O zamknięciu Google Stadia wiemy już jakiś czas. Pod koniec września firma oficjalnie ogłosiła, że 18 stycznia serwis zakończy działalność. Na szczęście Google zobowiązało się do zwrócenia kosztów za utracone gry, a Ubisoft i Bungie zapowiedzieli możliwość przeniesienia postępów na ich platformy. Co ciekawe, pomimo zbliżającego się końca do chmury ma trafić nowa gra, a kontroler otrzymać dość istotną funkcję.
Podobno najlepiej uczyć się na cudzych błędach. Właśnie taki zamiar ma Netlfix, który z porażki Stadii wyciągnie wnioski. W końcu portal planuje wprowadzić własną wersję strumieniowania gier oparty właśnie na usługach Googla. Zgodnie ze słowami Mike’a Verdu, czyli wiceprezesa Netflixa Stadia była udanym projektem pod względem technologicznym, ale jej model biznesowy już nie był tak dopracowany.
Nowości w Google Stadia tuż przed zamknięciem
Zacznijmy od gry. Oczywiście nie pogramy w nią za długo, w końcu za kilka dni usługa zostanie wyłączona, ale podobno liczą się chęci. Z tego powodu do chmury trafiła produkcja, którą opisują dość ciekawie: „Zagraj w grę, która pojawiła się na Stadii, zanim Stadia pojawiła się na święcie.” Mowa o Worm Game, która służyła do testowania funkcjonalności platformy. Jest to prosta zręcznościówka i to tyle. Wychodzi na to, że ten tytuł jest jednocześnie pierwszą i ostatnią grą na Google Stadia.
Drugą nowością jest zmiana w kontrolerze. Otrzyma on bowiem specjalne urządzenie, które umożliwi mu korzystanie z Bluetootha. W ten sposób pad zastrzeżony wyłącznie dla Stadii będzie współpracować z innymi platformami, a przynajmniej takie są nadzieje. Więcej informacji na ten temat poznamy dopiero po wypuszczeniu dodatku na rynek.
Coś się kończy, coś się zaczyna, jak Sapkowski nazwał zbiór swoich opowiadań o Wiedźminie. Może to koniec dla Google Stadia, ale z jej porażki wiele firmy może wyciągnąć wnioski. Jak im to wyjdzie? Zobaczymy.