fbpx

Recenzja fotela Silver Monkey X Deriba – klasyka w udoskonalonym wydaniu

11 kwietnia 2024,
14:56
Jacek Lisiecki

Oferta foteli gamingowych dostępnych na polskim rynku jest bardzo zróżnicowana. Znajdziemy tutaj zarówno bardziej niestandardowe konstrukcje odzwierciedlające czasami nieco ekstrawaganckie fantazje projektantów, ale też te klasyczne modele, które mają prezentować udoskonalone wersje tego, co wszyscy już dobrze znamy. Fotel gamingowy Silver Monkey X Deriba jest przedstawicielem tej drugiej kategorii. Czy jednak polskiemu producentowi faktycznie udało się odpowiednio zaadresować potrzeby tych bardziej konserwatywnych graczy, którzy poszukują dla siebie wymarzonego krzesła?

Recenzja fotela Silver Monkey X Deriba. Krzesło stojące przy biurku
Nagroda GAMESGURU - "Świetna cena"

Marka Silver Monkey X już wielokrotnie stawała się symbolem produktów, które z powodzeniem zaspokajały wymagania graczy, niezależnie od poziomu potrzeb, jakimi dana grupa naszej gamingowej społeczności się wyróżnia. Na domiar dobrego wszystko to bardzo często udawało się realizować w budżecie na tyle zawężonym, by późniejsze ceny tych produktów, pojawiające się na sklepowych półkach, nie tylko nie nadwyrężały kieszeni konsumentów, ale wręcz prezentowały się jako naprawdę atrakcyjne. W przypadku fotela gamingowego Silver Monkey X Deriba sukces ten bez wątpienia udało się powtórzyć i choć można w jego przypadku odnaleźć pewne pole do wprowadzania udoskonaleń, tak drobne mankamenty w praktycznie żadnym stopniu nie przesłaniają wartości dodanej, którą prezentuje to wyjątkowe dziecko spod skrzydeł polskiej marki.

4.5 /5
Nagroda GAMESGURU - "Świetna cena"
  • Uniwersalny design pasujący zarówno do przestrzeni gamingowej, jak i biurowej
  • Duże, 60-milimetrowe kółka ułatwiające poruszanie się
  • Poduszki lędźwiowa i zagłówkowa z wysokiej jakości pianki
  • Regulowane oparcie od pionowej do leżącej pozycji
  • Dobrze wyprofilowane siedzisko i oparcie
  • Oddychające tkaniny na obiciach zamiast ekoskóry
  • Pięcioramienna podstawa mogłaby zostać wykonana z metalu
  • Odrobinę utrudniony względem konkurencji proces montażu

Materiał obicia: Tkanina, Ekoskóra carbon
Materiał wypełnienia: Pianka
Materiał podstawy: Nylon
Materiał kółek: Poliuretan
Regulowana wysokość siedziska: 440 – 540 mm
Maksymalne obciążenie: 130 kg
Wysokość oparcia: 830 mm
Szerokość siedziska: 370 mm
Głębokość siedziska: 500 mm
Regulowane podłokietniki: Tak
Regulowane oparcie: Tak
Funkcja bujania: Tak
Poduszka lędźwiowa: Tak
Poduszka zagłówkowa: Tak
Dodatkowe informacje: Kółka o średnicy 60 mm
Wysokość fotela: 1250 – 1350 mm
Dołączone akcesoria: Zestaw montażowy
Gwarancja: 24 miesiące (gwarancja producenta)

Opakowanie i zabezpieczenie zawartości

Fotel Silver Monkey X Deriba został zapakowany w klasyczne dla tego rodzaju produktów pudełko w postaci kartonowego prostopadłościanu ozdobionego podstawowymi informacjami o wybranym modelu. Zawartość opakowania została zabezpieczona w sposób naprawdę solidny, co zresztą jest już raczej regułą w przypadku sprzętów Silver Monkey (bazując na moim dotychczasowym doświadczeniu z produktami tej marki). Wszystkie elementy wchodzące w skład zestawu są odpowiednio chronione, a wszystko to dzięki różnego rodzaju wkładkom, foliom, kartonowym przesłonkom lub piankom.

