe wykończenia, dodatkowo z wypustkami, żeby nie ślizgała się dłoń. Druga, boczna rolka oraz dwa duże, boczne przyciski dają poczucie, że będzie się z nich wygodnie korzystało. Plastik, z którego Falcon jest wykonany, również prezentuje się bardzo dobrze. Ogólne wrażenia są pozytywne i nie ma się wrażenia, że ktoś pilnie pracował nad tym, by okładka była ładniejsza od książki. To mysz innego typu, wyprofilowana, wyższa od typowych sprzętów, które znamy z biurek w pracy i domu. Ergonomia projektu ma odciążyć mięśnie podczas długiej pracy przy komputerze. Kabel zasilający nie jest wykonany w technologii uniemożliwiającej skręcanie się, ale też nie uważam, że takową powinien posiadać. Po naładowaniu do pełna przez miesiąc czasu korzystania po kilkanaście godzin dziennie nie było potrzeby, żeby znów z niego korzystać. Dość rachitycznie wygląda nadajnik radiowy. W przypadku współpracy ze stacjonarnym komputerem to nie kłopot. Jestem jednak ciekaw, jak długo by pociągnął na stałe podłączony do laptopa, z którym ktoś się często przemieszcza.

Mysz Natec Falcon wraz z kablem i nadajnikiem BT

Zaczynamy testy Natec Falcon

Kolejną różnicą w stosunku do wcześniej testowanych sprzętów jest brak dedykowanego oprogramowania. Z jednej strony producent sam klasyfikuje myszkę jako biurową. Z drugiej dwie rolki, 6 przycisków i możliwość zmiany DPI aż się prosi, żeby umożliwić użytkownikom jeszcze łatwiejsze i przyjemniejsze skonfigurowanie gryzonia pod swoje preferencje. Testy odbywały się na podkładce Razer Firefly. Odległość nadajnika do myszki to około 30 cm, na ich drodze stał stół o grubości około 5 cm.

Widok boczny na mysz Natec Falcon

Interpolacja

W przypadku Natec Falcon producent chwali się nowoczesnym sensorem optycznym. Szkoda tylko, że w żadnym miejscu nie mówi, co to za sensor. Czy jest to konstrukcja dostępna w innych urządzeniach? Coś, po czym możemy spodziewać się konkretnych rezultatów? Czy może jest to ich autorski sensor? Tak że w tym miejscu niewiele mogę powiedzieć więcej o nim samym. Skupmy się na tym, co wiemy. Mysz może pracować w zakresie 800-3200 DPI w pięciu sztywno określonych wartościach. Producent nie dostarcza informacji o poziomach pomiędzy minimalnym i maksymalnym. Testy wykazały, że kolejne stopnie to 1200, 1600 oraz 2400 DPI, gdzie mi najlepiej pracowało się i grało na 1600.

Widok od przodu na mysz Natec Falcon

Predykacja

Predykacja to inna nazwa zjawiska zwanego przyciąganiem kątowym. Stosuje się je do prostowania linii oraz spłaszczania krawędzi okręgów czy krzywizn o naturze kolistej podczas ruchu myszką. W przeprowadzonych testach na wszystkich ustawieniach DPI nie stwierdzono zjawiska przyciągania kątowego. Rysowane linie zawsze miały wyraźne schodki, a ruch dłoni po podkładce był dokładnie odwzorowany na ekranie.

Widok na prawy bok myszy Natec Falcon

Polling rate

Polling rate to kolejne zagraniczne określenie, które swojsko oznacza częstotliwość taktowania USB. Producent nie podaje tej wartości. Postanowiłem więc sprawdzić to sam. Testy przeprowadziłem dla wszystkich pięciu ustawień DPI. Otrzymałem średnie wahające się pomiędzy 173 a 238 Hz. Nie udało mi się przekroczyć wartości maksymalnej wynoszącej 252 Hz. Znając inne konstrukcje, wnoszę, że Natec Falcon działa w 250 Hz.

Mysz Natec Falcon widziana od spodu

Średnia prędkość kliknięć

Średnia prędkość została zmierzona dla wszystkich czułości myszy, maksymalnie dla 3200 DPI, gdyż na więcej nie pozawalał sam sprzęt. Z drugiej strony powyżej tej wartości ciężko o wiarygodny pomiar, więc dobrze się stało. Średnia wyniosła 6,47 m/s, co przekłada się na 254 IPS. Maksymalna prędkość, jaką udało mi się zmierzyć, to 7,08 m/s. Prawdopodobnie dlatego, że mysz jest traktowana jako sprzęt biurowy, także tutaj producent nie podał domyślnej wartości.

