fbpx

Test wentylatorów Noctua NF-S12A (PWM, FLX, ULN) – powrót klasyka bijącego rekordy popularności

24 stycznia 2017,
09:40
Redakcja portalu

W odpowiedzi na wasze liczne prośby przygotowaliśmy recenzję wentylatorów Noctua NF-S12A, mimo że rynkowy debiut tych modeli miał miejsce już dosyć dawno. Wiemy jednak, że co jakiś czas nadchodzi taka chwila, w której lekko zakurzony i zapomniany sprzęt woła wręcz o uwagę. O ile w przypadku kart graficznych, procesorów czy innych wnętrzności komputera, technologia pędzi zatrważająco i przypominanie starych modeli sprzed paru dobrych lat mija się z celem, o tyle w dziale chłodzenia komputerów, a przede wszystkim dodatkowych wentylatorów, „stare” wcale nie musi znaczyć „gorsze”.

Wygląd wentylatora Noctua NF-S12A

Wentylatory Noctua z serii NF-S12A to prawdziwy sprzęt premium, nie tylko z nazwy, ale również jakości wykonania, działania, długoletniej gwarancji czy deklarowanej żywotności i nie ma w tym zakresie żadnych wątpliwości. Miano sprzętu premium niestety wiąże się jednak również z wysoką cenę. Pomimo upływu lat NF-S12A nadal kosztują niemało, bo około 81-85 zł w zależności od wersji. Rekompensację takiej ceny możemy upatrzyć w chociażby 6-letniej gwarancji. Jeśli jednak jesteście gotowi wydać nieco więcej na śmigła do waszej „maszyny”, a kolory wyróżniające austriackiego producenta na tle odrobinę bardziej klasycznych konkurentów nie są dla was cechą problematyczną pod kątem estetycznym, bez dwóch zdań powinniście zastanowić się nad zakupem wentylatorów z serii NF-S12A.

4.0 /5
  • CISZA!
  • Długoletnia gwarancja
  • Żywotność
  • Jakość wykonania
  • Osiągi
  • Bardzo specyficzny wygląd
  • Wysoka cena
  • Nieopłacalność wersji ULN

Zapewne każdy z was wie, czym zajmuje się firma Noctua. Pod jakże tajemniczą nazwą, która nawiązuje do małej sowy, będącej znakiem rozpoznawczym greckiej bogini Ateny, ukrywa się austriacka firma Rascom Computer Distribution GmbH w kooperacji z tajwańskim Kolink International Corporation. Głównym celem firmy jest tworzenie profesjonalnych, wydajnych i designerskich systemów chłodzenia PC, jak podkreślają, dla entuzjastów.

Dlaczego akurat dla entuzjastów? Ponieważ chłodzenie firmy Noctua nie należy do najtańszych, ale wraz z ceną idzie jakość, której nie można pominąć. Produkty Noctua można kupić w 30 krajach na całym globie, a firma współpracuje z setkami partnerów handlowych. Dodatkowo Noctua może się pochwalić ponad 3 tysiącami nagród za swoje produkty.

Czy fakty odnośnie działalności firmy Noctua, która każdy swój produkt skrupulatnie znakuje formułką „Designed in Austria”, przekonują was do zakupu jednego z ich systemów chłodzenia? Mam nadzieję, że nie. To tylko suche fakty. Jak jest naprawdę? Czy jest to sprzęt wart pieniędzy, czy tylko kolejny chwyt marketingowy żerujący na poczuciu przynależności do „klasy premium”?

Noctua jest na rynku już ponad 12 lat, więc większość z was na pewno miała już okazję odpowiedzieć sobie na powyższe pytanie. Jeśli jednak wśród czytelników tego testu znajdują się osoby, które pierwszy raz mają styczność z tą marką – głównie ze względu na cenę – to mam nadzieję, że znajdą tutaj swoją odpowiedź.

Opakowania po trzech modelach coolera

Dzisiaj chciałbym wam przedstawić trzy wentylatory, możliwe, że przez niektórych już dawno zapomniane, a przez innych do dzisiaj eksploatowane. Jak twierdzi sam Jakob Dellinger z firmy Noctua „Wentylatory z serii NF-S12A są jednymi z najlepiej sprzedających się produktów firmy”. Cofnijmy się do 2013 roku. Noctua wypuszcza na rynek wentylatory klasy premium NF-S12A w trzech wersjach – FLX, PWM i ULN. Minęły już 4 lata, a my postanowiliśmy na nowo przyjrzeć się tym topowym produktom firmy.

Tyły trzech opakowań od wentylatorów Noctua

Nie martwcie się, jeśli kupiliście je tuż po premierze macie jeszcze 2 lata gwarancji. Noctua do swoich produktów oferuję niesamowicie długą, bo aż 6-letnią gwarancję. Da się? Da się!

