Recenzja Shantae And the Seven Sirens – urocza półdżinka i syreny na PS5

22 kwietnia 2022,
08:41
Strid

Shantae And The Seven Sirens miała swoją premierę w 2019 roku, ale teraz w ulepszonej odsłonie trafiła na PlayStation 5 poszerzona o nowe tryby gry i delikatne poprawki w gameplayu. Czy sympatyczna dżinka jest warta tego, aby wskoczyć ponownie w jej wyjątkowo szerokie spodenki? Sprawdzamy to dla was.

Bohaterka gry

Shantae And the Seven Sirens to gra przeznaczona zarówno dla fanów gatunku jak i tych, który chcą spróbować się w nim po raz pierwszy niezależnie od wieku. Wszystko dzięki przepięknej grafice i nowym trybom gry oraz przystępnej cenie.

8 /10
Ocena redakcji
serwisu GamesGuru
  • przystępność dla graczy w każdym wieku
  • poczucie humoru i scenki filmowe
  • warstwa audio-wizualna
  • relaksujący gameplay
  • nowe tryby gry
  • czas gry
  • cena
  • Shantae!
  • brak polskiej wersji językowej będzie przeszkodą dla najmłodszych
  • niewiele nowego dla tych którzy grali w 2019
  • backtracking jak w każdej metroidavanii

Shantae jest z graczami na rynku od dwóch dekad. Wydana w 2002 roku na Game Boy Color gra nazwana po prostu Shantae dała początek serii o przygodach ślicznej półdżinki, która jednym machnięciem fioletowego włosia pozbawia wrogów energii do dalszej walki. Nic więc dziwnego, że urocza bohaterka o zgrabnych udkach postanowiła się wybrać na wakacje do kurortu położonego na tropikalnej wyspie. Dziewczyna chciała się odprężyć i nabrać sił po tych wszystkich przygodach jednak w czasie konkursu talentów dochodzi do tajemniczego ataku w wyniku, którego znikają przyjaciółki Shantae. Pięć innych pięknych dżinek przepada bez śladu, wiec nasza bohaterka tanecznym krokiem rusza na poszukiwania przyjaciółek, zwiedzając przy tym całą wyspę.

Shantae i jej magiczny taniec w tropikalnym kurorcie

W tej odsłonie przygód Shantae mamy do czynienia z typową metroidvanią, w której nasza bohaterka pokonując kolejne przeciwności losu oraz stających na jej drodze bossów i rozwiązując zagadki nabędzie nowe zdolności odblokowujące wcześniej niedostępne dla niej ścieżki. Zdolności te są przedstawione w postaci umiejętności transformacji odblokowywanych po uratowaniu kolejnych przyjaciółek. Shantae zamieni się więc w zieloną żabkę, aby zanurkować pod wodą, w krecika, który pomoże jej z rozkopaniem piaszczystych terenów lub w ośmiornicę aby… wykonać potrójny skok, bo w kocu to robią ośmiornice, prawda?

walka na czas

Nie zbieramy tutaj doświadczenia, jedynie klejnoty, które pozwolą nam na zakup nowych zdolności w sklepie, takich jak tarcza obronna, wirujące wkoło bohaterki ostrza, samonaprowadzające się na cel rakiety czy nieśmiertelne kule ognia. Do tego dochodzą dwie sztuki nowego ekwipunku poprawiające odporność i konsumpcję many dżinki oraz standardowe potki zdrowia. Shantae zbiera też na swojej drodze ośmiornice, które zmiażdżone (sic!) na kowadle dodają punkt życia bohaterce. Z wrogów wypadają również karty wrogów, które po uzbieraniu odpowiedniej ilości dają jej nowe zdolności, jak szybsze wspinanie się, pływanie czy nieotrzymywanie obrażeń od upadków w przepaść. Shantae potrafi też zatańczyć jeden z czterech specjalnych tańców, zdobywanych w trakcie gry. Magiczne potrząsanie tyłeczkiem nie tylko przywróci nam zdrowie, ale i zasili elektryczne narzędzia czy pozmienia otoczenie dzięki trzęsieniu ziemi. Jest tego trochę jak na grę, której ukończenie zajmie niespełna 10 godzin.

