Kampania na tydzień przed premierą trybu wieloosobowego
Zaskakujące i bardzo ciekawe posunięcie. Otóż zamawiający cyfrową edycję gry na tydzień przed oficjalną premierą otrzymali dostęp do trybu fabularnego. Jest to o tyle ważne, że przechodząc kampanię odblokowujemy przedmioty przydatne w trybie wieloosobowym, w tym schemat na bardzo dobry, startowy karabin, który niweluje potrzebę wbijania poziomów broni, by strzelać z tłumikiem czy kolimatorem. Oprócz tego dostajemy dostęp do kilku operatorów (skórek w grze) czy przedmioty przyspieszające zdobywanie doświadczenia przez 30 i 60 minut. Pomysł ogólnie rewelacyjny. Spragnieni tytułu mogą wskoczyć w jego świat, zbić piątkę ze starymi znajomymi, poznać się z nowymi broniami i narobić sobie apetytu na danie główne. Wszystko fajnie, tylko dlaczego było to dostępne wyłącznie w dystrybucji cyfrowej? Serwery gry wieloosobowej i tak były wyłączone, czemu zatem ci, którzy wybrali fizyczny nośnik nie mogli również z tego skorzystać i musieli czekać do dnia faktycznej premiery? Pewnie nie poznamy odpowiedzi na to pytanie. Ja obstawiam większe zyski z jednej sztuki gry cyfrowej vs fizycznej.
Biuro podróży Call of Duty
Seria przyzwyczaiła nas, że nie ma nudy i podróżowanie jest wpisane w tryb dla pojedynczego gracza. W Modern Warfare 2 dzieje się naprawdę sporo. Skaczemy dosłownie po całym globie obserwując działania dwóch zespołów, które czasem łączą się w jeden, by zrobić coś bardziej odjechanego. Usiadłem do kampanii, trochę później, gdyż tego samego dnia miało premierę Gotham Knights i to tę produkcję postanowiłem ograć pierwszą. Zwłaszcza, że wiedziałem, że zdążę przejść nowego COD-a. Tryb fabularny nie zaskakuje długością i na poziomie normalnym daje jakieś 6-7 godzin zabawy. Choć parę miejsc potrafi wyprowadzić z równowagi, a w sieci sporo słyszy się o tym, że jest za trudno. Dlaczego wspomniałem o tym, że zagrałem później niż reszta świata? Gdyż zdążyłem się już naczytać, jakie to misje są mega i że to najlepsza fabuła w historii, i jaki to jest cud, miód i orzeszki. Następnie sam odpaliłem grę…
…i było takie, „ale jak to?” Czy my gramy w ten sam tytuł? Półzawodowo zajmuję się strzelectwem sportowym. Siedzę w tematach broni, zastosowania bojowego, CQB, sportów takich jak IPSC czy PiRO. Nie mogłem zrozumieć jak marka, która słynie z opowiadania historii o jednostkach specjalnych, a zwłaszcza podseria Modern Warfare, może prezentować dość dziwne techniki czyszczenia budynków. Uwierał mnie też fakt, że jednostka specjalna właściwie jest wybita do nogi, oprócz dwóch głównych bohaterów i nikogo to nie obchodzi. Reszta drużyny to po prostu tło, manekiny, które w odpowiednim miejscu muszą się przewrócić. Bardzo mi to przeszkadzało w początkowych etapach wyrzucając raz za razem z imersji. Na szczęście zrobiłem sobie przerwę i gdy wróciłem następnego dnia, dałem się porwać epickości historii, zapomniałem o realizmie i parafrazując Joeya z serialu Friends zakrzyknąłem „Call of Duty, baby!”
Modern Warfare 2 to jeden, ogromny fanserwis
Otóż Modern Warfare 2-2 lub 2 (2022) to tak naprawdę prequel wydarzeń z Modern Warfare 2 lub 2 (2009). Pojawiają się tutaj Soap, Ghost, Price, Gaz. Ze znajomych twarzy spotkamy również pilota-najemnika Nikolaia, czy generała Shepherda. Do ulubionych operatorów dołącza dwójka charyzmatycznych specjalsów z Meksyku – Alejandro i Rodolfo „Rudy”. To jednak nie wszystko. Tytuł zabierze nas i na platformę wiertniczą, i na kołyszący się statek w ulewie. Zasiądziemy za sterami broni pokładowych samolotu AC-130 i przypomnimy sobie jak cudownie w podczerwieni widać wrogów. Są klimaty arabskie, meksykańskie, miejskie – Amsterdam czy Chicago. Jest też misja snajperska z ukrywaniem się w trawie i czekaniem długich minut aż patrol nas minie. Jest misja z wykorzystaniem noktowizji. Są plot twisty, spodziewane zdrady i pewna niebezpieczna kobieta, która, jak donoszą media stała się obiektem adoracji wielu graczy. Choć raczej przy niej pewniej skończylibyście bez cojones niż razem się zestarzeli. Jest epicko, a tytuł spróbuje was zapewnić, że dwie osoby mogą samodzielnie uratować świat. Jeśli właśnie podejdziecie do tego w ten sposób, a nie jako próby pokazania jak faktycznie działają siły specjalne, to będziecie bawić się więcej niż znakomicie.