Test Noctua NF-S12A. Klasa premium = pudełko premium

To nie jest zwykłe opakowanie. Wiadomo, że liczy się wnętrze, a minimalizm w dobie przepychu jest wręcz potrzebny, jednakże przy sprzęcie komputerowym „minimalizm” nie istnieje. Tutaj „mniej” nigdy nie znaczy „więcej”. Pudełka muszą przyciągać, porywać i uświadamiać, że zawartość to nie jest jakaś tam część zestawu, tylko kunszt, arcydzieło designu i inżynierii. Najlepszym przykładem są oczywiście pudełka kart graficznych czy gamingowych płyt głównych. Tutaj mamy pudełko od wentylatora, posiadające dwustronnie otwierane okienko, aby można było zajrzeć do środka i popatrzeć na nasze nowe cudeńko jeszcze przed wyjęciem go z opakowania. Tylna klapka natomiast ukazuje nam masę danych odnośnie zastosowanych technologii. Przód poza tajemniczym zbliżeniem na jedno ze śmigieł wentylatora informuje o nagrodzonym designie S12. Dodatkowo otrzymujemy skrócony opis technologii, szerzej opisanych za tylnymi drzwiczkami. Po otwarciu przednich drzwiczek opakowania poza wentylatorem widzimy informacje odnośnie załączonych przejściówek i złączek oraz grafiki ukazujące działanie Anti-Stall Knobs – a cóż to takiego? Na śmigłach wentylatorów zastosowano wypustki umożliwiające lepsze ukierunkowanie strumieni powietrza.

Poza tym jeszcze jednym istotnym elementem budowy wentylatorów Noctua jest SSO-Bearing, czyli zastosowanie siły elektromagnetycznej w celu zmniejszenia tarcia pomiędzy elementami, daje nam to ponad 150 tysięcy godzin żywotności jednego wentylatora. Czyli szybko licząc, bez zbędnego zaokrąglania, wentylatory powinny działać nieprzerwanie przez 17 lat. Mimo wszystko to tylko liczby.

Informacje o coolerze na opakowaniu

Po wyciągnięciu wentylatora z pudełka widzimy sprzęt w pełnej okazałości wraz z przejściówkami i okablowaniem, silikonowymi kołkami ułatwiającymi montaż na radiatorach czy chłodnicach, zestaw wkrętów oraz instrukcję obsługi, z krótkim podziękowaniem za zakup od samego Rolanda Mossiga, CEO firmy Noctua. Taki miły gest, jak podziękowanie za zakup Wiedźmina 3 od CD Projekt Red. Tak się powinno traktować klientów! Piona Roland!

Specyficzny design wentylatora

Nie wiem, jaki był zamysł Noctua na wprowadzenie takiego, a nie innego wyglądu swoich produktów. Prawdopodobnie próba bycia rozpoznawalnym na rynku pełnym głównie czarnych jednolitych wentylatorów. Niestety, jak dla mnie, wentylatory Noctua są po prostu… brzydkie.

Cooler w plastikowym zabezpieczeniu

O ile ich całościowa konstrukcja stoi na najwyższym poziomie, wentylatory są ciężkie, dobrze wykonane, gładkie z ładnym wykończeniem i dopasowanymi silikonowymi podstawkami przeciw drganiom w kolorze śmigieł, o tyle wybrane przez firmę barwy są w moim mniemaniu odpychające.

Design Noctua NF-S12A

Mogą też stanowić problem dla modderów, którzy szukają sprzętu idealnie wpasowującego się w ich kolorystykę całej konfiguracji. Mimo, że Noctua szczyci się nagrodami za design, firmowe barwy są nietypowe i dość toporne. Na pewno są to wentylatory, które mogą nie spełnić wymagań wizualnych niektórych konsumentów.

Wygląd wentylatora z góry

Do naszej redakcji trafiły trzy wersje wentylatorów z tej samej rodziny NF-S12A: FLX, ULN i PWM. Co kryje się za tymi tajemniczymi skrótami?

Tył coolera od firmy Noctua

NF-S12A FLX – model oferuje adapter Low-Noise oraz Ultra-Low-Noise. Adaptery pozwalają na redukcje prędkości między 1200 a 900rpm (Low-Noise) i 700rpm (Ultra).

Specyfikacja Noctua NF-S12A FLX

NF-S12A ULN – skierowany do entuzjastów ciszy, dzięki adapterowi wentylator może pracować z prędkością 600rpm.

Specyfikacja wariantu ULN

NF-S12A PWM – oferuje własny system sterowania prędkością wentylatora w zależności od warunków panujących w obudowie. Można też zastosować adapter, który ustala prędkość na 1200 lub 900rpm.

Specyfikacja modelu PWM

Wszystkie wentylatory wyglądają tak samo, a różnią się jedynie zastosowanym systemem sterowania oraz przejściówkami, które otrzymujemy w zestawie.

Cisza jak makiem zasiał

Teraz przyszła pora na konfrontację i nasz redakcyjny test. Nasze pomiary głośności wentylatorów podczas pracy wykonywane były przy pomocy sonometru DT80 marki Cheerman DT. Odległość położenia zamocowanego urządzenia pomiarowego od mierzonego w danej chwili wentylatora utrzymana była na poziomie 30 centymetrów. Szum tła w chwili wykonywania pomiarów oscylował w granicach 28,3 dB.

