Rok 2021 za nami – czas podsumować wszystko, co pod kątem gier nas w nim zaskoczyło. Opiszemy tu zarówno gry, jak i trendy, których nie spodziewaliśmy się po minionym roku.
Spod pióra Bartłomieja Gawryszuka
Myślę, że pierwszym tytułem wspomnianym tutaj powinien być Valheim. Bardzo trudno wyrazić słowami jakość tej niepozornej gry. Nie zapominajmy, że konkurowała ona o Grę Roku z takimi tytułami, jak Cyberpunk 2077 i Resident Evil: Village.
2021 był też owocnym rokiem dla zombi. Bezbłędny port Days Gone na PC, Back 4 Blood, The Last Stand: Aftermath i World War Z: Aftermath. Każda produkcja totalnie zaskoczyła graczy jakością, (również B4B, choć negatywnie), stając się pozycjami obowiązkowymi dla każdego fana zgniłków.
Spod pióra Ewy Chyły
A kto to przyszedł? Pan maruda, niszczyciel dobrej zabawy, pogromca uśmiechów dzieci. No może nie pan, tylko pani, ale i tak przyszłam pomarudzić. Moim największym zaskoczeniem jest fakt, jak bardzo nie wykorzystało roku 2021 Sony i ich konsola PlayStation 5. Kiedy debiutowali w 2020 roku, wszyscy widzieliśmy, że premierę wymusił na nich Microsoft, ja osobiście uważałam, że Sony planowało wypuścić nową generację w okolicy Q2 2021. Sytuacja ich zaskoczyła, musieli się dostosować i rozumiem, że nie wyrobili się na start, ale sądziłam, że w okolicy tej „planowanej” premiery ogarną się i PS5 ruszy z kopyta.
Oczywiście rozumiem problemy z podzespołami, dotknęły nie tylko branży IT gaming i to trudno przeskoczyć. Jestem natomiast zaskoczona faktem, że od ponad roku PlayStation 5 stoi w miejscu. Ekskluzywnych gier jest garstka, a dodatkowo część z nich to popierdółki, sprzętu ciągle brak, a robią jakieś jaja np. z kolorowymi panelami, z jednej strony pozywając nieoficjalnych producentów, a drugiej wciąż nie udostępniając ich w regularnej sprzedaży. Chwalą się nowymi benefitami dla PS Plus i dają serwis VOD z filmami z czasów prehistorycznych, których nie oglądali tylko ci wychowani przez wilki. Miota nimi jak Szatan, a konkurencja nie śpi i ucieka, daleko, daleko do przodu.
Spod pióra Michała Kaźmirczaka
Dla mnie zdecydowaniem największym zaskoczeniem były dwa dość niewielkie na pierwszy rzut oka indyki, które dość mocno zabłysły na gamingowej scenie. Pierwszym jest hybryda łącząca w sobie elementy dungeon-crawlera, roguelike’a, city-buildera, karcianki oraz autobattlera, a dokopalibyśmy się pewnie inspiracji jeszcze w innych gatunkach. Loop Hero to moim zdaniem jedna z ciekawszych gier, jakie zadebiutowały w 2021 roku. Nie jest idealna, nie jest dla wszystkich, ale pokazuje, że rynek gamingowy wciąż ma dużo miejsca do ciekawych eksperymentów gatunkowych. Trzeba jednak mieć do nich odpowiednie wyczucie i odwagę. Loop Hero to gra, którą moim zdaniem warto spróbować, niezależnie od tego, jakie gatunki się preferuje.
Drugie z moich zaskoczeń to karcianka dla pojedynczego gracza z bardzo ciekawym pomysłem na siebie. Dołącza ona do swojego głównego gatunku, elementy horroru czy nawet escape room. Dodatkowo (niewielki spojler!) zmienia ona nawet radykalnie swój styl graficzny w trakcie rozgrywki. Piszę tu o Inscryption – grze stworzonej przez jednego dewelopera, która swoimi rozwiązaniami może nieraz zaskoczyć.
Spod pióra Bartka Sobolewskiego
Największym zaskoczeniem w 2021 roku był dla mnie dodatek do Ghost of Tsushima, który zabierał nas na wyspę Iki. Pod względem mechaniki nie zmieniono praktycznie nic, ale to akurat wychodzi na plus, ponieważ system walki jest bardzo przyjemnie rozwiązany. W dodatku dostajemy nową fabułę i misje poboczne oraz rzesze nowych wrogów, na których możemy stępić nasz miecz. Poza klasycznymi Mongołami, a raczej ich odłamem, którym kieruje tajemnicza szamanka, musimy się też zmierzyć miedzy innymi z piratami i przemytnikami. Jakby tego było mało, na wierzch zostaną wyciągnięte rożne tajemnice z przeszłości naszego klanu, które tylko dodają pikanterii całemu uniwersum. Na pewno mogę polecić to DLC.
Wielu autorów