Dying Light 2: Stay Human będzie wspierane przez co najmniej 5 lat po premierze

17 stycznia 2022,
02:52
Tomasz Siwiec

Polski deweloper, firma Techland, zapowiedział na Twitterze wspaniałą wiadomość dla wielu graczy. Najnowsza produkcja wrocławskiego studia, Dying Light 2: Stay Human, będzie otrzymywała wsparcie przez przynajmniej pięć kolejnych lat.

Zombie i broń z Dying Light
Na skróty
  • Techland zapowiada wsparcie dla nowego Dying Light. Gra będzie rozwijana i rozbudowywana przez co najmniej pięć lat po premierze.
  • Gracze mogą oczekiwać w przyszłości różnych eventów, kosmetycznych rozszerzeń, a także dodatki fabularne.

Od dłuższego czasu dostajemy kolejne informacje, trailery i inne tego typu zajawki dotyczące nowego dziecka Techlandu, mającego swoją premierę na początku nadchodzącego miesiąca. Między innymi dowiedzieliśmy się, że czas pełnego ukończenia Dying Light 2, czyli tzw. „calaka” (100% ukończenia gry), wyniesie aż 500 godzin. Ostatnio Techland pochwalił się kolejną świetną wiadomością, obiecując, że będą wspierać nowy tytuł przez najbliższe 5 lat!

Dying Light 2: Stay Human ze wsparciem po premierze jak poprzednik

Zapowiedzi te napawają sporym optymizmem, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę sytuację poprzedniej części gry. Pierwszy Dying Light miał premierę w 2015, a już rok później otrzymał pierwsze ogromne rozszerzenie o podtytule The Following. Mimo że od premiery gry minęło już siedem lat, wielkimi krokami zbliża się kolejny samodzielny dodatek – tym razem z gatunku battle royale o tytule Dying Light: Bad Blood.

Postać z Dying Light broni się przed zombie
Źródło: Techland

Najnowsza gra Techlandu będzie miała premierę 4 lutego 2022 roku i pojawi się na konsolach Xbox One, Xbox Series S i X, PlayStation 4 i 5, a także na komputerach osobistych. Jej wsparcie obejmować ma różnego rodzaju eventy, zmiany kosmetyczne i – co najważniejsze – dodatki fabularne.

Dying Light jest świetnym przedstawicielem gier akcji z otwartym światem osadzonym w postapokaliptycznym świecie opanowanym przez zombie. Czy następca będzie lepszy, czy nie dorówna pierwowzorowi? Wszystko wskazuje na to, że nie mamy się o co martwić. Na ostateczny werdykt musimy jednak jeszcze poczekać.