Jeśli chodzi natomiast o gabaryty pudła, które przekroczyło próg naszej redakcji, to bez wątpienia można stwierdzić, że zamawiając fotel gamingowy trudno spodziewać się czegoś innego – karton jest naprawdę spory nie tylko pod względem wymiarów, ale również wagi. Nie jest to jednak nic dziwnego, a z pełnym przekonaniem mogę stwierdzić, że polski producent zrobił i tak absolutnie wszystko, aby zminimalizować wielkość docierającej do klientów przesyłki. Praktycznie wszystkie elementy, które były możliwe do rozłożenia, zostały tutaj podzielone na mniejsze części, by rozmiary pakunku, w którym zmieścić ma się fotel, były jak najmniejsze. Ma to swoje logistyczne plusy, jednak niesie za sobą również jeden negatywny skutek, o którym przeczytacie w dalszej części recenzji.

Montaż fotela

Wewnątrz pudełka naturalnie znajdujemy wszystkie części potrzebne do złożenia fotela razem z instrukcją oraz elementami montażowymi. Proces składania fotela Silver Monkey X Deriba jest jednak wbrew pozorom dość czasochłonny i to bardziej niż ma to miejsce w przypadku większości krzeseł biurowych lub gamingowych, które przechodził już przez moje ręce. Wszystko to za sprawą wspomnianego w poprzednim akapicie pieczołowitego rozdzielenia bardzo wielu części fotela. W większości krzeseł dostępnych na rynku producenci sporo elementów decydują się jednak zostawić już fabrycznie zmontowanych, a tym razem ujrzałem zdemontowanych kilka części, które zazwyczaj w fotelach widywałem już przymocowane w momencie rozpakowywania kartonu. Nie jest to żadna istotna wada, ale nie mogłem nie zwrócić uwagi na szczegół, który odróżnia Deribę od innych znanych mi modeli.

Innym wyróżnikiem bohatera niniejszej recenzji, który z kolei ułatwia proces samego montażu, jest bardzo dobre spasowanie wszystkich części fotela. Każdy z elementów w banalnie prosty sposób łączy się z innymi, a całość przyjemności tego procesu dopełnia niska waga siedziska oraz oparcia, które często przez swoją sporą masę utrudniają łatwe złożenie zakupionego krzesła. W efekcie, nawet pomimo fabrycznego zdemontowania wielu części fotela, jego montaż okazuje się dość szybki i nieskomplikowany.

Materiał obicia głównych elementów

O negatywnych cechach foteli gamingowych, które pokryte są w całości ekoskórą, pisałem już przy okazji znakomitej większości recenzji testowanych przez mnie krzeseł, więc również tym razem pozwolę sobie wymienić dwa sformułowania: nadmierna potliwość i szybkie nagrzewanie. Tłumaczyć więcej już raczej nie trzeba, bo każdy z was, kto wykazuje się choć odrobiną wyobraźni, potrafi na pewno uzmysłowić sobie, do czego prowadzić może połączenie upalnego lata i wielogodzinnej sesji przed komputerem, siedząc na klejącej się do ciała ekoskórze. W skrócie: nic przyjemnego.

Z tego też powodu z wielkim entuzjazmem przyjąłem fakt, że fotel Siver Monkey X Deriba to nie monstrum w całości wykonane z ekoskóry, tylko świetnie zaprojektowany model pokryty tkaniną przepuszczającą powietrze wszędzie tam, gdzie nasze ciało styka się z powierzchnią krzesła. Owszem, natkniemy się tutaj na sztuczną skórę, ale została ona wykorzystana wyłącznie jako element ozdobny i pojawia się tylko na zewnętrznych częściach wyprofilowań kubełkowej konstrukcji siedziska oraz oparcia, dzięki czemu korzystamy z estetycznych walorów tego materiału, jednocześnie nie borykając się z negatywnymi konsekwencjami jego stosowania w fotelu. Cała reszta pokryta została wspomnianą wcześniej oddychającą tkaniną.

