Odkąd dostałem w swoje ręce Gran Turismo 7, marzyłem o kierownicy, która pozwoliłaby mi odrobinę bardziej wczuć się w zabawę „za kółkiem”. Nie zrozumcie mnie źle – pady od Sony to majstersztyk także w grach wyścigowych i jeździ się na nich super przyjemnie, ale GT7 to pierwsza gra, w której faktycznie zacząłem jeździć z widokiem zza kierownicy. Pomyślałem więc, że ogromną przyjemność zafunduje mi dodatkowa imersja za sprawą odpowiedniego kontrolera. W tym miejscu do zabawy wkracza bohaterka niniejszego testu – Genesis Seaborg 350, czyli tańsza siostra recenzowanej przez mojego redakcyjnego kolegę kierownicy Seaborg 400 tego samego producenta.