fbpx

Czy Teardown to najlepsza destrukcja otoczenia w grach, jaką widzieliśmy?

Najbardziej, najmocniej, najwięcej i najlepiej – z tymi słowami dobrze jest się zaprzyjaźnić, gdy mówimy o Teardown. Dzieło studia Tuxedo Labs wybiło pewne aspekty rozgrywki na poziom do tej pory niespotykany w grach wideo, co więcej – zamieniło je na główną część mechanik zawartych w tytule. I zrobiło to naprawdę wyśmienicie!

22 kwietnia 2022

Po ponad dwóch latach gra, która oparła swoje główne mechaniki rozgrywki na destrukcji otoczenia wyszła z fazy wczesnego dostępu na Steamie. Prace nad nią, jak i na silniku fizycznym trwały o wiele dłużej i bardzo możliwe, że jeszcze nie raz usłyszymy o autorach tej produkcji.

Co oferuje Teardown?

W pełnej wersji gry mamy do dyspozycji 40 misji, swego rodzaju kampanii, okraszonej prostą fabułą, w trakcie których rozwiązujemy logiczne łamigłówki w wielkiej growej piaskownicy. Naszym zadaniem jest dokonanie idealnego włamania i wykonanie celów głównych danej lokacji – np. kradzież wartościowych przedmiotów z sejfu – zlecanych nam przez niezależne postacie. W trakcie napadu musimy uważać na alarmy, a w późniejszych etapach na stróżów (w postaci robotów), którzy całkiem skutecznie utrudniają rozgrywkę.

Pojawienie się robotów utrudnia rozgrywkę w Teardown
Źródło: Oficjalna strona Teardown

Jednak Teardown wyróżnia się na tle innych gier tego typu tym, że aby utorować sobie drogę do celu musimy korzystać ze złożonej fizyki i destrukcji otoczenia. Dosłownie każdy obiekt w świecie gry składa się z bardzo małych części zwanymi wokselami i jest w pełni zniszczalny. Jesteśmy ograniczeni tylko własną kreatywnością.

Fabuła w Teardown jest, ale to tylko pretekst do zabawy, bo gra ma inne zalety
Opracowanie własne na podstawie trailera promującego Teardown

Czy 40 misji to mało?

Zawartość wydaje się uboga, jednak to tylko pozory. Jestem zdania, że kampania to w zasadzie bardzo rozbudowany i dający wiele przyjemności tutorial z fabułą będącą pretekstem, aby bawić się dalej. Clou rozgrywki wręcz każe sięgać po liczne modyfikacje. Przejście kampanii zajęło mi prawie 20 godzin, ale jestem z tych graczy, co lubią kombinować i „zaglądać pod każdy woksel”.

Według strony HowLongToBeat, która podaje ilość czasu, jaką zajmuje ukończenia gier, przy głównym wątku Teardown spędzimy średnio 10-15 godzin. Trzeba jednak pamiętać, że społeczność tytułu dba na bieżąco o to, abyśmy czerpali frajdę z grania przez kolejne setki… a nawet tysiące godzin! Dzieje się tak, bo dziecko studia Tuxedo Labs zawiera najlepszy system destrukcji otoczenia w historii gier w ogóle. Kropka. To wszystko za 88 złotych – i nie jest to okresowa promocja, ale finalna cena za produkt. Bez mikrotransakcji. Ponad 40 tysięcy ocen na Steamie (22.04.2022) – z czego 96% jest pozytywnych – mówi samo za siebie.

Posiadacze Teardown są bardzo zadowoleni z produkcji
Opracowanie własne na podstawie recenzji dostępnych na Steamie

Destrukcja otoczenia w grach

Kiedy w 2001 roku zagrałem w Red Faction, to pomyślałem, że tak wygląda przyszłość gier; byłem zdania, że niszczenie ścian i obiektów stanie się nieodłącznym elementem nowoczesnego grania. Musiałem czekać trzy długie lata, aby fizyka w growym świecie ponownie zrobiła na mnie wrażenie i stało się to za sprawą Half-Life 2, który korzystał ze zmodyfikowanego silnika Havoc. Następnym przełomem zdawało się przejęcie przez Nvidia firmy Ageia w 2008 roku. Zieloni postawili wtedy na realistyczne odwzorowanie procesów fizycznych w grach (i nie tylko) za pomocą technologii Physix.

