Recenzja Cyberpunk 2077 na PS5 w prawie dwa lata po premierze

14 września 2022,
14:56
Tomasz Wasiewicz

Nie chciałem pisać w dwa lata po premierze, bo na pewno ktoś by wytknął, że to rok i dziewięć miesięcy. Nie chciałem więc stracić uwagi tej grupy czytających. Temat jest warty zainteresowania, bo właśnie ukazała się duża aktualizacja do gry z numerem 1.6 wprowadzająca chociażby przedmioty z serialu animowanego Edgerunners. Przyznacie, że dwadzieścia jeden miesięcy od premiery to czas, w którym zdecydowana większość problemów powinna być rozwiązana. Dodatkowo upłynęło już trochę wody w Wiśle, odkąd otrzymaliśmy ulepszone wersje tytułu na aktualną generację konsol. Ja ogrywałem tytuł na PS5 iiiii… po wrażenia zapraszam do tekstu.

Johnny Silverhand z CP2077

Cyberpunk 2077 to wciąż gra pełna błędów. Miesiące prac nad tytułem nie wyeliminowały podstawowych glitchy, a fakt, że gra wywala się do menu konsoli czy wręcz ją zawiesza, to coś niedopuszczalnego. Do tego doszła konieczność resetowania tytułu, bo jakaś postać nie radziła sobie z drogą albo zacinała się na obiekcie. Nawet w jednym z zakończeń moja kompanka robiła jednokrokowe sprinty, co wydłużyło sekwencję chodzenia o wiele minut. Sama produkcja nie zaskakuje fabularnie. Chlubnym wyjątkiem są jednak świetnie poprowadzone zakończenia. Jestem też niezadowolony z tego, jakie przedmioty dostaje się i jak trudno o solidne ubranie. Mimo tego stosunkowo krytycznego obrazu rysującego się w tym komentarzu do oceny, w mojej opinii całość produkcji nie jest zła i za ok. 100 zł, które teraz kosztuje, zdecydowanie warto zapoznać się z nią samemu.

7 /10
Ocena redakcji
serwisu GamesGuru
  • Bogaty świat z mnóstwem aktywności do zrobienia
  • Fantastycznie zaprojektowane zakończenia
  • Możliwość przechodzenia gry na swój sposób
  • Wiele godzin rozgrywki w dobrej cenie
  • Wiele błędów technicznych
  • Wywalanie się gry do menu i zawieszanie konsoli
  • Okropny model jazdy
  • Poczucie, że dorosłe problemy są takie tylko pozornie
  • Bardzo krótki główny wątek fabularny

Na Cyberpunka czekałem bardzo. Od razu, jak to było możliwe zamówiłem edycję kolekcjonerską. Zakupiłem przewodnik po świecie Night City, który w oczekiwaniu na tytuł przeczytałem od deski do deski. Pochłaniałem też wszelkie informacje jakie tylko trafiały do sieci. Nie oczekiwałem fajerwerków. Zupełnie szczerze byłbym zadowolony z Wiedźmina 3 w nowym uniwersum. Niestety najnowsza gra CDP Red nie udźwignęła tych wymagań. Grę przeszedłem, niektóre wątki faktycznie mnie wciągnęły, ale jako całość nie była produkcją, po której mógłbym wkleić mema o tym, jak to nie wiem co mam zrobić ze swoim życiem.

Radiowóz Night City Police

Historia wydawnicza CP2077 na PS5

Pewnie ją znacie, ale wydaje mi się właściwie, żeby zrobić to wprowadzenie, aby też wytłumaczyć czemu ta recenzja powstała dopiero teraz. W 2020 byłem świeżo upieczonym posiadaczem konsoli PlayStation 5 i wydawało mi się, że Cyberpunk będzie idealnym tytułem do ogrania na premierę. Niestety twórcy mieli inne plany. Wydali swój tytuł wyłącznie na starą generację konsol, a do tego na tych konsolach gra była praktycznie niegrywalna. Posiadacze PS5 oraz XSX mieli poczekać pół roku na aktualizację. Jako że w tym czasie grałem już i na PC, i na Stadii, stwierdziłem, że nie potrzebuję zaczynać przygody na konsoli, a po pół roku przejdę sobie całość na swoim nowym sprzęcie. Niestety, problemy deweloperów ciągnęły się strasznie i tak aktualizacja wyszła dopiero w lutym tego roku, 14 miesięcy po wypuszczeniu CP2077. Późna zima i wiosna obfitowały w produkcje, które chciałem ograć od razu, poza tym czułem, że lepiej poczekać na pierwsze poprawki niż grać od razu. Na kolejną dużą poprawkę czekaliśmy aż do września, także też bardzo długo. Dlatego teraz zasiadłem przed konsolą i zdaję wam raport, czy warto żebyście i wy to uczynili.

