Opakowanie i zabezpieczenie
Oryginalne pudło, w które zapakowane jest biurko Genesis Holm 510 RGB, to w zasadzie po prostu olbrzymi karton (w końcu blat stołu ma 160 cm długości i 75 cm szerokości) udekorowany gdzieniegdzie rysunkami przedstawiającymi nasz gamingowy mebel, logotypami producenta oraz sporą ilością informacji dotyczących przede wszystkim elektronicznej warstwy produktu (HUB USB, ładowarka do telefonu, podświetlenie RGB).
W przypadku zawartości tak ciężkiej, a przy okazji imponującej wymiarowo, wytwórcy zazwyczaj nie przykładają dużej wagi do designu opakowania, co oczywiście jest zrozumiałe, gdyż konsumenci również są pod tym kątem mniej wymagający, niż gdy mamy do czynienia chociażby z peryferiami. Pamiętajmy jednak, że rozmawiamy o biurku, którego cena rynkowa waha się od 1300 zł do nawet 1500 zł. W takim wypadku oczekiwać można więc nieco finezji nawet tam, gdzie konkurencja niedomaga. Projektanci firmy Genesis, rezygnując ze zwykłego szarego kartonu bez dodatków, ewidentnie poczuli się zobligowani do wejścia poziom wyżej, natomiast przykłady pudeł na duże obudowy (czy nawet tych na najbardziej prestiżowe fotele tego samego producenta) pokazują, że można wykonać to jeszcze lepiej i „bardziej luksusowo”.
Najważniejszym aspektem opakowania tych gabarytów jest jednak zabezpieczenie zawartości i tutaj już polskiemu producentowi nie można nic zarzucić. Pomimo użycia stosunkowo niewielu elementów wypełniających w postaci przede wszystkim styropianu, całość zestawu jest bardzo dobrze chroniona. Jest to zasługa przemyślanego ułożenia części składowych biurka w dużym, ale płaskim pudle. Zarówno blat, nogi jak i mniejsze elementy są solidnie opakowane i porozdzielane między sobą jak nie kartonowymi wkładkami, to styropianem.
Montaż biurka Genesis Holm 510 RGB
Instrukcja, która znajduje się w pudle, krok po kroku przeprowadza konsumenta przez cały proces montażu biurka Genesis Holm 510 RGB. Poradnik zrealizowany jest w sposób dobrze znany nam z tych dołączanych do produktów pewnej popularnej szwedzkiej marki wnętrzarskiej, a co za tym idzie nie powinien stanowić literackiego wyzwania dla większości użytkowników. Wszystkie elementy zestawu są odpowiednio ponumerowane, a instrukcja z powodzeniem się do tych oznaczeń odnosi, co znacznie ułatwia proces składania stołu. Części nie jest zbyt wiele, więc naprawdę trudno tutaj trafić na jakieś komplikacje i w większości przypadków po maksymalnie 45 minutach od rozpakowania produktu, biurko będzie stało złożone na środku pomieszczenia.
Z montażem powinniśmy poradzić sobie w pojedynkę, jednak z uwagi na rozmiar i masę drewnianego blatu warto do tego zadania zwerbować (choćby małego) pomocnika. Zwłaszcza jeżeli biurko składamy w nie największym pokoju. Oczywiście nie jest to wymóg niezbędny i nawet w skrajnych przypadkach jedna osoba może bez wielkich komplikacji podołać temu wyzwaniu.
Design, wygląd i estetyka wykonania
Projektanci odpowiedzialni za koncept wizualny biurka Genesis Holm 510 RGB odwalili kawał dobrej roboty i nie ma co do tego cienia wątpliwości. Mimo że szczegółowe upodobania estetyczne każdy użytkownik może mieć inne, generalny design produktu zasługuje na pochwałę. Jest jednak w tym zakresie kilka detali, które nie pozwalają mi powiedzieć, że Holm to twór idealny.
