Ostatnio poruszamy wiele kwestii, które w jakimś stopniu cechują gry planszowe. Negatywna interakcja to jedna z nich. Wiemy, że część z was nie lubi gier, w których trzeba sobie wzajemnie dokuczać, aby odnieść sukces. W obliczu tego faktu powstała kolejna już recenzja. Kryptyda to dedukcyjna gra od Lucrum Games, w której naszym głównym zadaniem jest odnalezienie legendarnej, tajemniczej kreatury. Do zabawy może zasiąść od trzech do pięciu osób, a cała rozgrywka potrwa maksymalnie do 40 minut.

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie gdzie skrywa się to stworzenie? W tej planszówce wcielimy się w odkrywców. Podążając za tropem, postaramy się wskazać, gdzie znajduje się siedlisko potwora. Każdy z graczy dysponuje unikatową wskazówką, która naprowadzi poszukiwaczy na właściwy kierunek.
Podczas wspólnej rozgrywki zadajemy sobie pytania, czy Kryptyda może przebywać w tym lub innym miejscu. Naturalnie nasze pytania kierujemy do wybranych graczy. Pytana osoba udziela odpowiedzi zgodnie z prawdą. W przeciwnym razie może to zrujnować rozgrywkę. Potencjalne miejsce pobytu stworzenia oznaczamy okrągłym dyskiem, z kolei wykluczone z poszukiwań obszary oznaczane są przez nas sześciennymi kosteczkami. Z pozoru nic skomplikowanego.

Oczywiście podczas rozgrywki będziemy mieli dostępne różne rozmaite wskazówki. Sztuką jest wyciągnąć wnioski i zarządzić poszukiwanie na polu, które spełni kryterium wszystkich tropicieli.
Kryptyda recenzja
Minimalizm, to prawdopodobnie najlepsze słowo, jakie określa wnętrze tej planszówki. Kryptyda w środku skrywa talię kart. Każda z nich ma wymalowany scenariusz na awersie, a także wskazówki dla graczy na rewersie. Lub na odwrót, nie ma to znaczenia.

Wewnątrz pudełka znajdziemy aż pięć zestawów dla graczy. Należałoby powiedzieć coś na temat kolorów, ale nic pozytywnego nie ciśnie mi się na usta. Generalnie, dobrze nie jest. Pomarańczowe pionki i czarny manual to naturalnie komplet. Różowy dopasowany jest z kolei do czerwonego. Powiedzmy, że drogą dedukcji (czyżby gra wstępna?) udało mi się połączyć ze sobą komplety.

Ponarzekaliśmy na temat kolorów. Aby już domknąć sprawę marudzenia do końca – byłoby miło, gdyby fragmenty planszy były nieco grubsze. Na plus zdecydowanie to, że mapa jest modularna. Mamy mnóstwo scenariuszy. Będziemy mogli rozegrać sporo rozmaitych partii bez obaw o powtarzalność.

Podoba mi się to, że zasady są przystępne, lekkie, nie sprawiają nikomu trudności i można je wytłumaczyć w niespełna pięć minut. Można powiedzieć, że jest to idealny tytuł na niedzielne popołudnia w towarzystwie najbliższych. Szybka, intuicyjna gra, jeszcze szybszy setup, szybkie kompletowanie elementów do pudełka. Ten minimalizm mimo wszystko da się lubić. W szczególności, że czas rozgrywki nie jest długi!
Kryptyda to planszówka, w którą zagramy zarówno z dorosłymi, jak i z młodzieżą. Cała partia jest bardzo angażująca. Zasady z pozoru proste, lecz całej zabawie towarzyszy sporo rozmów dedukcyjnych. Ta produkcja świetnie integruje towarzystwo i ożywia dyskusję. Momentami potrafi być interesująco. W szczególności, że w grę można grać na wiele sposobów. Możemy współpracować i szukać stworzenia razem, lub rywalizować i odnieść sukces w pojedynkę.
Kryptyda – podsumowanie

Kryptyda zaskoczyła mnie pozytywnie. Nie jest to wprawdzie tytuł na długie sesje, ale świetnie sprawdzi się jako przerywnik pomiędzy cięższymi tytułami. Uważam, że jest to również świetna pozycja, gdy chcemy wprowadzić kogoś do świata gier planszowych. W szczególności, gdy nasi znajomi uważają, że planszówki to tylko rzuć kością, porusz się o trzy. Niestety jest to powszechny stereotyp, a szkoda. Polecam tę produkcję, w szczególności, gdy potrzebna jest dobra gra rodzinna bez negatywnego pierwiastka.