FIFA to marka gier sportowych obecna na rynku już niemal 30 lat i działająca w oparciu o licencje udzielone przez Międzynarodową Federację Piłki Nożnej. Seria od wielu lat budzi spore kontrowersje wśród graczy. Pojawiają się zarówno głosy krytyki, że kolejne, wydawane co rok, odsłony cyklu praktycznie niczym się od siebie nie różnią, a każda nowa część kosztuje pełną cenę, fani cyklu odpowiadają natomiast, że ewolucja jest bardzo subtelna, lecz zauważalna, a dotyczy głównie fizyki piłki oraz zawodników. Z jednej strony gracze zachwalają tryb FIFA Ultimate Team, z drugiej zwraca się uwagę na system lootboxów i konieczność wydania sporych funduszy w mikropłatnościach, żeby osiągnąć w nim zadowalające wyniki. Mimo tych zarzutów najnowsza odsłona serii może okazać się najbardziej kontrowersyjną do tej pory.
FIFA 22 – Next-gen Update tylko dla posiadaczy Edycji Ultimate
Okres przejścia międzygeneracyjnego to zawsze trudny czas dla branży gier. Z jednej strony twórcy chcą już wykorzystać potencjał najnowszego sprzętu, z drugiej nie mogą zostawić „na lodzie” posiadaczy starszych platform. Ze względu na wyposażenie nowych konsol przez Sony i Microsoft w rozbudowaną kompatybilność wsteczną wydawać by się mogło, że płynna migracja na nowsze platformy może być łatwiejsza niż kiedykolwiek. Wielu wydawców zdecydowało się na model tzw. „next-genowego patcha”, czyli specjalnej aktualizacji, która pozwoli za darmo ulepszyć posiadaną grę do wersji na najnowszą platformę, jeśli użytkownik w międzyczasie postanowi wymienić sprzęt na nowy. Ten system wykorzystało samo EA przy obecnej odsłonie swojego sportowego cyklu, czyli FIFA 21, gdzie posiadacze wydania na PS4 i Xbox One mogą za darmo uzyskać łatkę poprawiającą grafikę gry po przesiadce na PS5 czy Xbox Series X|S. Niestety przy najnowszej odsłonie EA postanowiło skomplikować ten system.
W najnowszej odsłonie serii aktualizacja dla platform nowej generacji ograniczona jest tylko do edycji Ultimate tytułu. Posiadacze edycji Standardowej na PS4 będą musieli kupić grę ponownie, jeśli zdecydują się na zakup nowszej platformy, lub uruchamiać grę w trybie kompatybilności wstecznej, pozbawiając się dostępu do nowego silnika animacji piłkarzy HyperMotion. Spójrzmy, jak to wygląda cenowo:
- Edycja Standardowa PS4 i Xbox One:
- 59,99$ (w Polsce 299,90 złotych).
- Edycja Standardowa PS5 i Xbox Series X|S:
- 69,99$ (w Polsce 349,90 złotych).
- Edycja Ultimate PS4 + PS5 i Xbox One + Xbox Series X|S:
- 99,99$ (w Polsce 449,90 złotych).
W najgorszej sytuacji wydają się posiadacze konsol poprzedniej generacji. Ci, jeśli wymienią sprzęt, to zapłacą aż 119,98 $, jeżeli będą chcieli w pełni wykorzystać w grze potencjał nowego sprzętu. Wydaje się, że EA stara się wykorzystać okres przejścia międzygeneracyjnego i migracji graczy na nowe platformy, by skłonić ich do kupienia droższej wersji gry, bo w innym wypadku mogliby zostać przy edycji standardowej. Dla formalności sprawdźmy jeszcze, co (oprócz aktualizacji dla nowszych platform) zawiera edycja Ultimate gry FIFA 22:
- Oferta ograniczona czasowo – Bohater FUT.
- Piłkarz „Obiecujące transfery”.
- Dostęp na 4 dni przed premierą.
- 4600 FIFA Points
FIFA 22 na PC bez next-genowych nowości i tylko na jeden komputer
Drugą kwestią, która zaniepokoiła graczy, jest oparcie portu pecetowego na wydaniu last-genowym konsoli. Co to oznacza w praktyce? Przede wszystkim gracze pecetowi otrzymają grę pozbawioną technologii HyperMotion, która jest najbardziej reklamowaną cechą najnowszej odsłony. HyperMotion to opatentowana przez EA Sports technologia, w ramach tworzenia której zorganizowano mecze profesjonalnych zawodników, wyposażając ich w stroje z czujnikami motion capture, a następnie przy użyciu algorytmów uczenia maszynowego wygenerowano ponad 4000 realistycznych animacji w oparciu o 8,7 mln klatek zarejestrowanego materiału wideo. Dzięki temu piłkarze mogą nie tylko poruszać się na boisku o wiele realistyczniej, ale też poszerzono ich zakres ruchów o pomniejsze interakcje, takie jak rozmowy, wskazywanie czy udzielanie sobie rad i instrukcji. Dane zebrane podczas tworzenia animacji pozwoliły również na usprawnienie sztucznej inteligencji wirtualnych sportowców, dzięki czemu mają oni sprawniej, szybciej i bardziej wiarygodnie reagować na dynamiczną sytuację na boisku. Tych nowości zostanie jednak pozbawiona wersja pecetowa oparta o wydanie na PS4 i Xbox One.
