Ach droidy z armii Separatystów. Zna je każdy fan Gwiezdnych Wojen. W Legendach („starym” kanonie) ich historia nie zakończyła się po epizodzie trzecim, ale nieraz jeszcze pojawiały się w galaktyce. Jak się okazało na niedawno opublikowanym gameplay’u w Star Wars Jedi: Survivor ponownie napotkamy zarówno podstawowe modele B1, jak i bardziej zaawansowane roboty.
Akcja Star Wars Jedi: Survivor toczy się kilka lat po poprzedniej części, czyli Star Wars Jedi: Fallen. Oznacza to, że owe droidy mają już na karku kilkanaście ładnych lat, ale niech was to nie zmyli. Pojedynczo może i nie stanowią zagrożenia, ale oddział złożony z kilku różnych modeli może nam nieco utrudnić podróż. Jakie modele przyjdzie nam pociąć mieczem?
Jeżeli nie znacie się na modelach droidów, to przy każdej nazwie macie link, który wszystko wam opowie o danym modelu.
Droidy z Wojen Klonów w Star Wars Jedi: Survivor
Zacznijmy od najpopularniejszego, czyli poczciwego B1. Chociaż ten miał wiele poszczególnych wariantów, to w grze zobaczymy zapewne tylko jego podstawową wersję, którą mogliśmy także ujrzeć w całej trylogii prequelu. One nawet w większej grupie nie będą stanowiły dla nas wyzwania, ponieważ nigdy nie grzeszyły inteligencją i zdolnościami bojowymi.
Kolejną grupą, z którą przyjdzie nam się zmierzyć, są droidy B2. Więksi i ciężsi kuzyni opisanych wyżej B1. Te również mogliśmy zobaczyć w wielu grach i filmach i w każdym przypadku było widać, że są o wiele groźniejsze od poprzedników. Ten typ także posiadał wiele wariantów, ale ponownie zobaczymy tylko podstawową wersję. Dzięki wbudowanemu uzbrojeniu nie muszą przejmować się noszeniem broni, a ich solidna konstrukcja znacznie utrudni walkę w zwarciu. Na szczęście i te maszyny nie są zbyt bystre, a przynajmniej nie były w serii Star Wars.
Następną grupą są tak zwane Droidy Komandosi serii BX. O ile poprzednie generacje można porównać do uzbrojonych odkurzaczy, o tyle ta klasa była zaprojektowana stricte do walki. Wysoka zwinność umożliwi im nie tylko unikanie naszych ciosów, ale także parowanie ich. Dodatkowo rozwinięta inteligencja sprawia, że nieraz zastawiały pułapki w czasie Wojen Klonów. Jakby tego było mało, to w historii Gwiezdnych Wojen mogły korzystać nie tylko z rozmaitego arsenału broni palnej, ale czasami dzierżył także wibroostrza. Tych na pewno nie powinniśmy lekceważyć.
Pamiętacie Droidy Niszczyciele, zwane też Droidekami? Te mogliśmy zobaczyć już w Mrocznym Widmie. Wyposażone w szybkostrzelne działka i generatory osłon, a także mogące poruszać się z wielkimi prędkościami droidy były zmorą wojsk Republiki podczas Wojen Klonów. Zgodnie z zapewnieniami twórców w Star Wars Jedi: Survivor nie stracą żadnej swojej umiejętności, więc lepiej na nie uważajcie. W końcu sam Qui-Gon Jinn przed nimi uciekał.
Teraz naprawdę robi się groźnie. Pora na droidy z serii IG-100 MagnaGuard, których możecie kojarzyć jako ochroniarzy Generała Grievousa. Inteligencja, szybkość, możliwość uników i blokowania, a do tego zabójcza broń i mocny pancerz, a co najważniejsze – brak oprogramowania litości. Sami może pamiętacie, że w tym wypadku odcięcie głowy nie dezaktywuje naszego przeciwnika.
I na wielki finał mamy droidy serii DT zwane Sentry. Te nie pochodzą już z Wojen Klonów, a zostały stworzone przez Imperium Galaktyczne. Ogromna wytrzymałość na obrażenia, szeroki arsenał broni, rozwinięta inteligencja bojowa i taktyczna, a do tego spory rozmiar. Wszystko, co powinien mieć zabójca idealny i do tego właśnie były wykorzystywane. O ile wszystkie poprzednie maszyny były groźne, to w tym wypadku powiem tylko: niech Moc będzie z wami, na pewno się przyda.
Na koniec zapytacie pewnie skąd one u licha wzięły się w Star Wars Jedi: Survivor? Cóż, na razie nie mamy na to odpowiedzi, ale biorąc pod uwagę ich malowanie, a także fakt, że wiele syndykatów przejmowało składy broni Separatystów, odpowiedź nasuwa się sama: stosunkowo tani, groźni, a przede wszystkim wymienialni i wierni żołnierze przestępczych bossów.
Star Wars Jedi: Survivor zadebiutuje 27 kwietnia na Xbox Series X/S, PlayStation 5 i PC.