Zbliżająca się premiera gry The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom jest obecnie największym wydarzeniem w gamingowym świecie użytkowników Nintendo Switch. Media społecznościowe rozgrzały się do czerwoności, gdy w poniedziałek wyciekły sceny otwierające z najnowszej produkcji Nintendo. Doszło nawet do sytuacji, w której jeden z graczy streamował grę na żywo, zanim kanał został zamknięty ze względu na naruszenie praw autorskich.
Media, które nielegalnie pokazywały fragmenty z gry, twierdzą, że robiły to na emulatorach na PC, co jest dla japońskiego giganta mocno niepokojącą informacją. Nintendo jest znane ze swojej restrykcyjnej polityki wydawniczej, a sama gra była od długiego czasu zazdrośnie strzeżoną tajemnicą.
Co wiemy o Zelda: Tears of the Kingdom?
Jak się okazuje, całkiem sporo. Trailer gry został niedawno publicznie udostępniony, a po nim nastąpiła prezentacja oficjalnego gameplayu. Nic więc dziwnego, że Nintendo, które starannie planuje swoją politykę promocyjną, nie jest zachwycone nielegalnymi wyciekami. Szczególnie, że informacje o produkcji są obfite, dając nam duży ogląd tego, czego możemy spodziewać się w grze.
Link, bohater Zeldy, w najnowszej odsłonie produkcji będzie odkrywał tajemnicę podniebnych wysp, które pojawiły się nad krainą Hyrule. Po zbadaniu ich sekretów powróci na ziemię, aby odbyć kolejną epicką podróż, która zaprowadzi go do całkowicie nowych lokacji, takich jak wilgotne jaskinie czy całkowicie nowe miasta, które pojawiły się w świecie. Równocześnie gameplay ukazuje szereg nowych umiejętności, którymi będzie posługiwał się bohater.
Jeśli więc jesteście fanami Zeldy, uważajcie na lewitujące spojlery, szczególnie, że podobna sytuacja wydarzyła się już w przeszłości, przy premierze Pokemon Legends: Arceus i Pokemon Brilliant Diamont i Shining Pearl. Wtedy również gry trafiły w niepowołane ręce dwa tygodnie przed premierą. The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom pojawi się już 12 maja.