Siedzisko i oparcie

Zarówno siedzisko, jak i oparcie recenzowanego tu fotela to konstrukcje, które zrealizowane zostały na wzór foteli kubełkowych, które spotkać można chociażby we wnętrzach samochodów wyścigowych. W efekcie konstrukcje obu tych elementów charakteryzują się specyficznymi wyprofilowaniami – boki oparcia oraz siedziska zakończone są wystającymi „ogranicznikami”, które sprawiają, że faktycznie możemy się poczuć niczym kierowcy samochodów rajdowych (przynajmniej pod tym jednym względem). Pod kątem praktycznym natomiast elementy te nie mają niestety zbyt sensownego zastosowania w przypadku krzeseł biurowych, choć ze względów estetycznych można uargumentować ich zastosowanie przez inżynierów polskiej marki.

Profilowanie kubełkowe niesie za sobą niestety kilka minusów związanych z komfortem użytkowania takiego fotela oraz jego ergonomii w przypadku osób o bardziej rozbudowanej sylwetce. Ja osobiście jestem dość szczupły, dlatego u mnie problem ten nie daje się specjalnie we znaki, ale po wielokroć już spotykałem się z opiniami osób o większej masie ciała, które narzekają właśnie na wpijające się w uda ograniczniki na siedziskach. Z tego też względu przed zakupem warto wziąć pod uwagę kwestię profilowań, które zastosowane zostały w rozważanym przez nas modelu krzesła.

Twardość siedziska

Jeżeli należycie do wyjątkowo wąskiej grupy konsumentów i lubicie twarde niemal niczym deska (lub odrobinę mniej) siedziska w fotelach, to Silver Monkey X Deriba nie powinien być waszym pierwszym wyborem. Stawiam jednak, że czasy szkolne i godziny spędzane właśnie w towarzystwie drewnianych krzeseł skutecznie zniechęciły was do tego rodzaju mebli i to akurat dobrze. Piankowe wypełnienie siedziska jest sprężyste, ale zdecydowanie nie należy do tych z kategorii twardych, czemu dodatkowo sprzyja fakt, że – jak już wspominałem – zostało ono obite miękką tkaniną, a nie twardą ekoskórą.

Regulowane oparcie

Fotel, który konsumentom proponuje Silver Monkey, został wyposażony w kilka funkcjonalności, które są pożądanymi i z tego też powodu bardzo często spotykanymi w krzesłach gamingowych dostępnych na rynku. Zaliczyć do nich można między innymi mechanizm odchylanego oparcia. Regulacja w fotelu Silver Monkey X Deriba jest dostępna w zakresie od domyślnej pozycji w pełni pionowej do pozycji leżącej. Mamy więc tu do dyspozycji bardzo duży zakres ruchu, dzięki któremu w razie potrzeby na krześle można się również w miarę wygodnie położyć.

Funkcja bujania i podnośnik gazowy

System regulowanego oparcia oczywiście nie jest jedyną funkcjonalnością, w jaką swój fotel wyposażyli projektanci z Silver Monkey. Dostajemy tutaj do dyspozycji również mechanizm pozwalający na bujanie siedziskiem, dzięki któremu mamy poczuć się niemal jak na starodawnym, drewnianym krześle bujanym, które zapewne również i wasi dziadkowie nierzadko posiadali w swoich domach pachnących nostalgią.

Samą obecność funkcji jak najbardziej należy zaliczyć do zalet opisywanego modelu krzesła, natomiast od bardzo dawna odczuwam pewien rodzaj zawodu, ponieważ wszystkie z napotkanych przeze mnie dotąd mechanizmów tego typu charakteryzują się tym, że w proces bujania trzeba wkładać dość dużo siły i nie jest to uczucie tak przyjemne, jak o tym marzę. Pragnienie to zaspokoić może jednak chyba wyłącznie zakup bujanego fotela z prawdziwego zdarzenia, więc nie sugerujcie się moimi specyficznymi potrzebami.

