Jeśli szukacie klawiatury z wieloma dodatkowymi klawiszami na makra, podświetleniem we wszystkich kolorach tęczy, a także bonusów w postaci złącz USB, to niestety nie tutaj. To jest kompakt i jak sama nazwa wskazuje jest minimalistycznie, co wcale nie znaczy biednie! Powiem szczerze, że im dłużej z niej korzystałem tym byłem bardziej zadowolony.
Test Corsair K63 – budowa i pierwsze wrażenia
Pierwsze śliwki robaczywki, jak mówi stare przysłowie. Klawiatura jest zapakowana w bardzo solidny, wysokiej jakości karton, który robi wrażenie. Na pewno też wyróżnia się na tyle, by zwrócić uwagę w sklepie, na półce. Zawartość jest już jednak, zgodnie z nazwą kompaktowa. Poza klawiaturą znajdziemy tylko bardzo króciutką instrukcję. Co więcej zaskoczyło mnie to, że z wewnątrz folii ochronnej, w którą sprzęt był zawinięty, wyleciały trzy klawisze.
Okazało się, że w trakcie transportu musiały odpaść i były luzem. Bałem się, że w ogóle klawiatura jest uszkodzona, ale po włożeniu ich na miejsce, przez cały okres testowania nie było z nimi żadnych problemów. Nie mniej jednak, co się przestraszyłem to moje. Dodatkowo, w moim odczuciu za słabo oznakowana jest na pudełku możliwość ściągnięcia dodatkowego softu do klawiatury. Wydawało się, że sama w sobie jest tak prosta, że nie ma potrzeby niczego ekstra.
Dopiero później przypomniało mi się, że w tekście o K95 był dokładny opis oprogramowania. Faktycznie na jednym z boków kartonu jest mała informacja o tym, że by zwiększyć swoje wrażenia z korzystania z klawiatury warto ściągnąć soft. Jeśli nie lubicie, jak sprzęt daje Wam po oczach i cały czas błyska, to pewnie nawet nie zauważycie jego braku.
Wszystko działa właściwie prosto z pudełka. Mamy tu przyciski do multimediów – Play/Pause, Stop, do przodu i do tyłu, regulacja głośności osobnymi klawiszami na plus i minus oraz możliwość zupełnego wyciszenia dźwięku. Dodatkowo za pomocą dwóch osobnych przycisków możemy zablokować klawisz Windows, tak by podczas grania nie zminimalizował nam ekranu, a także mamy opcję ustawienia kilku poziomów jasności podświetlenia. To ostatnie jest tylko w kolorze czerwonym.
Choć to dość zabawne, bo w sumie instalacja oprogramowania umożliwia wybór jednego z 256 odcieni… …czerwonego! Chciałbym jednak zobaczyć osobę, która faktycznie by z tego skorzystała z tej dokładności wyboru. Warto także wspomnieć o pewnej oczywistości, czyli braku klawiatury numerycznej. W końcu to klawiatura do grania, a nie pisania, do tego kompakt, nie mniej, chciałem to nadmienić. Spacja może nie wygląda przekonująco na zdjęciach, ale na co dzień dobrze się z niej korzystało.
Przełączniki mechaniczne
Mamy tu ich inny typ niż w przypadku K95, a mianowicie przełączniki Cherry MX Red. Można powiedzieć o nich różne rzeczy, ale na pewno nie to, że są ciche. Posiadają bardzo duży skok i początkowo trudno było mi się przyzwyczaić. Na co dzień korzystam ze Steelseries APEX 350, także może to było powodem tak znacznie odczuwalnej różnicy. Czasem, przy szybkim pisaniu zdarzało mi się nie wpisać litery, mimo dość mocnego naciśnięcia klawisza. Jednakże, tak jak wspominałem wyżej, im dłużej pracowałem i bawiłem się z klawiaturą, tym było nam razem lepiej. Same przełączniki są w kolorze czerwonym, o czym wspomina nazwa, ale też dają podświetlenie w takim kolorze.
Podświetlenie urządzenia
Trochę już o tym pisałem. Otóż, jest czerwono. Może jednak być czerwono na różne sposoby. Domyślnie podświetlenie jest stałe i równomierne. Za pomocą przycisku na klawiaturze możemy tylko wybrać jeden z kilku wariantów jasności. W przypadku, gdy zainstalujemy oprogramowanie, opcje wyboru zwiększają się nam łącznie do siedmiu.
Podobał mi się zwłaszcza profil, który podświetlał klawisz po tym jak się w niego uderzyło. Natomiast typ fali powodował u mnie oczopląs. Polega on na tym, że przez całą klawiaturę przechodzą fale światła i można spokojnie do tego tańczyć na dyskotece. Niestety nie porusza się w rytm muzyki!