Czy nowe Modern Warfare 2 wprowadza jakieś nowalijki?
Zdecydowanie tak i jest tego całkiem sporo. Zacznijmy od kampanii fabularnej. Pojawia się w niej misja, w której faktycznie musimy się poczuć, jak porzucony, ranny komandos na terytorium wroga. Trochę poczujecie się też jak MacGyver składając minę z pułapki na myszy i C4. Nie mniej jednak gra wprowadza tworzenie przedmiotów z zebranych śmieci i w dwóch misjach bez składania kilku rzeczy w coś przydatnego nie poradzimy sobie dalej. Zostaniemy bez broni i trzeba będzie sobie jakoś poradzić na przykład z kawałkiem szkła i srebrną taśmą. Jest to miła odskocznia zwłaszcza w pierwszej misji, bo w drugiej naszukałem się strasznie czegoś, co mogłoby mi posłużyć za nóż do zabicia wroga. Mógł jednak to być przypadek i wam pójdzie to sprawniej. Ogólnie całość zaliczam na plus.
Kolejną nowością jest fakt, że misje kooperacyjne znane z poprzednich części tym razem są mocno powiązane z fabułą i warto je przejść, by uzupełnić sobie informacje z kampanii. Obecnie dostępne są trzy i są mocno zróżnicowane. Co więcej warto do nich zajrzeć, gdyż dzieją się na nowej mapie do trybu Warzone 2.0. Nowe misje mają się pojawiać z kolejnymi, dużymi aktualizacjami. Dodatkowo mają one własne dzienne zadania, które dają sporo punktów doświadczenia, a używanie broni podczas misji rozwija te same, z których korzystamy w trybie wieloosobowym, więc na wielu poziomach zwyczajnie dobrze jest zajrzeć do tego trybu. Przeciwnicy nie są może niesamowicie bystrzy, ale nadrabiają ilością i celnością, trzeba więc być niesamowicie skutecznym skrytobójcą. Alternatywnie, można też wziąć granatnik i lekki karabin maszynowy… W tych misjach dane nam też będzie kierować pojazdami, które po prostu podkradniemy lokalnym przeciwnikom. W jednym z zadań można nawet sterowanym samochodem wjechać prosto na pokład samolotu, który zabierze nas do domu i w ten sposób zakończyć misję. Jak dla mnie – bomba.
Rusznikarz 2.0
Szumnie zapowiadana nowa odsłona opcji ulepszenia broni znana jako Rusznikarz 2.0 pojawiła się już w becie i bardzo mi się tam podobała. Chwaliłem ją za ilość opcji do wyboru i łatwość przełączania ulubionego zestawu dodatku do broni pomiędzy różnymi platformami, jak pistolet maszynowy czy karabin wyborowy. Niestety w pełnej wersji zapanował chaos, którego nie jestem w stanie ogarnąć po około 20 godzinach gry w trybie wieloosobowym. Ilość dodatków przytłacza. Z jednej strony, to super wiadomość, bo mamy tak ogromny wybór. Z drugiej, gdy macie odblokowane dwa, a obok jest lista chyba z pięćdziesięciu zablokowanych, to można się trochę zasmucić. Co więcej, skomplikowane są drogi odblokowania tej części, na której wam zależy. Przykład, lubię grać z powiększeniem 2-3x. Nie jest to luneta snajperska, ale jednak coś więcej niż kolimator. Przejrzałem tę super długą listę i znalazłem taki celownik. Co zrobić, żeby go odblokować dla ulubionego karabinu? Nic prostszego, wystarczy zabijać karabinem HK w kalibrze 7,62 aż zdobędę 13 poziom tego karabinu. Wtedy odblokuję karabin HK w kalibrze 5,56 i nim muszę dobić do 16 poziomu. Teraz to już z górki, bo muszę lekkim karabinem maszynowym HK, właśnie odblokowanym, zdobyć tylko 12 poziom. Oto wreszcie na moim AR-57 znanym w grze pod pseudonimem Hurricane mam przybliżenie 3.4x. Juhu.