Dobre strony projektu
Pierwsze co przykuwa uwagę po złożeniu tego wyjątkowego mebla przeznaczonego dla graczy, to „karbonowa” (bo oczywiście nie mamy tutaj do czynienia z prawdziwym włóknem węglowym) okleina blatu połyskująca niczym pieczołowicie wypolerowana płyta winylowa. Tą samą teksturą pokryte zostały pozostałe dwa drewniane elementy zestawu, czyli demontowalne półki domyślnie przeznaczone na rozstawienie głośników. Wykończenie stylizowane na karbonowe w połączeniu z metalowymi częściami konstrukcyjnymi w kolorze matowej czerni zachwyci każdego konesera ciemnych, stonowanych produktów. Dzięki temu, że producenci zrezygnowali ze wszelkich barw przełamujących (a różnego rodzaju sprzętów naszpikowanych neonowymi dodatkami na rynku przecież nie brakuje), mamy tutaj do czynienia z minimalizmem, który jest pięknie podkreślany przez lekko mieniący się blat. Jeżeli podczas pracy lub zabawy przed komputerem zawsze marzyliście, by czuć się jak w Mercedesie klasy S, to najnowsza propozycja Genesisa idealnie trafi w wasze gusta.
Drugie na co na pewno trudno nie zwrócić uwagi to sama bryła biurka. Zarówno jeśli chodzi o kształt samego blatu, dodatkowych półek, jak i niekonwencjonalne rozwiązanie kwestii nóg – wszystko tutaj ewidentnie aż krzyczy do konsumenta, by stanął kilka metrów dalej i z cieknącą ślinką wpatrywał się w to niezwykłe dziecko branży stolarskiej i gamingowej. Nieco industrialny sznyt konstrukcji wzorowo wpisuje się w obecne trendy rynkowe, a jednocześnie sprawia wrażenie futurystycznego. Całość znakomicie współgra z zapędami estetycznymi znacznej części grupy odbiorczej, która raczej nie jest znana z zamiłowania do klasyki i bez wątpienia czuć tutaj, że projektanci byli tego świadomi podczas swojej pracy.
Wytwórców produktu trzeba również pochwalić w zakresie dbałości o detale i jakości wykonania. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. „Karbonowa” okleina nigdzie nie odstaje, nie odnalazłem żadnych obić, niedokładnie zalakierowanych fragmentów metalowej konstrukcji czy nawet liczniejszych zarysowań, o które łatwo przy tak dużym meblu. Jedyny słaby punkt, który udało mi się zlokalizować to spora rysa znajdująca się na spodniej części blatu, ale umówmy się – to najmniej widoczne miejsce całego stołu, więc jeśli już mają pojawić się niedociągnięcia, to najlepiej właśnie tutaj.
Piękno kosztem użyteczności
„Nie wszystko złoto, co się świeci”. Tak mógłby brzmieć podtytuł tego rozdziału. Zacznijmy od atrakcyjnej „karbonowej” okleiny, którą z wierzchu powleczone są wszystkie trzy drewniane elementy biurka, włącznie z najistotniejszym, czyli ogromnym blatem. Niezaprzeczalnie miła dla oka, ale jednocześnie specyficzna faktura okładziny skutecznie utrudnia czyszczenie stołu z kurzu. Jeżeli zastanawiacie się dlaczego na zdjęciach biurka w tej recenzji widać tyle drobinek pyłu, to niniejszym przedstawiam wam odpowiedź – ze stołu praktycznie nie da się pozbyć resztek brudu. Owszem, nie jest problemem wierzchnie przetarcie nagromadzonych okruszyn, włosków itd., ale w dokładnym doczyszczeniu w pierwszych chwilach nie pomaga ani najlepsza ścierka z mikrofibry, ani nawet sprężone powietrze. Dopiero długie i intensywnie przecieranie okleiny miejsce po miejscu poprawiane „odkurzaczem w puszce” przynoszą satysfakcjonujące efekty. Jeżeli pałacie niepowstrzymaną pogardą do zakurzonych mebli, to Holm 510 powinien być przez was omijany szerokim łukiem, bo oklejający się z każdej strony kurz nie da wam spokoju.