Mysz Natec Falcon widziana od tyłu

Jittering

Jittering to już kolejne słowo zapożyczone z języka angielskiego w dzisiejszym tekście. Można je tłumaczyć jako zjawisko drżenia wskaźnika podczas ruchu. Nie do zaobserwowania podczas ruchów prostych, co innego, gdy zamierzamy myszką jeździć po skosie. Zazwyczaj spotyka się je przy DPI powyżej 4000. Jak pamiętacie, nasz gryzoń nie osiąga takich wyników i, co wcale nie powinno nas zaskakiwać, nie udało mi się zaobserwować jittertingu. Na wszelki wypadek upewniłem się i sprawdziłem wszystkie dostępne opcje DPI. Śmiało zatem możemy zapomnieć o tym zjawisku, używając Falcona.

Mysz Natec Falcon widziana po skosie z góry

Jak się do tego ma akceleracja Falcona w grach?

Testy przeprowadziłem przede wszystkim w COD: Warzone. Dla pewności odpaliłem też Rainbow 6: Siege oraz Enlisted. We wszystkich tytułach składałem się do strzału, strzelałem, tworząc punkt odniesienia, a następnie powoli obracałem się o 360 stopni. Badanie polega na sprawdzeniu, czy celownik znajdzie się w tym samym miejscu, co w chwili pierwszego wystrzału. Jak możecie zobaczyć poniżej, test wyszedł pomyślnie. W pozostałych dwóch tytułach także.

Zrzut ekranu dwóch pocisków wystrzelonych w teście w COD Warzone

Wrażenia z użytkowania gryzonia

No dobrze, ale jak samo korzystanie z myszki? Jeśli chodzi o pracę biurową, to była to bajka. Mam 34-calowy monitor ultrapanoramiczny i często mam otwarte na nim kilka okien jednocześnie. Powoduje to, że nierzadko potrzebuję trochę przesunąć okno w bok, a nie tylko góra/dół. Normalnie wciskam rolkę i jeżdżę całą myszką. Rozwiązanie z dodatkową rolką jest dużo bardziej finezyjne. Twórcy chwalą się technologią Silentclick, która ma obniżyć głośność pracy nawet o 90% w stosunku do innych gryzoni. Muszę przyznać, że może nie o 90%, ale zdecydowanie pracowała ciszej od mojego Razera. Na plus należy także wymienić wspomniany już długi czas pracy na jednym ładowaniu. Choć ciężko było mi na początku przyzwyczaić się do chwytu na tak dużej myszce, muszę przyznać, że faktycznie miałem wrażenie, iż dłoń się mniej męczy podczas pracy. Przez wyprofilowanie sporo łatwiej korzystało mi się także z dwóch bocznych przycisków. Szkoda tylko, że jest to rozwiązanie wyłącznie dla praworęcznych.

Mysz Natec Falcon widok z góry po skosie

A nie jest to jedyny mankament. Choć obudowa jest olbrzymia, to brakuje w niej miejsca na sam nadajnik. Sprzęt reklamowany jako mobilny powinien mieć tak prostą funkcjonalność. Jasne, możemy korzystać z trzech urządzeń naraz, ale najczęściej jednak zabieramy myszkę wraz z nadajnikiem, by podłączyć się do innego urządzenia. Gumowe wypustki choć zdecydowanie poprawiają komfort pracy i nie irytują pod palcami, a mysz się nie ślizga w dłoni, gdy ta się spoci, to jednak łatwo się brudzą naskórkiem i trudno je później doczyścić. Nie jest to chyba najbardziej higieniczne. Podczas moich testów wyszło również, że mysz osadzona jest minimalnie za nisko. Podstawki powinny być odrobinę wyższe. Wszystkie elementy wbudowane w spód myszki, jak laser czy przełącznik źródła, mają nierówno spasowane brzegi. W obecnej sytuacji powoduje to, że wyrywają wszystko z podkładki materiałowej i strasznie zbierają kurz. Po miesiącu korzystania miałem zatrzęsienie małych włókien, które ciężko było wyciągnąć. Wyobrażam też sobie możliwość, że mogą zabrudzić przestrzeń pod laserem i zniekształcić jego działanie.

Zapakowane pudełko od myszy Natec Falcon

Podsumowanie oceny

Na wstępie, tak wam, jak i sobie, przypomnę, że testowana mysz jest sprzętem biurowym, nie zaś dedykowanym graczom. Wiele negatywnych słów w teście jest spowodowane tym, że jesteśmy głównie portalem dla graczy i te rzeczy należało opisać. Jeśli ocenić wyłącznie Falcona jako gryzonia do pracy, to jest to bardzo solidna opcja, w akceptowalnej cenie około 150 zł. Jeśli jednak szukacie czegoś nie tylko do biura, ale i do grania, to tutaj jest trochę gorzej i spokojnie możecie odjąć punkt od finalnej oceny. Zostaliście ostrzeżeni!

Tomasz Wasiewicz

Przede wszystkim jestem graczem. Uwielbiam fantastykę w każdej postaci. Od książek, przez filmy, muzykę, komiksy, po gry. Jestem niepoprawnym kolekcjonerem, zwłaszcza jak gry mają w zestawie steelbook. Zapraszam na mój Instagram po więcej szczegółów. Mimo kariery zawodowej związanej z innymi tematami najbardziej lubię rozmawiać o grach. To jak, pogadamy?