Dzięki uprzejmości BioWare IGN zaprezentowało obszerny materiał porównujący oryginalną trylogię, a przede wszystkim jej pierwszą część, z nadchodzącą Edycją Legendarną. Bo chyba większość osób się zgodzi, że największego odświeżenia wymagała pierwsza część przygód Sheparda. Jedynka Mass Effecta – ile byśmy nie mieli do niej sentymentu – zestarzała się najbardziej i już na starcie odbiegała mocno od kolejnych części pod kątem mechaniki. Przy okazji Legendary Edition doczeka się jednak wielu zmian, które mają bardziej zbliżyć ją do dwójki i trójki.
Jak to wygląda? Oceńcie sami na zamieszczonym materiale. A pod nim znajdziecie nasze krótkie omówienie tematu, bo ulepszenie graficzne to nie jedyne, co czeka na nas w Mass Effect Legendary Edition. Choć, trzeba przyznać, pokazana w odświeżonej wersji Noveria robi wrażenie.
Wygodniejsza walka w Edycji Legendarnej
Ze wszystkich części Mass Effecta to właśnie w jedynce starcia z wrogami były najbardziej uciążliwe. Pamiętacie może bardzo szybko przegrzewającą się broń, która uniemożliwiała jakiekolwiek strzelanie, gdy temperatura zbyt się podniosła? Co prawda nie zniknie to całkowicie w Legendary Edition, ale teraz broń schłodzi się dużo szybciej, co pozwoli wrócić do akcji po krótszym czasie. Usprawnione także zostanie celowanie, w dużym stopniu dzięki przybliżeniu kamery w jego trakcie. Graczy powinien ucieszyć również fakt, że każda klasa postaci będzie teraz mogła używać dowolnego rodzaju broni bez żadnych kar. A jeśli wolimy postawić na walkę wręcz, nie będziemy musieli już czekać na automatyczny ruch naszej postaci, bo ten rodzaj ataku przypisany został do odpowiedniego klawisza.
Na tym nie koniec zmian dotyczących sposobu poruszania się Sheparda. W trakcie walki znajdziemy w lokacjach więcej osłon, które możemy wykorzystać na własną korzyść, na przykład przy okazji starcia z Benezią (o którym pisaliśmy już tutaj). Dodatkowo Shepard będzie mógł teraz biec sprintem poza walką, co pozwoli na szybsze przemierzanie lokacji.
Mako nie utonie już w lawie
Jednym z elementów pierwszego Mass Effecta, na który najbardziej narzekaliśmy (aby zaraz później tworzyć na jego podstawie żarty), jest oczywiście Mako – chyba najbardziej niestabilny pojazd w galaktyce. Przynajmniej do nadejścia Edycji Legendarnej. Mako stanie się w niej bardziej stabilny i nie będzie już skakał po podłożu jak wcześniej. Otrzyma także dopalacze i lepsze tarcze. Nie wspominając już o tym, że celowanie w trakcie jazdy pojazdem stanie się dużo wygodniejsze i wreszcie możliwe będzie trafienie w cel. Dużym plusem będzie też to, że po wpadnięciu do lawy (co w jedynce mogło zdarzyć się naprawdę często) pojazd nie ulegnie już całkowitemu zniszczeniu, kończąc misję, a jedynie otrzyma odpowiednią ilość obrażeń.
Przy okazji prezentacji ulepszonej mechaniki sterowania pojazdem możemy także rzucić okiem na starcie z Thresher Mawem, potworem, na którego łatwo wpaść na niektórych planetach. Ma on w zwyczaju zakopywać się w ziemi i atakować od dołu. Wcześniej nie zawsze było wiadomo, w którym miejscu przeciwnik aktualnie się znajduje, co skutkowało nagłym ciosem. Nie zawsze dało się uniknąć, dlatego walka potrafiła być irytująca. W Legendary Edition zobaczymy rozgrzebaną ziemię będącą śladem Thresher Mawa, dzięki czemu sprawniej go ominiemy. Nie będzie jednak za łatwo – tym razem będziemy musieli unikać nie tylko samego potwora, ale również jego macek, które mogą wystrzelić z podłoża.
Towarzysze, ekwipunek i zdobywanie doświadczenia w Mass Effect Legendary Edition
Tutaj również chodzi przede wszystkim o zmiany w pierwszej odsłonie Mass Effecta, ale może po kolei. W trakcie walki będziemy mogli wydawać towarzyszom indywidualne rozkazy, tak jak to później miało miejsce w drugiej i trzeciej części. Dzięki temu lepiej rozłożymy siły w potyczkach.
Ekwipunek postaci z kolei pozwoli nam teraz na szybsze przeglądanie i porównywanie posiadanych przedmiotów. Te zupełnie nieprzydatne zostaną odpowiednio oznaczone, dzięki czemu hurtowo będziemy mogli przerobić je na omni-żel lub sprzedać.
Jedynka otrzyma również bardziej zbalansowany system otrzymywania punktów doświadczenia. Pozbyto się przy tym górnego limitu poziomu doświadczenia, do którego można dojść w pierwszym podejściu do gry. A skoro już jesteśmy przy balansie, to należy wspomnieć o tym, że nieco inaczej wyglądać będzie przygotowywanie Galaktyki do wojny ze Żniwiarzami. Do tej pory, aby osiągnąć jego najwyższy poziom, oprócz ukończenia kampanii fabularnej niezbędne było sięgnięcie również po tryb multiplayer. W Mass Effect Legendary Edition nie będzie to konieczne, a poziom przygotowania Galaktyki zależeć będzie od tego, w jakim stopniu ukończyliśmy zawartość całej gry. Mówiąc krótko: im więcej questów zrobimy, tym większe mamy szanse na pokonanie Żniwiarzy.
Na tym jednak zmiany się nie kończą. Mass Effect Legendary Edition otrzyma także ulepszony kreator postaci, skrócony czas podróży windami i balans w starciu z niektórymi wrogami. O tym wszystkim i o innych informacjach na temat Edycji Legendarnej przeczytacie w specjalnym tekście, który dla was przygotowaliśmy.