Skąd taka decyzja? Wydaje się, że EA chciało trafić do jak najszerszego grona pecetowych graczy. Oparcie gry o wersję na nowsze platformy mogło się wiązać ze znacznym zwiększeniem wymagań sprzętowych gry. Zobaczmy małe porównanie.
Oficjalne wymagania sprzętowe gry FIFA 22 prezentują się następująco:
- Minimalne:
- OS: Windows 10 64-bit
- Procesor: AMD Athlon X4 880k 4GHz / Intel Core i3 6100 3,7GHz
- RAM: 8 GB
- Karta graficzna: AMD Radeon HD 7850 / Nvidia GeForce GTX 660
- Połączenie sieciowe 512 kbps lub szybsze
- Miejsce na dysku twardym: 50 GB
- Rekomendowane:
- OS: Windows 10 64-bit
- Procesor: AMD FX-8150 3,6GHz / Intel Core i5 3550 3,4GHz
- RAM: 8 GB
- Karta graficzna: AMD Radeon R9 270x / Nvidia GeForce GTX 670
- Połączenie sieciowe szerokopasmowe
- 50 GB miejsca na dysku twardym
A teraz spójrzmy, jak prezentuje się pecet, który mocą odpowiada konsolom najnowszej generacji, według serwisu ITIGC:
- Procesor: AMD Ryzen 7 2700X
- RAM: 16 GB DDR4 3200 Mhz
- GeForce RTX 2060
- Dysk twardy: PCIe 3.0 x4 NVMe 1TB SSD
Jak widać, jest to dużo potężniejsza maszyna niż konfiguracje rekomendowane przez EA do uruchomienia FIFA 22. Wszystko wskazuje więc na to, że EA postanowiło dotrzeć do większej liczby potencjalnych odbiorców kosztem usunięcia z gry najbardziej wyczekiwanej funkcji. Jest to oczywiście bardzo przykra decyzja, zwłaszcza że coraz więcej gier oferuje aż trzy zestawy wymagań sprzętowych: minimalne, zalecane i ultra, gdzie to ostatnie oznacza, jakiego sprzętu potrzebujemy, by cieszyć się grą ze wszystkimi jej możliwościami. EA mogło przecież umieścić w ustawieniach gry przełącznik włączający lub wyłączający animacje HyperMotion. Oczywiście gra wówczas zajmowałaby więcej miejsca na dysku z powodu konieczności umieszczenia w plikach gry zarówno zestawu nowych animacji, jak i zestawu starszych, ale to i tak to lepsze rozwiązanie niż po prostu wycinanie funkcji z gry kompletnie.
Trzecią sprawą, która oburzyła pecetowych graczy, jest zapis w karcie produktu Steam mówiący o ograniczeniu liczby aktywacji gry tylko do jednego komputera. Oburzeni gracze nie wyobrażają sobie sytuacji, gdy w wypadku zakupu nowego komputera lub wymiany kluczowego podzespołu jak płyta główna będą zmuszeni do ponownego zakupu gry. Oczywiście utrudnia to również grę osobom, które posiadają więcej niż jeden komputer, na przykład stacjonarkę i laptopa. Na szczęście na moment pisania tego artykułu kontrowersyjna informacja zniknęła już z karty produktu Steam. Chociaż EA nie skomentowała szerzej sprawy, można przepuszczać, że taka decyzja (o ile nie była wynikiem pomyłki przy tworzeniu karty produktu) podyktowana była kwitnącym procederem account-sharingu, czyli sytuacji, gdy dostęp do konta ma kilka do kilkunastu osób, grających w te same gry na zmianę lub równocześnie w trybie offline. Co bardziej przedsiębiorczy gracze sprzedają nawet dostęp do swojego konta obcym osobom. Oferty „dostępu do konta Steam z konkretną grą” można bez problemu znaleźć na portalach aukcyjnych, a cena takich transakcji wynosi zwykle mniej niż 10 zł. Oczywiście redakcja GamesGuru nie zaleca i nie pochwala tego typu praktyk, gdyż jest to łamanie zarówno umowy licencyjnej z wydawcą gry, jak i warunków korzystania z platform dystrybucji.