Rodzina Aldecaldos - nomadów ze świata Cyberpunk

Trudne początki rozgrywki

Chociaż trzy różne początki gry ogrywałem ponad półtora roku temu, to miałem poczucie takiej strasznej nudy jakbym robił to tydzień wcześniej. Nie wiem z czego to wynika, ale o mało nie rzuciłem całości, bo czułem, że tak będzie cały czas. Na szczęście, gdy pojawiły się nieznane mi misje i trochę bardziej zagłębiłem się w świat CP2077, to poszło już znacznie lepiej. Poprzednio przetestowałem wszystkie trzy ścieżki startowe i choć byłem pewien, że wybiorę nomada, to ostatecznie najciekawsza wydała mi się ścieżka korporacyjna. Tytuł pozwala później używać swojego doświadczenia sprzed osi fabularnej w dialogach i naprawdę często korzystałem z bycia korporacyjnym szczurem. Te dialogi wiele wnosiły do rozmów i nie wiem jak pozostałe ścieżki, ale tutaj było czuć, że przyłożono do tego wiele uwagi.

Widok z oczu kierowcy motocykla

Jaki jest CP2077 w blisko dwa lata po premierze?

Niestety ciągle pełen błędów. O tym, że przedmioty, postacie, pojazdy przenikają przez siebie nawzajem nie będę się nawet rozwodził, bo jest tego tyle, że przestaje się na to zwracać uwagę. O tym, że zaprzyjaźniłem się z szybkim zapisem to już wam opowiem, bo to dobra historia. Otóż nie można jakoś super narzekać na automatyczny zapis. Jest poprawny, choć nieidealny i często zdarzało mi się, że po wykonaniu zadania chciałem skorzystać z szybkiej podróży albo zobaczyć mapę, gdzie iść dalej i gra wywalała mi się do menu konsoli. Dwa razy zawiesiła konsolę tak bardzo, że pomogło dopiero odpięcie kabla z prądem. Załóżmy nawet, że was to szczególnie nie obeszło (choć niewiele jest gier, które tak robią…), to powrót do ostatniego zapisu i uzmysłowienie sobie, że ostatnie piętnaście minut skradania i cichej eliminacji poszły się gonić boli. Bardzo boli. Także jak za starych, dobrych czasów, szybki zapis co dwie minuty, ale sprawdziło się.

V oraz Panam

Pomyślicie sobie, że może się czepiam, ale serio, to nie powinno tak wyglądać. Do tego dochodzą problemy z postaciami niezależnymi. Raz miał po mnie przyjechać samochód i odebrać mnie ze zlecenia. Pech chciał, że zaparkował dachem do dołu. Jedno szczęście, reset gry pomógł na tę przypadłość. Kiedy indziej postać, za którą miałem podążać chyba lekko weszła pod podłogę, bo robiła takie jednokrokowe sprinty i tak kilkaset metrów. Pewnego razu miałem uwolnić panią ze szpitala i wyprowadzić ją stamtąd. Tak bardzo żałowałem, że była przytomna i musiała za mną iść, bo kompletnie nie umiała znaleźć drogi. Przykładów jest więcej. Na większość pomógł reset gry. Jedyne co, to raz odpaliło mi się zlecenie, które już zrobiłem, ale o tym nie pamiętałem. Wszedłem do pomieszczenia zasłanego ciałami, które ogłuszyłem, a nie zabiłem, więc dawno powinni wstać i sobie pójść, ale nie, leżeli grzecznie. Natomiast komputer, z którego miałem zgrać dane nie reagował, także zostałem z wiszącym, choć zaliczonym już zleceniem. Irytowało mnie też zamawianie kupionych samochodów i motocykli, które zatrzymywały się przed graczem często robiąc dziwne fikołki, magicznie potem wracając na cztery lub dwa koła. Takie błędy dawno powinny być naprawione, tym bardziej, że minęło tak wiele czasu od premiery.