Oczywiście ta smutna historia powyżej, to jedna strona medalu. System zachęca do grania różnymi konstrukcjami. Przyjemnie też, gdy bierzemy świeży karabin i jak tylko odblokujemy dla niego możliwość modyfikacji lufy, to mamy od razu kilka do wyboru. W wielu przypadkach system ten działa na naszą korzyść i zwiększa radochę z zabawy. To co tutaj mi nie zagrało, to ten chaos związany z tym jak coś odblokować. Odnoszę też wrażenie, że twórcy stwierdzili ok, mamy tych co lubią kolimatory bez powiększenia (szybsze składanie się do strzału) i tych wyborowych kamperów, niech się bawią. Kolimatorów na 40 poziomie mam kilka do wyboru a i lunet powyżej 6x też sporo. Dziwne, że tak popularne rozwiązanie w życiu codziennym, czyli powiększenie na poziome 3x jest tak ukryte. Jest jeszcze jedna ważna rzecz. Otóż twórcy dodali ciekawy patent dla tych, którzy zdobędą maksymalny poziom broni. Od tego momentu każdy z dodatków do broni można było zmieniać decydując na czym zależy nam bardziej. Suwakami, w łatwy sposób decydowaliśmy o tym, że, przykładowo, chcemy szybciej podnosić broń do oczu, kosztem odrzutu. Napisałem „było”, gdyż w sobotni wieczór, nagle, weszła obowiązkowa, wewnętrzna aktualizacja, która cały system wyłączyła. Podobnych rzeczy jest niestety więcej.
Testowanie na prodzie
Wybaczcie ten programistyczny żargon, ale nic tak lepiej nie odda tego co się dzieje w temacie najnowszego Call of Duty. Wspomniana kampania działała bez zarzutu na premierę, a właściwie przedpremierę. Po czym w połowie tygodnia nagle aplikacja zaczęła się dziwnie zachowywać i trzeba było się nagimnastykować, żeby odpalić tryb offline, dający możliwość kontynuowania trybu fabularnego. Rano, w premierowy piątek, przed pracą działało oznaczanie przeciwników i celów, którego brakowało od dawna w serii. Jaram się, oznaczam. Wracam po pracy, aktualizacja, nie działa. Wspomniane tuningowanie dodatków do broni było i nie ma. Dwie mapy z bety nie zawitały do głównej odsłony z niewiadomych przyczyn. Ogólnie nie do końca wiadomo czy coś wam nagle nie zniknie albo się pojawi. Także jeśli coś, co przeczytacie w tym tekście jest już nieaktualne, to chciałbym zaznaczyć, że tak może się wydarzyć. Niby fajnie, że tak aktywnie działają, ale jest to dość frustrujące dla kogoś, kto chciałby wszystko przybliżyć swoim czytelnikom.
Z technicznych aspektów mogę wspomnieć jeszcze o tym, że gra kilkukrotnie wyrzuciła mnie do pulpitu konsoli, ale tylko w trybie wieloosobowym. Mieliśmy też niezrozumiałe problemy z połączeniem się do drużyny, jednak wychodzi na to, że te zostały naprawione już w sobotę wieczorem. Często po skończonym meczu gra tak długo aktualizuje dane z serwerami, że wyrzuca kogoś z ekipy. Nierzadko czeka się w kilkuminutowych kolejkach do serwera, po to, żeby dostać wewnętrzną aktualizację i wrócić do kolejki. Tytułowi zdarza się przywieszać w momencie połączenia z serwerem meczu, ale do tej pory zawsze mapa ładowała się po tym normalnie. Są spore rozbieżności w czasie dołączania do gry. Widoczne to było najbardziej, gdy graliśmy w czwórkę. Ktoś już grał, komuś ładowała się mapa, a ktoś inny ciągle miał widok na zamrożone lobby. Sądząc jednak po prędkości i sposobie wprowadzania dość dużych zmian wierzę, że deweloperzy szybko uporają się z błędami. Szkoda tylko, że gracze znów muszą być testerami płacąc za, wydawało się, skończoną grę.