Wykres z wynikami testu hałasu wentylatorów Noctua NF-S12A

Pomiary przepływu powietrza wykonywane były przy pomocy anemometru Bestone BE856. Odległość położenia zamocowanego urządzenia pomiarowego od mierzonego w danej chwili wentylatora utrzymana była na poziomie 10 centymetrów.

Wykres z wynikami testu przepływu powietrza wentylatorów Noctua NF-S12A

Oczywiście nasze testy odbiegają w pewnym stopniu od tego, co w opisie oferuje nam producent. Jest to normalna sprawa związana z różną metodyką testowania, a przede wszystkim z powodu braku informacji na temat sposobu przeprowadzenia testu przez Noctua oraz nieznajomości środowiska testowego. Niemniej jednak wyniki są dobre, a wentylatory bezproblemowo poradzą sobie z ochłodzeniem naszych podzespołów. Testy pokazują również, który z zaprezentowanych modeli najlepiej spełnia swoją funkcję. Bez wątpienia jest to model NF-S12A PWM ze względu na kompromis pomiędzy hałasem a przepływem powietrza. Najgorzej natomiast prezentuje się model NF-S12A ULN. Niby stworzony specjalnie dla entuzjastów ciszy, a tymczasem w tych samych warunkach testowych wykazał się dość słabą kulturą pracy w porównaniu do swoich braci.

Cyferki cyferkami, ale jak jest naprawdę? Zwłaszcza jeśli chodzi o poziom hałasu. Od wentylatorów klasy premium oczekujemy jednak, żeby były ciche, a jednocześnie wydajne. Najłatwiej to sprawdzić po prostu organoleptycznie. Byłem właścicielem referencyjnego modelu Radeona R9 290 od AMD więc wiem jaki hałas robi odrzutowiec lądujący w moim PC. Według Wikipedii poziom decybeli między 30 a 40 to bardzo spokojna ulica lub szmery w domu. Czy to wystarczy, aby przekonać was do wentylatorów Noctua?

NF-S12A zamontowane w obudowie wydają leciutki niesłyszalny wręcz pomruk. To właśnie jest jedna z ich największych zalet. Są cichutkie i spokojne. Zamknięte we wnętrzu PC-ta prawie niesłyszalne, czyli takie, jakie większość z nas lubi. Masz świadomość włączonego komputera, ale po chwili przestajesz zwracać na to uwagę. Nie ma znaczenia również ułożenie wentylatorów, w obu płaszczyznach zachowują się tak samo, więc nie ma tutaj mowy o dziwnym pojękiwaniu i skrzypieniu łożyska.

Zimno wszędzie, głucho wszędzie

Jak wentylatory Noctua radzą sobie z chłodzeniem procesora? Test został wykonany na znanym i lubianym i5 2500K, który nadal gości prawdopodobnie w nie jednym sprzęcie. Procesor został klasycznie podkręcony do 4,5GHz.

Wykres temperatur w spoczynku
Wykres temperatur w stresie

Możemy zaobserwować dość ciekawą sytuację. NF-S12A ULN radzi sobie świetnie, o wiele lepiej niż jego bracia w stanie spoczynku procesora, jednakże dużo gorzej podczas obciążenia. Wynika to oczywiście ze zbyt małej prędkości śmigieł. Natomiast FLX i PWM jasno pokazują, że bezproblemowo mogą ochłodzić rozgrzanego i5 2500K. Noctua połączyła ciszę z niskimi temperaturami i za to powinniśmy być wdzięczni.

Podsumowanie recenzji wentylatorów Noctua NF-S12A

Wentylatory serii NF-S12A stworzone są dla tych, którzy selektywnie dopasowują części do swojego zestawu. Na pewno zostaną docenione w przypadku chłodzenia wodnego ze względu na ciszę (PWN oraz FLX), czy też jako wentylator montowany na radiatorze mocno podkręconego procesora (wersja PWN z wbudowanym kontrolerem obrotów oraz FLX, który jest równie wydajny). Tak jak wspominałem wcześniej, wersja ULN została zdeklasowana przez swoich braci. Ani to specjalnie cichsze, ani wydajniejsze. Bezproblemowo można go zastąpić wersją PWN czy FLX. Poza ceną istnieje jeszcze jeden duży mankament w przypadku modderów – kolor. Wentylatory Noctua mogą, ale wcale nie muszą się podobać. Dla niektórych ważne są nie tylko osiągi, ale również wygląd, pasujący idealnie do ich konfiguracji. Jest to jednakże wyłącznie moja subiektywna opinia – wentyle są ciekawe i prezentują się dobrze, ale mimo wszystko, te kolory.…

Redakcja portalu

Dziennikarski dream team. Najzabawniejsza redakcja w galaktyce. Najlepszy zespół na jaki możesz trafić w swojej ulubionej grze multiplayer. Namaszczeni przez Guru Gier. Mówią na nas różnie. Zawsze jednak sprowadza się to do tego samego: niezależnej zgrai szaleńców-pasjonatów, którzy postanowili wspólnymi siłami odbetonować polską skostniałą branżę dziennikarstwa gamingowego.