Podobnym podświetleniem jest deszcz. Tutaj zamiast od lewej do prawej przelewającej się fali, mamy wrażenie wody spływającej po szybie. W efekcie czego pionowo, z góry na dół przebiegają podświetlenia w losowych miejscach. Ciężko mi sobie wyobrazić sytuację, w której jest to przydatne i ktoś faktycznie chciałby korzystać z tej funkcji przez cały czas pracy i gry.
Ostatnim dużym trybem jest błyskawica. Polega on na tym, że po wciśnięciu klawisza, dokoła niego powstaje reakcja łańcuchowa i podświetlane są kolejne przyciski, aż osiągną koniec klawiatury. Efekt powtarza się przy każdym stuknięciu w przycisk. Jak chcecie zaszpanować znajomym, to fajny bajer, ale ponownie wydaje mi się, że bardziej on rozprasza niż pomaga.
Oprogramowanie klawiatury Corsair K63
Jak już wiecie, szału nie ma. Należy samodzielnie pobrać aplikację Corsair Utility Engine. W poprzednim akapicie pokazałem w niej dostępne opcje podświetlenia. Kolejny ekran to możliwe ustawienia makr. Choć nie mamy tutaj specjalnych przycisków na sprzęcie, które służyłyby tylko temu celowi, to fakt, że klawiatura gamingowa umożliwia tworzenie makr zaliczam na plus. Narzędzie do tego służące jest bardzo zaawansowane i każdy fan MMO (i nie tylko!) znajdzie tu coś dla siebie.
Ponadto mamy bardzo proste menu pozwalające wybrać odcień czerwonego, a także zadecydować, który z 4 dostępnych skrótów, a może i wszystkie, będzie wyłączany po wciśnięciu blokady na klawiaturze. Nie bardzo tylko rozumiem, czemu ta karta nosi nazwę Performance. Spodziewałem się tu raczej jakiś testów w stylu najczęściej używanych klawiszy, a nie podstawowych ustawień.
Anti-ghosting
Dzięki prostej aplikacji, dostępnej na stronie Microsoftu sprawdziłem, czy faktycznie klawiatura posiada w 100% anti-ghosting i Key Rollover, jak chwali ją producent, u siebie na stronie. Muszę przyznać, że klawiatura dała radę i wyszła z tego testu „z tarczą”. Mój Apex powinien się teraz mocno wstydzić, a rzekomo też jest klawiaturą dla graczy.
Wrażenia z użytkowania
Bardzo dużo piszę każdego dnia, tak też było podczas testów. Natomiast, około trzy dni zajęło mi przestawienie się na wysokie skoki klawiszy K63. Tyle czasu potrzebowałem, żeby w 99% pisać w pełni poprawnie, bez odrywania wzroku od ekranu, a czasem i bez patrzenia w ogóle. Klawiatura więc, nadaje się do pisania, a już w szczególności jest idealna dla osób tęskniących za maszynami do pisania. K63 jest bardzo głośna.
To czego brakuje podczas pisania, to na pewno klawiatura numeryczna. Rozumiem ideę kompaktów i to, że ktoś, kto się na niego decyduje nie będzie uważał tego za wadę. Nie mniej jednak, dla osoby, która dużo stuka w klawisze może być to problem. Po prostu lojalnie ostrzegam. Bardzo fajnie, że klawiatura ma przyciski do multimediów. To bardzo ułatwia pracę i pisanie. Nie trzeba nigdzie wychodzić, przełączać okien, a muzyka leci dokładnie taka jakiej chcecie słuchać. Wielki plus za to.
Gamingowe doświadczenia
Jeśli chodzi o granie, to przyznam się, że klawiatura namówiłaby chyba największych niezdecydowanych zainwestowania pieniędzy w sprzęt mechaniczny. Jak zwykle do testu wybrałem ostatnią odsłonę Dooma w trybie multi i to co wyprawiałem, to na pewno po części zasługa klawiatury. Jest prosto, ale w zupełności wystarcza to do satysfakcjonującej zabawy. Także gorąco polecam.
Podsumowanie recenzji Corsair K63
Średnia cena Corsair K63 Compact to 350 zł. Czy warto tyle wydać na ten sprzęt? Szczerze, nie jestem przekonany. Jasne, to świetna klawiatura, na której dobrze się pisze i bardzo dobrze gra. Jednak jest to produkt dość goły. Nawet biorąc poprawkę na fakt, że klawisze są mechaniczne, to w moim odczuciu cena jest trochę za wysoka.
Nie zrozumcie mnie źle. To produkt prawie idealny, a jednocześnie nie czuję, że chciałbym go kupić za tę cenę. W przypadku jednak, gdy nie macie za dużo miejsca na biurku i głównie gracie, to warto się nad K63 zastanowić. Dla wielu atutem może być właśnie brak większych bajerów jak dodatkowe przyciski na makra czy więcej kolorów podświetlenia. Musicie zatem ocenić sami.