Dziś większość nowej elektroniki posiada złącze USB-C. Nieważne czy jest to tablet lub smartfon (oczywiście nie od Apple), przenośna konsola do gier, czytnik e-booków, słuchawki i inne gadżety. Od czasu do czasu zdarzy się jeszcze, że w urządzeniu pojawi się starszy typ portu, czyli Micro USB, ale jest to rzadkością. Co prawda w przepisie nie pada nazwa żadnej konkretnej firmy, ale nie trudno się domyślić, że najmocniej zmiany te odczuje Apple.
Nowy przepis ciosem dla Apple?
Firma z Kalifornii ciągle twardo trzyma się swojego złącza Lightning, które zadebiutowało wraz z iPhonem 5 w 2012 roku. Posiadacze urządzeń od Apple często znajdowali się w sytuacji, w której nikt w okolicy nie mógł ich poratować kablem do ładowania właśnie z powodu oryginalnego wtyku. To jednak może się zmienić, mimo że od samego początku fani marki postulowali o porzucenie tego pomysłu, który ich zdaniem „ogranicza innowacyjność”. W żartach pojawiają się teorie, że producent z Cupertino postanowi całkiem zrezygnować z portów na rzecz ładowania bezprzewodowego, ale według plotek testują już oni nowe wejście, które może pojawić się w przyszłorocznych telefonach.

Unia Europejska od lat planowała wprowadzenie takiego przepisu, ale dziś rano wszystkie organy w Brukseli nareszcie doszły do porozumienia i przepis został zaakceptowany. Co prawda przed wprowadzeniem regulacja trafi jeszcze na biurka Rady i Parlamentu, ale raczej będzie to czysta formalność.
Celem ustawy jest ograniczenie elektrośmieci szacunkowo aż o 11 tysięcy ton odpadów rocznie, nie wspominając o oszczędnościach finansowych sięgających 250 mln euro rocznie. Z punktu widzenia konsumentów rozwiązanie to zlikwidowałoby wcześniej wspomniany problem z brakiem odpowiedniego kabla, a także zmniejszyło liczbę potrzebnych przewodów.