Po części mój głód niszczenia zaspokoił Bad Company 2, bo mimo faktu, że budynki w większości były kopią kopii, to zabawa ze zrównywaniem ich z powierzchni ziemi sprawiała masę przyjemności. Jeszcze dobre wrażenie robił Minecraft: paradoksalnie nie fizyka obiektów, a destrukcja otoczenia i możliwość jego dowolnego kształtowania była kluczowym aspektem rozgrywki, który czynił kwadratowy świat lepszy od innych, bardziej szczegółowych i z lepszą grafiką.

Destrukcja otoczenia w Bad Company 2
Opracowanie własne
Destrukcja otoczenia na przykładzie Bad Company 2, 2010 rok, kultowa mapa Port Valdez

Jednak… gdzie niszczenie otoczenia? Chcę móc widzieć efekty wybuchów i oddziaływanie wielkich sił na obiekty, a dostaję to samo (lub mniej), co dwie dekady temu, tylko w bardziej dopieszczonej postaci! I tutaj wchodzi on, cały na złoto, bohater na którego nikt nie czekał, ale każdy potrzebował: Teardown. Ta gra sprawiła, że ponownie mocno wierzę w implementację skomplikowanej fizyki i destrukcji otoczenia w dużych produkcjach i mam nadzieję, że sukces tej pozycji zwróci uwagę wielkich korporacji na potrzeby graczy, które w tej materii były przez lata ignorowane lub traktowane po macoszemu.

Wady Teardown

Drobnym uproszczeniem w destrukcji jest… jej fizyka. Ale jak to, przecież to olbrzymia zaleta produkcji, prawda? Tak, ale… To chyba jedyne odchylenie od praw rządzących światem rzeczywistym, a growym w tym wypadku, ponieważ niszcząc budynek u jego podstaw, z każdej strony, ten może dalej stać niewzruszony. Nie zastyga on jednak w powietrzu, jak ma to miejsce w Minecrafcie. Tym razem wystarczy bowiem, aby obiekt łączył się – choćby na jednym wokselu – z podłożem. Dopiero po naruszeniu całości, w tym i wspomnianego, najmniejszego elementu podstaw konstrukcji, ta runie i swoją masą zacznie oddziaływać na resztę otoczenia.

Ograniczenia silnika fizycznego w Teardown
Opracowanie własne
W czerwonym kółku punkt styku między konstrukcją wieży a podłożem

Gra ma też jedną ułomność, której raczej nie naprawią kolejne aktualizacje. Chodzi o spadki płynności, a tych nie uniknie obecnie żaden gracz – ani dziś, ani najpewniej za kilka lat. Nie ma bowiem maszyny, która w momencie totalnej rozwałki na ekranie nie zwolni. To jest cena, którą płacimy za bardzo dokładną fizykę każdej części składowej świata gry. Autorzy nie poszli na żadne kompromisy w tej materii i widać to na każdym kroku. Odbiło się to niestety czkawką na optymalizacji.

Screen Recorder

Potrzeba jest matką wynalazków, dlatego programiści umieścili w grze narzędzie do nagrywania naszych najbardziej spektakularnych wyczynów i możemy zapisać filmik pozbawiony lagów, gdy na ekranie jesteśmy gotowi rozpętać prawdziwy chaos. Dzięki Screen Recorder nawet najbardziej ekstremalna i złożona destrukcja może zostać upamiętniona, wraz z dźwiękiem, w postaci bardzo płynnej animacji niemożliwej do osiągniecia podczas rozgrywki. Tutaj przyda się cierpliwość, bo proces może trwać naprawdę długo i zależy nie tyle od długości akcji, co jej skomplikowania, ale efekt końcowy potrafi zrobić piorunujące wrażenie.

Gra Teardown dostępna jest tylko na komputery z systemem Windows. Na Androidzie można znaleźć kilka pozycji, które wraz z rosnącą falą popularności omawianego tytułu postanowiły podjąć się tematu, jednak ich jakość pozostawia wiele do życzenia.

PawelCeregrzyn

UWaga! Gorące informacje!