Z warkocza między oczy i wróg już nie podskoczy

Całość opisanych systemów to nic nowego dla fanów gatunku metroidvania, przygody Shantae nie są jednak aż tak rozbudowane jak by się mogło wydawać z powyższego opisu. Gra jest krótka, a mechanik nie ma przesadnie wiele. Zaledwie cztery czary, sześć transformacji i dwa elementy ekwipunku. Troszkę więcej jest kart, ale nie są one przesadnie przydatne. Można zebrać komplet, ale równie dobrze nie trzeba używać żadnej z nich, aby ukończyć przygodę. Shantae And The Seven Sirens jest bardzo łatwą grą. Przepiękna kreskówkowa grafika razem z przypominającymi bajki wstawkami filmowymi i morzem poczucia humoru mogą wskazywać, że to przygoda skierowana głównie do młodszych odbiorców. Stąd zapewne i niski poziom trudności oraz masa przedmiotów leczących wypadających z przeciwników powodująca, że potyczki stają się wręcz bezstresowe. Szkoda jednak, że gra nie posiada polskiej wersji językowej, ponieważ dialogi często zawierają kluczowe wskazówki, co zrobić dalej i młodszy gracz może utknąć w spirali backtrackingu nie wiedząc, co ma dalej ze sobą zrobić.

zagadka z kluczem

Nie oznacza to jednak, że doświadczeni gracze, którzy zjedli zęby na Bloodstained czy Castlevania Symphony of the Night nie będą się dobrze bawić przy tytule WayForward. Wręcz przeciwnie, długość przygody jest doskonale wyważona, jeśli gracie pierwszy raz możecie od razu skorzystać z nowego głównego trybu gry, w którym pojawiają się nowe elementy gameplayu, ale i ścieżki dialogowe lub wskoczyć w tryb legacy i zaznać takiej przygody jaką odbyli gracze w roku 2019. W każdym z tych przypadków świetna zabawa jest gwarantowana zarówno dzięki sympatycznej i zabawnej bohaterce, ale i prostemu progresowi, który dla znających gatunek i nie obawiających się backtrackingu będzie po prostu odprężający. Wrogowie może nie sprawią nam problemów, ale same zagadki fabularne będą wymagały chwili pomyślunku, aby ruszyć dalej, bo nie zawsze dalsza ścieżka jest tak oczywista.

Unwersalny gameplay dla rodziców i ich pociech

Shantae posiada też tryby znacznie ułatwiające zabawę, możesz zagrać w trybie, w którym porażka jest nie możliwa i martwienie się o życie nie jest już potrzebne, lub w trybie, w którym wszystkie karty potworów, które zbierasz możesz aktywować jednocześnie zamiast standardowo jedynie trzech. Tym sposobem przed ekranem dobrze bawić będą się zarówno rodzice jak i ich dzieci. Shantae sprawdzi się idealnie, jeśli nie oczekujemy skomplikowanego gameplayu z zawiłą fabułą na wiele godzin. Do tego to wszystko w bardzo przystępnej cenie już na start na PSN. Wiadomo jeśli z przygodą miałeś już do czynienia w 2019 roku, to raczej nie masz potrzeby, aby wbijać się w nią na nowo, chyba że po platynę. Jeśli jednak szukasz gry, w którą pograją wszyscy domownicy relaksując się w tym czasie to sięgaj śmiało po przygody fioletowowłosej dżinki. Nie zawiedziesz się.

Gra do recenzji dostarczona przez WayForward

Strid

Recenzuje komiksy i gry Indie. Fanatyk gatunku soulslike.