Podnośnik gazowy, który został zastosowany w fotelu Silver Monkey X Deriba, zapewnia udźwig do 130 kg obciążenia. Oznacza to, że zdecydowana większość z was nie musi obawiać się o przekroczenie dopuszczalnych norm. I całe szczęście.

Poduszki dołączanie do fotela

Zawartość opakowania z krzesłem nie ogranicza się wyłącznie do jego podstawowych części. Znajdują się tutaj bowiem również dwie poduszki – lędźwiowa oraz zagłówkowa. Z dużym zaskoczeniem muszę przyznać, że zostały one wykonane nad wyraz dobrze! Bardzo często w fotelach gamingowych poduszki przyczyniają się wyłącznie do pogorszenia pozycji, w której siedzą gracze. Tym razem oczywiście wciąż nie można mówić o ergonomii najwyższych lotów, którą zapewnić mogą wyłącznie wysokiej klasy krzesła ergonomiczne cenowo plasujące się kilka poziomów wyżej, jednak i tak mamy do czynienia z bardzo dużym postępem względem wielu foteli proponowanych konsumentom przez konkurencję.

Na ten fakt składają się przede wszystkim dwa czynniki, z których jeden odnosi się przede wszystkim do poduszki lędźwiowej. Obie poduszki zostały wykonane z dbałością o detale, czego świadectwem jest sprężysta, ale jednocześnie łatwo kształtująca się pod wpływem nacisku pianka. Wypełnia ona zarówno poduszkę zagłówkową, jak i lędźwiową. Tę drugą natomiast z mojej perspektywy wykonano szczególnie dobrze, ponieważ jest ona dość płaska, a wielokrotnie już spotykałem się z tym, że w innych modelach krzeseł była ona na tyle wypukła, że powodowała bardzo nienaturalne i szkodliwe wygięcie kręgosłupa.

Podłokietniki

Podłokietniki w fotelu Silver Monkey X Deriba możemy dostosowywać do naszych potrzeb aż w trzech płaszczyznach. Sprawia to, że w razie potrzeby faktycznie jesteśmy je w stanie spersonalizować na tyle dokładnie, by spełniały nawet najskrytsze marzenia naszych łokci, o ile te takowe w ogóle posiadają.

Blokada regulacji niestety obecna jest wyłącznie w przypadku osi pionowej, co akurat nie dziwi, ponieważ taka opcja pojawia się w podłokietnikach zawsze, niezależnie od tego, czy są one regulowane wyłącznie w jednej osi, czy w większej liczbie płaszczyzn. Nie spotkałem się niestety wciąż z możliwością blokady regulacji w innych osiach, dlatego również i tutaj możliwe jest dość łatwe, nieumyślne zmienienie ustalonej przez nas pozycji podłokietników, choć na szczęście raczej nie jest to bardzo uciążliwe niedociągnięcie.

Pięcioramienna podstawa fotela

Dochodzimy do aspektu, który dla wielu konsumentów jest elementem decydującym o tym, czy w ogóle rozważają zakup danego krzesła, czy skreślają go na samym wstępie. Chodzi mianowicie o materiał, z którego wykonana jest pięcioramienna podstawa fotela. W przypadku modelu Silver Monkey X Deriba mamy do czynienia z nylonowym tworzywem. Jest ono naprawdę grube i sprawia wrażenie naprawdę wytrzymałego.

Wiem jednak, że wielu z was zdecydowanie bardziej ufa modelom foteli, w których podstawa wykonana jest ze stali i trudno mi się dziwić, bo w końcu materiał ten wzbudza dużo większy respekt. Nie przesadzę jednak jeśli napiszę, że ręczyć mogę za to, co w przypadku Deriby w tym zakresie wykonali inżynierowie – prędzej kaktus mi na ręce wyrośnie, niż komuś z was podczas normalnego użytkowania nawet po kilku latach pęknie ten element konstrukcji.