Podświetlenie RGB w biurku Genesis Holm 510
Pisałem wyżej, że producenci w projekcie biurka zrezygnowali z barw przełamujących czarny, stonowany design i oczywiście jest to prawdą. Urozmaicać kolorystykę stołu możemy natomiast we własnym zakresie, dzięki sterowalnej zdalnie przy pomocy pilota taśmie LED zamontowanej na tylnej części metalowego wspornika utrzymującego w ryzach całą konstrukcję. Do wyboru mamy siedem kolorów podświetlenia: biały, czerwony, zielony, niebieski, żółto-limonkowy, błękitno-turkusowy oraz różowo-fioletowy. Wszystkie barwy oraz ich wariacje mogą być wyświetlane w przeróżnych trybach, które aż trudno zliczyć. Mamy tu do czynienia ze wszystkimi sztandarowymi sposobami podświetlania, od typowej „tęczy” przelatującej przez wszystkie dostępne kolory, przez „oddychanie” (zarówno pojedynczej barwy, jak i całego zakresu), aż po migotanie i światło statyczne. Jasność diod możemy regulować w ośmiu stopniach natężenia, podobnie zresztą jak szybkość odtwarzania trybów podświetlenia.
Wszechobecne RGB zalewające rynek branży sprzętu dla graczy może się podobać lub też nie, jednak na pewno jest to funkcja, która dodaje produktowi wartości. W przypadku najbardziej prestiżowego modelu wśród biurek oferowanych przez markę Genesis, podświetlenie umiejscowione z tyłu stołu pięknie wpasowuje się w całokształt designu, a jednocześnie nie zaburza jego subtelnego, acz luksusowego charakteru. Stonowany turkus delikatnie wyłaniający się zza blatu będzie cieszył oczy większości użytkowników i nie mam co do tego cienia wątpliwości.
Software’owy niedosyt
Jedyne czego moim zdaniem zabrakło w podświetleniu Holm 510, to możliwość jego dodatkowej obsługi przy pomocy jakiegokolwiek oprogramowania instalowanego na komputerze, które pozwoliłoby na więcej zabawy i personalizacji w tym zakresie. Nawet jeżeli chodzi o pełen zakres barwowy palety RGB, a nie tylko kilka wybranych kolorów (co oczywiście wymagałoby zastosowania innych diod, niż te obecne). A tak mamy w zasadzie do czynienia ze zwykłą taśmą LED RGB i pilotem z AliExpress za kilkadziesiąt złotych. Konkurenci z innych segmentów rynku skupionego na sprzęcie dla graczy pozwalają sobie na nieco więcej, oferując zaawansowane aplikacje do obsługi chociażby produkowanych peryferiów (które naturalnie same z siebie mają więcej funkcji niż podświetlenie, ale hej, od czegoś warto zacząć). Rozumiem też korzyści wynikające ze stałego oświetlenia biurka nawet po wyłączeniu komputera, jednak jestem pewien, że dałoby się to łatwo rozwiązać chociażby wbudowaną pamięcią urządzenia. Nie zmienia to natomiast faktu, że rozwiązanie wybrane przez Genesisa spełni potrzeby 90% konsumentów, a chyba to jest tutaj najważniejsze.
Funkcjonalność i wrażenia z użytkowania stołu
Wygląd wyglądem, estetyka estetyką, podświetlenie podświetleniem, ale biurko to przede wszystkim funkcjonalny towarzysz naszej pracy i zabawy przy komputerze. Tak ważny element przestrzeni roboczej musi pomagać nam komfortowo spędzać czas przed monitorem. Holm 510 RGB został w tym zakresie wyposażony w kilka pomysłowych udogodnień.
Naprawdę duży blat
Dla wielu to pierwszy i najważniejszy warunek przy wyborze stołu do stanowiska komputerowego. Na naszych biurkach, przy których spędzamy długie godziny w ciągu dnia, lądują nie tylko elementy wyposażenia w postaci wszelkiej maści peryferiów, ale często przecież również posiłki, zeszyty, książki, notatniki i cała masa innych przedmiotów codziennego użytku. Przedmiotów, na które musi znaleźć się odpowiednio dużo miejsca. Genesis zaproponował nam blat o pokaźnych wymiarach 160 cm na 75 cm, który zadowoli zdecydowaną większość konsumentów. Kształt blatu również został przez projektantów przemyślany, ponieważ nie mamy tu do czynienia ze zwykłą prostokątną deską. Finezyjne wcięcie umożliwiające „wsunięcie się” użytkownika w konstrukcję jest nie tylko walorem estetycznym, ale przede wszystkim poprawia komfort pracy.
