Recenzja komiksu Savage Avengers Tom 1. Brutalniejszy niż może się wydawać.

14 listopada 2022,
14:11
Strid

Wolverine, Punisher, Venom i… Conan Barbarzyńca w jednej historii?! O rany co tam musi się dziać na kartach albumu Savage Avengers? Czysty chaos! Na szczęście nie narracyjny.

Główni bohaterowie albumu Savage Avengers

Najdziksza zgraja wojowników jacy nawiedzali strony komiksów Marvela wrzucona na strony jednego albumu. Czy to mogło się nie udać? Oczywiście że mogło, ale na szczęście Savage Avengers nie zawiodło, choć mogło być zdecydowanie lepiej. Dla osób u których żadna z czołowych postaci widoczna na okładce nie wywołuje ślinotoku może odjąć oczko od oceny końcowej.

8 /10
Ocena redakcji
serwisu GamesGuru

Niewyżyta zgraja rządnych krwi, wprawionych w boju wojowników, którzy posłali już rzesze dusz w zaświaty. Jak wielkie zagrożenie stanowią dla naszego świata? Niewielkie, ponieważ mam na myśli tych, którzy w jego obronie staną, gdy klan ninja zwany jako Dłoń stanie na ich drodze. Nie przez przypadek to właśnie taka obłędna drużyna, złożona z Wolverine’a, Punishera czy Conana stała się celem owładniętych rządzą krwi zamaskowanych żołnierzy. To właśnie krew największych mocarzy tego świata może pomóc im w osiągnięciu celu. Przywołaniu pradawnego bóstwa zwanego Bogiem szpiku. Przerażające monstrum, którego kultyści liczą, że po zniszczeniu Ziemi ich plugawy bożek zabierze ich ze sobą na podróż po wszechświecie u swojego boku.

Oczywiście nasi antybohaterowie nie będą jedynymi, którzy zmierzą się z klanem Dłoni i przewodzącemu im czarnoksiężnikowi Kulan Gath’owi, któremu uległ niegdyś sam Doktor Strange. Electra i Czarna Wdowa oraz mistrz Voodoo Jericho Drumm odegrają tu równie ważne role, a sama walka będzie rozciągała się na długi czas i praktycznie całą kulę ziemską koncentrując się na najzimniejszym miejscu na świecie, Antarktydzie, gdzie dwójka postaci zmierzy się nie tyle z fizycznym rogiem, co własnymi słabościami, których na co dzień wydają się nie posiadać.

Savage Avengers. Dzicy bohaterowi w poszukiwaniu utraconego człowieczeństwa.

Album Savage Avengers może wydawać się chaotyczny na początku. Akcja dzieje się niesamowicie szybko, a nieuważny widz może odnieść wrażenie, że coś przeoczył. Jest to jednak mylne wrażenie, opowieść zgrabnie operuje czasem przeznaczonym na kartkach dla każdego z bohaterów, których jest w końcu bardzo wielu. Jedynie osoby, które nie znają genezy tych postaci (raczej mało jest takich) mogą się w Savage Avengers pogubić, bo album stawia na dzikość i brutalność akcji. Praktycznie brak tu przestojów poza pomostem na środku opowieści, którą chwilą na oddech, po której od razu wrzucani jesteśmy w wir bezpardonowej akcji. Komiks zdecydowanie dla osób, które nie hołdują zasadzie uszatego bohatera z DC, że złoczyńców należy pojmować i nie zabijać. Za to ci, którzy zawsze chcieli zobaczyć jak Conan Barbarzyńca kosi wrogów długa serią z karabinu maszynowego lektura obowiązkowa.

Materiał do recenzji dostarczył Egmont. Do zakupu zapraszamy TUTAJ.

Strid

Recenzuje komiksy i gry Indie. Fanatyk gatunku soulslike.