Wyprawa Darwina raptem wczoraj zaliczyła swoją premierę, a my już zdążyliśmy dobrze zaprzyjaźnić się z tą produkcją. W obliczu faktów, tytuł ten można uznać za strzał w dziesiątkę. Podczas kampanii mającej na celu ufundowanie projektu, grę wsparło 16 tysięcy osób. To całkiem dobry wynik, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że nie jest to gra oparta na już istniejącym IP.
Wyprawa Darwina to dobre euro, a za polski nakład odpowiada niezawodne wydawnictwo Portal Games. Równolegle z wersją podstawową, do sklepów trafił dodatek Ziemia Ognista.
Innowacyjny system rozwoju robotników, eksploracja wysp Galapagos, kolekcjonowanie okazów, morskie podróże, wielowymiarowa interakcja między graczami i wiele możliwości zdobywania punktów zwycięstwa
Pierwsze wrażenia z Wyprawy Darwina
Jest to prawdziwa euro uczta dla entuzjastów tego gatunku. W skali całej gry mamy sporo możliwości. Mechanika nagradza nas za sprytne wykorzystanie dostępnych opcji, z kolei popełnione błędy mogą być dla nas bardzo kosztowne.
Wewnątrz pudełka znaleźć możemy sporo tekturowych i drewnianych elementów. Do dyspozycji oddano nam różne żetony, znaczniki, kafle akcji specjalnej, kafle celu, kafle korespondencji. Naturalnie papierowe są także monety, choć wydawnictwo dawało możliwość zakupienia metalowych odpowiedników.
W Wyprawie Darwina mamy cztery komplety drewnianych znaczników, które dobrze komponują się z resztą. Są to trzy meeple odkrywców, pięć namiotów, pięciu robotników, a także cztery drewniane kostki. Ponadto każdy z graczy ma także swój komplet soczewek gracza. Wewnątrz są również elementy do gry solo.