Wielki nieobecny w Modern Warfare 2
Kolejna rzecz, którą ciężko mi wybaczyć, to brak trybu hardcore w najnowszej odsłonie Call of Duty. Zabrakło go w becie, nie ma go też w pełnej wersji. Ma pojawić się dopiero wraz z pierwszym sezonem Warzone 2.0 w listopadzie. Trochę późno. Tym bardziej, że skoro teraz serwery radzą sobie średnio, pomyślcie co będzie, jak darmowy tryb zawita do gry. Także na jego premierę raczej sobie nie postrzelam. Nie zrozumcie mnie źle, w podstawowy tryb da się grać z przyjemnością, ale trochę jednak frustruje wpakowanie kilku kulek w głowę przeciwnika (na pewno w głowę, bo tylko to mu wystaje zza osłony), który nic sobie z tego nie robi. Z kolei on was ściąga z shotguna strzałem w głowę z 50 m. Oddajcie mi mój hardcore!!!
Trudne podsumowanie tytułu lub recenzja w skrócie
Ten tekst jest już tak bardzo długi, że wątpię, że ktokolwiek dotarł do tego miejsca, a nie napisałem jeszcze nic o mapach, gadżetach (o tych wspomniałem w tekście z bety. Link wklejałem wyżej, ale żebyście nie musieli szukać jest też tutaj), dynamice starć, grafice, udźwiękowieniu czy zmianach w umiejętnościach specjalnych naszych żołnierzy. Skupiłem się na tym, co wywołało we mnie największe emocje. Dlatego teraz w skrócie. Kampanię oceniam dobrze, może nawet bardzo dobrze. To dość ciekawy film sensacyjny z nowościami w serii. W mapach jestem zakochany. Są świetne, wielopoziomowe, z unikalnymi cechami, pozwalające skutecznie wykorzystać nowe gadżety. Jedyne co zmieniłbym, to algorytm odrodzeń, bo zbyt często, gdy biegamy przeciwnik pojawia się nam na plecach i jesteśmy dla niego łatwym celem. Grafika w kampanii to bardzo dobra robota i choć na pewno nadrabia faktem, że oglądamy ją często w podczerwieni czy noktowizji, to potrafi pozytywnie zaskoczyć – Amsterdam! W trybie wieloosobowym jest mniej szczegółowo, ale tam nie ma czasu się przyglądać, także to co widzi się w biegu jest jak dla mnie wystarczająco ładne, żeby nie czepiać się tego aspektu.
Gra spowolniła trochę. Może to być efekt tego, że nie gram w trybie hardcore, ale mam wrażenie, że względem bety jest spokojniej, bardziej taktycznie. Dobrze się strzela. Poprawione zostały zachowania broni i jest jeszcze przyjemniej i różnorodnie. Każda zachowuje się inaczej, w zależności od tego z czym biegamy. Od teraz nie wybieramy sami umiejętności, a ich predefiniowane zestawy. W każdym znajdują się cztery specjalne zdolności. Dwie dostajemy na start rozgrywki, dwie kolejne odblokowywane są w trakcie. Odbiera to na pewno możliwość dopasowania się idealnie do naszego stylu gry, ale mi osobiście zestawy odpowiadają i chętnie korzystam z tego rozwiązania. Bronie strzelają w zróżnicowany sposób. Czuć, kiedy prujemy z lekkiego karabinu maszynowego, a kiedy z pistoletu maszynowego z tłumikiem. Dźwięk różni się też od tego czy jesteśmy w pomieszczeniu, także w zależności od jego wielkości, czy na otwartej przestrzeni. Jednak dla kogoś, kto strzelał z części z tych broni na żywo nie brzmią one dla mnie dokładnie tak jak w rzeczywistości.
To już naprawdę koniec tekstu o Modern Warfare 2
Stoję w rozkroku pomiędzy „wiem, że będzie dobrze”, a „kurde, za dużo tu łatania szkłem i szmatami.” Gra nie była gotowa na swoją premierę. Zabrakło testów, kto wie, może przydałaby się jeszcze jedna beta? Wiemy jednak jak jest. Tytuł musiał się ukazać właśnie teraz i kompletnie nic nie mogło tego zmienić. W końcu musi trafić pod choinkę do wielu domów. Jeśli jesteście fanami serii, to tak jak ja będziecie kląć pod nosem, czy rzucać padem oglądając raport z bardzo poważnego błędu, który spowodował zamknięcie gry, ale będziecie wracać i będziecie się super bawić. Jeśli zaś jest to wasza pierwsza styczność z serią bądź dawno was tu nie było warto trochę odczekać. Gra jeszcze będzie dopracowana, kod sieciowy działał, a błędy w większości wyeliminowane. Jeszcze będzie pięknie.