Na temat kampanii gry Worms: The Board Game już się wypowiadaliśmy, kiedy tylko wystartowała na platformie crowdfundingowej. Tytuł bazuje na popularnym i bardzo dobrze znanym brandzie, który w teorii sprzedać powinien się sam. Niestety rzeczywistość bywa brutalna i szybko potrafi ściągnąć na ziemię.
Kiedy po raz pierwszy pisaliśmy o kampanii Worms, nie kryliśmy naszego rozczarowania faktem, że za pakiet spolszczający trzeba będzie zapłacić, że Stretch Goals nie ma, natomiast do retailu finalnie trafi coś, co w naszym przekonaniu wygląda niczym wersja demo. Pomijamy już fakt, że zakup spolszczenia może i jest możliwy, natomiast polskiej recenzji w Internecie ze świecą szukać.
W obliczu zaistniałych faktów postanowiliśmy darować sobie grę Worms, jednak z poczucia obowiązku śledzimy kampanię. Szokujące są dla nas liczby, które prezentują się na liczniku w ostatnich chwilach kampanii. Mówimy w końcu o grze, która powinna rozbić bank, a tutaj twórcy Worms zarobili niespełna 2,5 miliona złotych. Na moment pisania newsa, nie mieliśmy nawet pół miliona funtów.
Zarobili 2,5 miliona złotych, to całkiem dobry wynik
Ponad dwa miliony złotych to dużo pieniędzy, jednak gdy zaczniemy kroić tort, okaże się, że gości jest sporo, a ciasta niewiele. Nie czarujmy się bowiem, licencja, produkcja, materiały, wysyłka, nie mówiąc już o osobach odpowiedzialnych za projekt. Im większa pula osób wspiera tytuł, tym koszty produkcyjne bardziej się rozkładają.
Gdy zestawimy planszową odsłonę Worms z HoMM3, zaczynamy zastanawiać się, czy nie lepiej by było, gdyby wojenne rzemiosło robaczków nie wyszło spod kowadła Archon Studio. Kto wie, może wszystko potoczyłoby się wtedy znacznie lepiej? Być może jesteśmy zbyt sceptycznie nastawieni, a projekt w ostatnich godzinach jeszcze zaskoczy? Kto wie!