Naprawa Tesli okazała się za droga, więc właściciel postanowił ją wysadzić

27 grudnia 2021,
18:08
Jacek Kowal

Koszt naprawy Tesli był tak duży, że Fin postanowił się go pozbyć. O pomoc poprosił swojego przyjaciela, który prowadzi na YouTube kanał o eksplozjach.

Eksplozja Tesli, klatka z filmu dodanego do artykułu
Na skróty
  • Eksplozję przygotowała grupa Pommijätkät z YouTube.
  • Kosz naprawy wynosiłby około 22,6 tys. dolarów.

Posiadacie albo posiadaliście samochód? Ja przerabiam już trzeci, który dzięki Bogu działa dobrze, ale pamiętam swój pierwszy. Jak znajomi mówili, że w swoich założyli sportowe wydechy, obniżyli zawieszenia itp., to ja mogłem pochwalić się wymianą wydechu, bo stary się urwał, wymianą wahaczy, bo się zepsuły, cieknącą chłodnicą i paroma innymi wymianami. Jednak nie wpadłem na taki pomysł, jak jeden Fin. Mężczyzna postanowił wysadzić swój samochód w powietrze.

Po co wysadzać Teslę w powietrze?

Tuomas Katainen, bo tak nazywa się właściciel pojazdu, zaczął mieć z nim problemy. Zakupiona przez niego Tesla Model S z 2013 roku sprawowała się idealnie, ale tylko przez pierwsze 1500 kilometrów. W końcu Katainen musiał oddać swój samochód do serwisu ze względu na wyskakujące kody błędów. Niestety do naprawy niezbędne było wymienić baterię a z racji upłynięcia gwarancji (trwającej osiem lat). Fin musiałby sam zapłacić za nowy zestaw ogniw, a to, jak powiedział, zostało wycenione na  22,6 tys. dolarów, czyli mniej więcej 95 tys. złotych. Na dodatek jest to tylko kalkulacja, a finalna kwota i tak musiałaby zostać zaakceptowana przez centralę Tesli w USA. Warto zaznaczyć, że używana Tesla Model S na rynku fińskim kosztuje około 43 tys. dolarów.

Pommijätkät na ratunek

Tuomas postanowił skontaktować się z ludźmi tworzącymi kanał Pommijätkät (dosłowne tłumaczenie: „kolesie od bomb”), którzy znają się na przeprowadzaniu eksplozji. Ci zgodzili się bez wahania. Dla potrzeb materiału przewieźli samochód do kamieniołomów nieopodal miejscowości Jaala i wypełnili go 30 kilogramami dynamitu. Dodatkowo na wydarzeniu obecny był Elon Musk. Niestety milioner nie pojawił się osobiście, ale youtuberzy wykorzystali podobną do niego kukłę, którą umieścili w samochodzie. Były już właściciel pojazdu podsumował, że eksplozja była równie ciekawa, co prowadzenie Tesli, ale o wiele bardziej satysfakcjonująca.

Oczywiście cała pompa z tym związana miała na celu zdobywanie wyświetleń, ale poniekąd poruszony jest też bardzo istotny problem. Ze względu na pogarszający się stan klimatu pojazdy elektryczne stanowią przyszłość komunikacji, ale ciężko jest w to uwierzyć, biorąc pod uwagę nie tylko ich wysoki koszt zakupu, ale też problemy z utylizacją akumulatorów, pozyskiwanie prądu z czystych i ekologicznych źródeł oraz najistotniejsze, czyli wysoki koszt eksploatacji.