Pierwszy tom Kumpelek był głównie przedstawieniem postaci. Biorąc do ręki drugi tom czujemy się już jak na spotkaniu z dobrymi znajomymi. Powróciła forma krótkich, jednostronicowych historyjek, które znaliśmy z poprzedniej odsłony. To co jest nowością jeśli chodzi o formę, to duże grafiki, zajmujące cały format strony przedstawiające jedną scenę z życia nastolatek – ciekawe urozmaicenie zarówno w warstwie graficznej, jak i fabularnej – każda taka grafika jest krótkim skeczem.
Jeśli chodzi o samą fabułę to nie różni się ona znacznie od tomu pierwszego, po raz kolejny towarzyszymy Jessice i jej przyjaciółkom w zakupach, wakacjach, perypetiach miłosnych. Każda przygoda zakończona jest zabawną puentą. Humor jest bardzo prosty, żarty nie są wysublimowane, co pozwala zrozumieć je każdemu niezależnie od wieku i dobrze się bawić. Choć muszę przyznać z ręką na sercu, że dla mnie nie każda historia miała sens i nie zawsze wydawały mi się one śmieszne, jednak moja jedenastoletnia córka była zachwycona i zaśmiewała się w głos. Widocznie jestem już poza targetem, choć lektura dla mnie również była lekka i przyjemna, Kumpelki to dobry sposób na odstresowanie i rozluźnienie na koniec dnia.
Chcemy więcej Jess
Podobnie jak poprzedni, drugi tom Kumpelek również pozostawił pewien niedosyt, zeszyt jest cienki, a krótkie opowiastki czyta się bardzo szybko, komiks kończy się, chociaż czytelnik chciałby więcej. Ponownie obie z córką (choć jednak bardziej ona) czekamy na kolejny tom Kumpelek i nowe przygody Jessiki.
Komiks do recenzji dostarczył Egmont Polska, a po zakup zapraszamy TUTAJ