Błąd w grze po dwóch latach od premiery

Ponarzekajmy jeszcze trochę

Błędy błędami, ale jest coś co sprawiło, że czuję ogromny zawód. Mianowicie jest to dorosłość gry. Wybory moralne z Wiedźmina były jakieś takie poważne, faktycznie zapadające w pamięć i dające poczucie prawdziwych dylematów z najwyższej półki. Cyberpunk dla mnie to jest takie nastoletnie wyobrażenie o tym, czym jest dorosłość. Mamy więc goliznę, prostytucję, podczas tworzenia postaci możecie wybrać genitalia, są też narkotyki. Wszystko to jednak jest jakieś takie płytkie. Przez całą grę jest dosłownie jeden wątek z klubem lalek, który jest odrobinę mocniejszy, ale i tak nie umywa się do historii Krwawego Barona. Jest też drugi, gdzie pomagamy policjantowi, który chyba miał aspirować do równie przejmującego, ale jakoś zabrakło mi w nim emocji, a ze względu na wszystko co się tam działo, powinien wręcz rozdzierać serce.

Widok na Night City, główne miasto w Cyberpunk

Żeby nie było, są też zalety

To, gdzie CP2077 dla mnie błyszczy, to możliwości. Mamy mnóstwo wspomnianych wcześniej samochodów i motocykli do podróżowania. Mamy możliwość wyboru wielu dróg bazując na naszych statystykach i umiejętnościach. Ja wybrałem specjalizację hakera/elektronika, porzucając aspekty cielesne i rozwój skradania. Co ciekawe, nie przeszkodziło mi to w zostaniu mistrzem walki na pięści w Night City, czy operowaniu z ukrycia przez całą grę. Tam gdzie można się było dostać brutalną siłą, gdzie indziej można było użyć technicznych umiejętności, by otworzyć drzwi czy okno. Po prostu należało poszukać swojej ścieżki. Pod koniec rozgrywki byłem już takim super hakerem, że właściwie przestałem strzelać i unieszkodliwiałem przeciwników silnymi przeciążeniami ich układów. Było to wielce satysfakcjonujące.

Drzewko umiejętności hakowania z CP2077

Wierzę jednak, że równie dobrze mógłbym się bawić biegając wszędzie z kataną. Oprócz tego mamy wspomniany wybór broni. Od małych pistoletów, przez strzelby, po ciężkie karabiny maszynowe. Te można tuningować, tak samo jak szeroki wybór wszczepów do naszego ciała. Niektóre polepszają nam wzrok, inne pozwalają na podwójny skok, a jeszcze kolejne umożliwiają korzystanie ze smart broni, która sama znajdzie sobie cel, wystarczy wskazać kierunek. Wszystkiego jest naprawdę multum. Jedyna szkoda, to to, że ubiór najczęściej zakładało się taki jaki ma najlepsze statystyki, a nie taki jaki nam pasuje. Tutaj na szczęście przychodzi nam na ratunek opcja całego stroju, który przykrywa wszystko, co mamy ubrane i tak możemy latać w kombinezonie do hakowania.

V w ubraniach samego Silverhand-a

Czy warto ograć CP2077 na konsolach aktualnej generacji?

Moim zdaniem warto, chociażby po to, żeby wyrobić sobie własne zdanie na ten temat. Pomaga fakt, że co i rusz można nabyć tytuł za około 100 zł. W tej cenie ponad 50 godzin rozgrywki (zakładając, że tak jak ja zrobicie też wszystkie zadania poboczne, ale już bez platynowego osiągnięcia), to dobry biznes. Wychodzi 2 zł za godzinę rozgrywki. Ciężko będzie znaleźć coś bardziej opłacalnego. Świat jest wciąż fascynujący. Wszczepy, światła, elektronika, hakowanie, to wszystko jest bardzo ciekawe. Nie zostało może w pełni wykorzystane, ale nadal jest solidnie wykonane. Tak wiele rzeczy można byłoby zrobić tu lepiej, ale czegoś zabrakło. Wizji? Umiejętności odnalezienia się w innymi klimacie niż słowiańskiej fantastyki? Może też zapadły decyzje na szczycie inwestorów, które wpłynęły na taki, a nie inny obrót spraw. Pewnie nie jedna publikacja się na tym skupi w przyszłości. My otrzymaliśmy dobrą grę, która wciąż pełna jest błędów. Można z nimi żyć i można się przy tym dobrze bawić.

V z widokiem na Ziemię 2077 roku

Tomasz Wasiewicz

Przede wszystkim jestem graczem. Uwielbiam fantastykę w każdej postaci. Od książek, przez filmy, muzykę, komiksy, po gry. Jestem niepoprawnym kolekcjonerem, zwłaszcza jak gry mają w zestawie steelbook. Zapraszam na mój Instagram po więcej szczegółów. Mimo kariery zawodowej związanej z innymi tematami najbardziej lubię rozmawiać o grach. To jak, pogadamy?