Stabilna konstrukcja
Jeden z największych plusów biurka Genesis Holm 510 RGB, to świetnie zaprojektowany metalowy szkielet, który nie tylko bardzo dobrze wygląda, ale jednocześnie świetnie podtrzymuje całość konstrukcji stołu. Mebel solidnie stoi na podłodze, niezależnie od tego co przy nim robimy. Nie ma tu mowy o jakiejkolwiek chwiejności znanej z produktów Ikei.
Dodatkowe uchwyty i półki
Elementów do opcjonalnego montażu mamy tutaj sporo: dwie półki, koszyk na przewody, jeden uchwyt na słuchawki oraz drugi na kubek z napojem.
Zacznijmy od moim zdaniem najlepszego z nich, czyli podwieszanego stelażu, który pozwala nam uporać się ze zwisającym z tyłu biurka okablowaniem. Pomysłowy dodatek będący zbawieniem dla wszystkich fetyszystów cable managementu (do grona których zdecydowanie się zaliczam). Dzięki temu, że koszyk ma otwartą konstrukcję i jest wykonany na zasadzie metalowego szkieletu, możemy dowolnie przeplatać przez niego przewody co pozwala na bezlitosne rozprawienie się z „kabelkowym” chaosem, który w większej lub mniejszej mierze przeszkadza chyba każdemu z nas.
Uchwyt na słuchawki spełnia swoje zadanie, chociaż myślę, że sprawdziłby się jeszcze lepiej, gdyby był po prostu węższy. Obecna szerokość wydawała mi się przekalkulowana i okazjonalnie utrudniała swobodne zawieszanie headsetu. Jeżeli natomiast chodzi o uchwyt na kubek – tutaj w przeciwieństwie do koszyka na przewody szkieletowa konstrukcja generowała nieco kłopotów i nie czułem się pewnie, gdy umieszczałem w niej popijane trunki (zero procentów, I swear to God). Umiejscowienie obu opcjonalnych elementów może odpowiadać lub nie, jednak warto docenić, że producent dał nam do wyboru po dwie pozycje po obu stronach biurka, w których możemy je przykręcić.
Półki mocowane są na zaciski, dzięki czemu możemy je montować w dowolnych miejscach blatu. Trzymają się swoich pozycji bardzo stabilnie, a trzy śruby, które łączą drewniane elementy z metalowymi konstrukcjami sprawiają wrażenie wyraźnie zdecydowanych co do swojego powołania. Oczywiście ogromnych kolumn tutaj nie postawimy, gdyż po prostu nie ma ku temu wystarczająco miejsca, ale wciąż półki pozostają bardzo funkcjonalnym dodatkiem. Szczególnie ze względu na możliwość dowolnego dostosowania ich położenia.
Hub USB oraz ładowarka bezprzewodowa (indukcyjna)
Koncentrator, rozgałęźnik, rozdzielacz… Jakkolwiek byśmy go nie nazwali, hub USB służy do zwiększenia ilości dostępnych portów transmisji danych naszego urządzenia, dodatkowo często pozwalając umieścić je w dużo bardziej przystępnym miejscu niż chociażby tył jednostki centralnej. Genesis Holm 510 RGB wyposażony jest we wbudowany w blat biurka potrójny hub USB 3.0, który doskonale spełnia swoje zadanie. Nie doświadczyłem żadnych kłopotów w zakresie funkcjonowania urządzenia, a prędkość transmisji danych wyraźnie wskazywała na pełne wykorzystanie przepustowości złączy. Umiejscowienie również zależy od indywidualnych preferencji każdego użytkownika, jednak to, na które zdecydował się producent wydaje się być całkiem uniwersalnym wyborem i również w waszym przypadku powinno się bardzo dobrze sprawdzić.
