
Recenzja The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom – okiem niefana
Nie grałem w żadną z gier z serii sprzed Switcha. Przy zachwycie nad Breath of the Wild skusiłem się na nią. Posłuchałem mądrych ludzi, kupiłem tylko dla tego tytułu Pro Controller i się odbiłem. Trzy razy. Tym razem jednak nie miałem wyjścia i musiałem ten tytuł przejść. Spędziłem w nim 70 godzin i co nieco wiem. Chcę jednak, żebyście wy wiedzieli, z czyim zdaniem przyjdzie się wam mierzyć w tym tekście. Jeśli szukaliście pełnych zachwytu trzech stron A4, to nie ten adres. Tutaj znajdziecie spojrzenie fana gier w otwartym świecie, jako gatunku. Tylko tyle i aż tyle.