Duże, 60-milimetrowe kółka

Myśląc logicznie, łatwo dojść do wniosku, że im większe kółka w fotelu biurowym, tym płynniej one pracują i łatwiej jest takim krzesłem poruszać się po powierzchni, niezależnie do tego, co znajduje się pod nami. Duży rozmiar kół jest szczególnie przydatny, gdy na drodze naszego fotela od czasu do czasu staje jakaś mała przeszkoda, jak chociażby kabel, po którym w ten sposób dużo łatwiej przejedziemy, lub nawet brzeg dywanu, na który chcemy wjechać (lub z którego chcemy zjechać).

Dużym atutem fotela gamingowego Silver Monkey X Deriba jest więc 60-milimetrowy rozmiar kółek, w które wyposażony został ten model. Zostały one wykonane z poliuretanu, co może nie zapewnia bezszelestnej jazdy, ale na pewno nie przynosi w tym zakresie żadnych negatywnych konsekwencji.

Podsumowanie recenzji

Fotel, który tym razem dane było mi testować, jest wręcz sztandarowym przykładem, jak wyglądają i wykonywane są fotele gamingowe, które na rynku proponowane są od wielu lat graczom. Jest w tej materii jednak jedna dość istotna różnica i wyróżnik, za który wręcz pokłony bić można w stronę polskiej marki – jest to materiał, z którego wykonane zostało obicie siedziska i oparcia w fotelu gamingowym Silver Monkey X Deriba.

Dzięki temu, że zdecydowano się zrezygnować z zastosowania obicia z ekoskóry, która może i wygląda efektownie, ale jest jednym z najgorszych wyborów dla bardzo dużej części konsumentów, użytkownik, który wejdzie w posiadanie tego modelu, nie będzie musiał borykać się z negatywnymi konsekwencjami i uciążliwymi niedogodnościami, jakie wiążą się ze spędzaniem długich godzin na krześle pokrytym właśnie sztuczną skórą.

Źródło: Silver Monkey

Bohater niniejszej recenzji nie tylko świetnie się prezentuje, ale również doskonale spisuje się podczas codziennego użytkowania, czego doświadczałem przez ostatnie kilka tygodni. Uniwersalny design tego modelu oraz stonowana stylistyka sprawiają, że z powodzeniem stosować go można zarówno w przestrzeni własnego, domowego zacisza gamingowych uciech, ale również w biurze o zdecydowanie bardziej oficjalnym i sformalizowanym charakterze.

Fotel Silver Monkey X Deriba nie prezentuje (poza omawianą już przeze mnie kwestią zastosowanej tkaniny) specjalnie wyróżniających walorów, które stanowiłyby dla mnie argument, by uznawać go za produkt wyjątkowy na skalę kategorii produktowej, w obrębie której mierzy się ze swoimi konkurentami. Nie zmienia to jednak faktu, że naprawdę trudno tutaj dopatrzyć się jakiegokolwiek zaniedbania lub istotnego błędu. Polski producent projektując oraz wykonując ten model popisał się umiejętnością wpisania się w obowiązujące na rynku trendy, biorąc przy tym pod uwagę najbardziej istotne problemy, z którymi nierzadko mierzą się konsumenci i za to należy się tutaj duża pochwała. Do solidnej realizacji projektu, która sama w sobie stanowi wartość, warto dodać niemałą zaletę, jaką jest atrakcyjna cena, w jakiej możemy zdobyć Deribę.

Jacek Lisiecki

Zawodowo fotograf, hobbystycznie pasjonat sprzętu komputerowego i gier wideo wszelkiej maści. Ze słowem pisanym ściśle związany od kilkunastu lat. Każdą wolną chwilę poświęca na łączenie tego, co szczerze kocha w życiu robić.