Gry wideo pojawiały się na srebrnym ekranie już wielokrotnie, choć początki w branży filmowo-serialowej miały nie najlepsze. Początkowo funkcjonowały albo jako źródło zła wszelakiego, w szczególności agresji wśród młodzieży, o czym powstało mnóstwo (khe, khe… pseudo) naukowych dokumentów, albo jako filmy w reżyserii Uwe Bolla, co w sumie było dla nich jeszcze gorsze. Na szczęście mamy coraz więcej produkcji, które potrafią wykorzystać materiał źródłowy i stworzyć angażującą historię.
Netflix zekranizuje dzieło Valve
Dziś w nocy w sieci pojawił się zwiastun nowego serialu produkcji Netflixa. DOTA: Dragon’s Blood opowie historię Daviona, Smoczego Rycerza będącego jednym z grywalnych bohaterów pierwowzoru. Gdy na swojej drodze spotyka smoka i księżniczkę z własną misją zostaje wplątany w wydarzenia, które na zawsze odmienią jego los. Przypuszczam, że poznamy zatem historię „narodzin” Daviona oraz tego, jak zdobył swoje moce.
Osoby zaznajomione z historią świata Dota 2 powinny wiedzieć, czego się spodziewać, choć niewykluczone, że Netflix postawi na swoją interpretację historii bohatera. Pewnym jest, że w serialu spotkamy również inne postacie z gry, a opis producenta i grafika promocyjna jasno wskazuję, że pojawi się wśród nich Mirana, również znana fanom gry.
Czy warto czekać na DOTA: Dragon’s Blood?
W skrócie – jak najbardziej. Choć produkcja ukaże się już 25 marca, to wciąż pozostaje nam miesiąc, aby się do niej przekonać. Netflix pokazał już, że umie robić seriale oparte o gry wideo i niech czołowym argumentem za tym będzie rewelacyjna Castlevania. Animacja przypadła do gustu fanom na tyle, że powstały już trzy sezony, a wiadomo, że w produkcji jest czwarty. Swoje adaptacje otrzymali również fani Dragon’s Dogma oraz AR-owej gry mobilnej Ingress.
Jeśli jednak nie jesteście fanami Netflixa, to jeszcze nic straconego. Powstają bowiem filmy kinowe na podstawie serii Uncharted i Mortal Kombat oraz serial HBO oparty o The Last of Us. Czas oczekiwania również możecie sobie umilić, oglądając powstały już Warcraft: Początek – film nie wybitny, ale zdecydowanie przyjemny.