Każdy na pewno oglądał przynajmniej jeden taki film. Skomplikowana narracja, rzucanie w widza fragmentami układanki, którą trzeba ułożyć, czasem niewiarygodny narrator, któremu nie możemy ufać. W takich filmach lubi pojawiać się pesymistyczny nastrój i charakterystyczny temat, jak zgłębianie ludzkiego umysłu albo refleksja nad światem i rzeczywistością. Przykładowe tytuły można długo wymieniać: Memento, Fight Club, Donnie Darko, Szósty zmysł, Incepcja, Mulholland Drive…
Dlaczego ten tekst zaczyna się od filmów, skoro na naszej stronie skupiamy się przede wszystkim na grach? Głównie dlatego, że jeśli ktoś lubi tego typu filmy, to chyba mam growy tytuł, który może go zainteresować. Niedawno miałam okazję zagrać w The Gap (stworzone przez studio Label This i wydane przez Crunching Koalas, którym dziękujemy za kod do gry!). W tagach na Steamie znajdziemy na górze listy łatki takie jak “tajemnicze”, “klimatyczne” czy “symulator chodzenia”. Wszystko się zgadza, ale dodałabym jeszcze jedną: mind-game.
W czasie rozgrywki w The Gap kilka razy miałam z tyłu głowy skojarzenie z filmami, które na początku wymieniłam. To skojarzenie pojawiło się nieprzypadkowo. Z jednej strony z powodu fabuły The Gap, z drugiej z powodu jej prezentacji. Jest to opowieść, która skłania do snucia teorii, a przy tym została opakowana we wciągająca i przemyślaną rozgrywkę.
W The Gap śledzimy osadzoną w niedalekiej przyszłości historię neurobiologa Joshuy. U jego żony zdiagnozowano chorobę Huntingtona, która powoduje ruchy pląsawicze, otępienie, zaburzenia osobowości i wreszcie może prowadzić do nieodwracalnych zmian w mózgu. Wspólne życie bohaterów jest zagrożone, ale Joshua nie zamierza się poddać i postanawia za wszelką cenę znaleźć lek na chorobę. Nawet jeśli oznacza to podkopanie relacji z rodziną i podpisanie cyrografu z pewną korporacją – wszyscy wiemy, jak się to zwykle kończy.
Taką opowieść można przedstawić w sztampowy sposób. Na przykład można iść w stronę taniego melodramatu i skupić się tylko na wyciskaniu łez z odbiorcy. Na szczęście nie jest to przypadek The Gap, choć również pojawiają się w nim bardziej emocjonalne fragmenty, zwłaszcza bliżej końca. Wchodzenie w dalsze szczegóły mogłyby odebrać radość z ich samodzielnego odkrywania. Dlatego przed rozgrywką wystarczy wiedzieć, że fabułę i bohaterów gry poznajemy z krótkich urywków rozmów, spotkań, wydarzeń, z pozostawionych gdzieś notatek i wiadomości na czatach, z nagranych na telefonach głosówek i leżących dookoła przedmiotów. Tak, jest to symulator chodzenia, w którym krążymy po mieszkaniu Joshuy i kilku innych lokacjach, żeby zbierać informacje, ale na tym się nie kończy, bo dużą rolę odgrywają też łamigłówki.
Pomysł w The Gap nie polega na pokazywaniu historii Joshuy linearnie ani chronologicznie. Zamiast tego skaczemy od wspomnienia do wspomnienia; nawet więcej: odwiedzamy różne warstwy czasowe z różnych etapów życia bohatera i próbujemy je jakoś ułożyć w całość. Żeby nie było za łatwo, do tego dochodzi jeszcze wykorzystanie zjawiska déjà vu. Na samym początku może to przytłaczać, nagle schodzimy o kilka poziomów głębiej, jak w Incepcji Nolana, i nie do końca wiemy, gdzie jesteśmy i co się dzieje. Później jednak nabieramy wprawy. Dzięki temu rozróżnianie poszczególnych wspomnień oraz warstw czasowych przychodzi nam dużo łatwiej, podobnie jak przeskakiwanie między nimi.
Co więcej, często mamy możliwość, żeby wybrać kolejność elementów układanki, jaką jest historia Joshuy. Bo nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia właśnie z układanką, której części schowały się w poszatkowanych wspomnieniach bohatera. I chyba właśnie ten element rozgrywki najbardziej przypomina typ filmów, które znamy jako mind-game films i puzzle films.
Raczej wszyscy kojarzymy filmy Davida Lyncha, Christophera Nolana, Davida Finchera czy M. Night Shyamalana. Panowie sięgają w nich po różne gatunki, ale mimo to część ich tytułów można zaliczyć do tego samego rodzaju. Chodzi o filmy nieoczywiste, takie, które krzyczą o uwagę widza i zapraszają go do wspólnej gry. W niej musimy się czasami trochę wysilić i ustalić co tak naprawdę się stało, a to zmienia się w angażującą łamigłówkę. Jasna sprawa, że nie tylko wymienieni twórcy robią takie filmy.
Thomas Elsaesser nazwał je mind-game films. Niektórzy korzystają jeszcze z terminu puzzle films (choć, gdyby dokładniej zagłębić się w definicje, nie każdy mind-game film to jednocześnie puzzle film). Inni wolą po prostu określenie mózgotrzepy. Niezależnie od wybranej nazwy to właśnie te filmy proponują nam jakąś umysłową grę. Zabierają nas do dziwnych światów, które czasami działają na innych zasadach niż nasza rzeczywistość. Mind-game films i puzzle films lubią też komplikować narrację. Bardzo. Znajdziemy w nich często nagromadzenie retrospekcji, futurospekcji, plot twistów, pojawi się mieszanie chronologii, wykorzystanie struktury szkatułkowej, dawkowanie informacji i wykluczające się wydarzenia. Wszystko po to, aby jeszcze bardziej wciągnąć nas w grę. Bo to my musimy sobie wszystko uporządkować, a to wymaga odpowiedniego odbioru i skupienia.