Po drugiej stronie stołu znajduje się kolejny miły dodatek, czyli bezprzewodowa ładowarka QI. Nie będę rozwodził się co do samych technicznych detali związanych z wydajnością urządzenia, gdyż wynikają one bezpośrednio ze specyfikacji, której szczegóły znajdziecie na samej górze tej recenzji. Ponadto wiele również zależeć będzie od używanego przez was telefonu i jego parametrów. W moim przypadku do testów posłużył wysłużony Samsung S8, który przy użyciu ładowarki indukcyjnej ładował się mniej więcej o połowę wolniej niż za pomocą tradycyjnego szybkiego ładowania z gniazdka. Oczywiście nie jest to wina tego konkretnego urządzenia zaproponowanego przez firmę Genesis, bo S8 ładuje się z identyczną prędkością również podczas korzystania z innych ładowarek indukcyjnych. Niezależnie jednak od tego jak szybko wzrastały procenty na pasku stanu mojego telefonu – liczy się, że wzrastały i to jest tutaj ogromnym plusem. Do tej pory smartfon zazwyczaj po prostu leżał na blacie biurka obok myszki i klawiatury aż do momentu, kiedy to usłyszałem charakterystyczną wibrację sygnalizującą rozładowanie się baterii.
Czy biurko Genesis Holm 510 RGB jest warte zakupu?
Tak oto docieramy do podsumowania tej wyczerpującej recenzji. Myślę, że odpowiedź na pytanie zawarte w nagłówku tego rozdziału jest kwestią bardzo osobistą, przede wszystkim ze względu na niekonwencjonalność opisywanego produktu. Nie mamy tutaj do czynienia z chłodzeniem procesora, które można sztywno ocenić za pomocą wyników testów wydajności, pomiarów temperatur czy głośności. Biurko – niezależnie od tego czy jest to mebel dedykowany graczom czy nie – musi odpowiadać użytkownikowi przede wszystkim w zakresie estetycznym i funkcjonalnym. Bardzo dobrze jest przed zakupem stołu po prostu się do niego „przymierzyć”.
Genesis Holm 510 RGB jest bardzo dobrze skonstruowany, moim zdaniem wygląda świetnie i w zasadzie idealnie wpisuje się w moje gusta, a drobne niedociągnięcia to tak naprawdę detale, które nie są aż tak istotne biorąc pod uwagę kategorię produktu. Tutaj najważniejsza jest odpowiadająca nam konstrukcja i pod tym względem nie mam projektantom nic do zarzucenia. Pamiętajmy jednak, że za najbardziej prestiżowym wydaniem wśród stołów oferowanych przez markę Genesis stoi również prestiżowa cena w granicach 1300-1500 zł i to może być dla wielu potencjalnych zainteresowanych bariera nie do przeskoczenia. Holm 510 zdecydowanie jest kierowany do wąskiego grona odbiorców i myślę, że pod takim kątem należy na niego spoglądać. Do mnie osobiście wiele elementów dodatkowych (włącznie z oświetleniem) po prostu nie jest zaadresowanych i raczej w tym przedziale cenowym skupiłbym się na szukaniu czegoś bardziej prozaicznego w postaci elektrycznie regulowanej wysokości nóg. Nie zmienia to jednak faktu, że Genesis wkomponował tutaj praktycznie wszystko, co był w stanie zaproponować konsumentom. Mamy podświetlenie RGB, dodatkowe uchwyty, ładowarkę indukcyjną, hub USB, ekstrawagancki wygląd, a do tego naprawdę duży blat i stabilną konstrukcję. Jeżeli zawsze marzyliście o tak ekskluzywnym fundamencie waszego stanowiska komputerowego i macie możliwość wydać ponad tysiąc złotych na realizację tego snu – trafiła się idealna okazja. Upewnijcie się tylko, że wysokość stołu jest dla was odpowiednia! Mimo wszystko ergonomia pracy na dłuższą metę powinna być ważniejsza niż spełnianie gamingowych marzeń.