Tom nie jest pokaźnych rozmiarów, liczy zaledwie 45 stron w formacie A4, za to jest przepełniony treścią. Składa się z krótkich, jednostronnicowych historyjek, z których każda przedstawia inną przygodę Jessiki i jej kumpelek. Poznajemy ich całe grono, a każda z nich ma inną osobowość, styl i zachowanie – trzeba przyznać, że jak na tak niewielką ilość materiału charaktery postaci zarysowane są bardzo obszernie i od razu czujemy każdą z bohaterek. Oprócz Jessiki, która jest osią spinającą wszystkie historie poznajemy między innymi Melanię, z którą można iść na zakupy i plotkować o chłopakach, sportsmenkę Muriel, gotkę Kryśkę czy też bardzo rozrywkową Sandrę. Dziewczyny chodzą razem do średniej szkoły i to właśnie takie licealne przygody prezentuje nam autor komiksu.
Mamo, nie rób wiochy
Tak jak wspomniałam – tom składa się z kilkudziesięciu krótkich historyjek, każda z nich dotyka innych problemów w nastoletnim życiu Jessiki – mamy perypetie sercowe, imprezy, chodzenie na shopping i kłótnie pomiędzy przyjaciółkami – wszystko z czym mogą identyfikować się nastolatki. Komiks czytałam razem z córką i o ile część z opowiastek szczerze mnie śmieszyła, a część wywoływała tylko lekki uśmiech na twarzy, o tyle moja latorośl była zachwycona i każdą stronę chłonęła z zainteresowaniem i autentycznym zrozumieniem problemów nastoletnich bohaterek. Cel został więc chyba osiągnięty, bo to przecież nastolatki są targetem tego wydawnictwa, a nie ich matki-boomerki.
Jeśli chodzi o samą treść – jest oczywiście lekka, łatwa i przyjemna, z Jessiką lub jedną z jej koleżanek może identyfikować się każda nastolatka, a czytelnicy w starszym wieku z pewnością z pewną nostalgią pomyślą o problemach sprzed 20 lat, kiedy największymi dramatami była plama na ubraniu w trakcie lekcji albo gafa popełniona na imprezie, na której jest również ten przystojniak ze starszej klasy. Przygody Jessiki i kumpelek są wesołe, zaskakujące, z zabawnym finiszem. Natomiast wśród tych kilkudziesięciu opowiastek moją, dorosłą, uwagę zwróciły dwie, które nie do końca niosły dobry przekaz do nastoletnich głów i mam pewną wątpliwość czy powinny się znaleźć w treściach kierowanych do młodych, chłonących jak gąbki, osób. W jednej z historii Jessika z koleżankami udała się na basen, jedna z dziewcząt przyszła w brzydkim kostiumie i z nieogolonymi nogami – morał z historii był taki, że zamiast bawić się i pływać, koleżanki postanowiły zrobić z niej NORMALNĄ dziewczynę (tak, w komiksie również zaznaczono to capslockiem). W drugiej historyjce, która wzbudziła moje zaniepokojenie dwie przyjaciółki bardzo entuzjastycznie wyrażały swoje pozytywne emocje względem siebie nawzajem na ulicy, w pewnym momencie przechodzień powiedział, że podziwia je za to, że nie wstydzą się na ulicy okazywać sobie uczuć i że to bardzo odważne z ich strony. Tutaj znów puentą historii było to, że dziewczyny oburzyły się i już więcej nie chciały spotykać się w miejscu publicznym. Niestety, muszę przyznać, że te dwa epizody zapadły mi w pamięć bardziej niż czterdzieści pozostałych, które szczerze mnie bawiły.
Tom drugi, może będzie najlepszy
Podsumowując – nowa seria autorstwa Cazenove zapowiada się obiecująco, moja córka z niecierpliwością czeka na tom 2, który zatytułowany będzie A kto jest najlepszy i ja z pewnością podsunę jej go do przeczytania, jednak sama również weryfikując treść. I za pewne również świetnie się przy tym bawiąc.
Komiks do recenzji dostarczyło wydawnictwo Egmont Polska, a zakupić możecie go TUTAJ.