Czasami zdarza się, że ta skomplikowana struktura narracji jest dużo ciekawsza niż sama fabuła i dostarcza więcej zabawy przy oglądaniu. Czy historie bohaterów w niektórych filmach Nolana lub w Zakochanym bez pamięci Michela Gondry’ego byłyby równie wciągające, gdybyśmy poznawali je bez żadnych udziwnień i przemieszania kolejności wydarzeń? Trudno powiedzieć, ale możliwe, że wtedy straciłyby one część swojej wyjątkowości. W przypadku mind-game films forma często idzie w parze z treścią, a czasami zdarza się nawet, że wychodzi na prowadzenie.
W The Gap również znajdziemy to charakterystyczne dla wielu mind-game films połączenie. Tutaj trzeba pochwalić twórców, że udało im się je świetnie wyważyć. Stworzona przez nich growa opowieść w niczym nie ustępuje tym filmowym. Produkcja Label This to jednak nie film, a gra wideo, więc nasz udział w historii Joshuy jest znacznie większy, bo i gry są bardziej interaktywne niż filmy.
Oczywiście, gdyby The Gap było jednak filmem, też moglibyśmy dokładnie zrekonstruować fabułę w swojej głowie. Ale wtedy nie mielibyśmy wpływu na kolejność poznawania wydarzeń z życia Joshuy, a tym bardziej na zakończenie. Końcówka gry to moment, gdy historia bohatera coraz bardziej składa się w całość, pojawia się więcej emocji, a nas czeka ostatni wybór. Ale na tym tak naprawdę się nie kończy. Twórcy celowo pozostawili pole do interpretacji zakończenia, sami zresztą potwierdzili to na forum na Steamie (uwaga, spoilery). Dzięki temu nawet po ukończeniu gry możemy nadal uczestniczyć w zabawie, snując własne teorie związane z wydarzeniami.
Struktura opowieści to jednak nie wszystko. Liczy się też klimat. Mind-game films nie należą z reguły do zbyt wesołych opowieści, raczej dostaniemy w nich dziwne światy, poczucie wyobcowania i jakiś przytłaczający pesymizm. Rzadko jest w nich spokojnie i przyjemnie.
Tak też dzieje się w The Gap, gdzie ciężar od razu jest obecny. Mamy poważną chorobę i szukanie za wszelką cenę lekarstwa. Mamy kłótnie rodzinne i zaniedbywanie bliskich. Mamy wreszcie korporację, która coś ukrywa, bo pewien projekt poszedł nie tak. Oczywiście, niektóre z odwiedzanych przez Joshuę wspomnień są miłe, ale zaraz ponownie uderza nas panująca w jego życiu beznadzieja. Oglądając je, rozumiemy jego upór w szukaniu leku. Tym bardziej jednak dobijające są sytuacje, do których Joshua doprowadził właśnie przez ten upór, niszcząc swoje relacje z rodziną poprzez próby jej ratowania.
W grze mamy też problemy z pamięcią i zgłębianie zakamarków ludzkiego umysłu – tematy lubiane i wykorzystywane przez mind-game films i puzzle films. Skakanie po wspomnieniach Joshuy to jedna rzecz. Druga to sam fakt, że pamięć bohatera w wielu momentach opowieści nie działa prawidłowo. Zdarzają mu się momenty zapominania czegoś i blackouty.
Zbliża to Joshuę do figury narratora niewiarygodnego. Takiego, jakiego często spotkamy w mind-game films i puzzle films. W tego typu filmach narrator niewiarygodny nie ma wszystkich faktów, bo jego wiedza lub percepcja jest w jakiś sposób ograniczona. Na przykład przez przeżytą traumę lub jakieś zaburzenia. Może być przekonany, że prezentuje nam prawdę, choć w rzeczywistości jest inaczej. Czasami jednak narrator niewiarygodny po prostu kłamie. Zależy to od opowiadanej historii. Tak czy inaczej, takiemu narratorowi nie możemy ufać, o czym często przekonujemy się w finałowym plot twiście.
Czy bohatera The Gap można za takiego uznać? Nie będzie w tym chyba błędu. W końcu to z jego perspektywy poznajemy historię w grze. Joshua subiektywnie odbiera świat, a jego pamięć szwankuje, więc często trudno brać jego wszystkie słowa za pewnik. Jego wspomnienia poznajemy w rozgrywce razem z nim, wspólnie też próbujemy znaleźć rozwiązanie całej sytuacji i lek na chorobę Huntingtona. Czy się w końcu uda? Musicie sami sprawdzić, włączając grę.
Kino zaserwowało nam największy wysyp mind-game films jeszcze w latach 90. i na początku lat 2000. Wydaje się, że w grach jest jeszcze duże pole do popisu z tego typu opowieściami. Niełatwo znaleźć inne przykłady, w których i fabuła, i sposób jej pokazania wywoływałyby tak mocne skojarzenia z mind-game films jak w The Gap. Jeśli coś już przychodzi do głowy, to może częściowo Soma. Gdyby bardzo się uprzeć, może dałoby się też podciągnąć pod to pewne elementy BioShocka Infinite lub Oxenfree (raczej pierwszej części niż drugiej), ale nie w aż tak mocnym stopniu.
The Gap pokazuje jednak, że takie połączenie jest możliwe i skłania do poszukiwania pokrewnych przykładów. Kto wie, może pojawi się ich więcej i zyskamy kolejne łamigłówki do rozwiązania, pełne zabaw z narracją i tematyką.
Dorota Żak