fbpx

Codzienna dawka planszówkowych nowin!

Wracaj do nas regularnie i bądź na bieżąco!

Recenzja Dungeon Legends – fantastyczny powrót do krainy Avel

22 grudnia 2024,
08:34
Piotr Borlik

Wśród rodzin coraz popularniejsze stają się meble rosnące wraz z dzieckiem, które możemy modyfikować z roku na rok, by dziecko wciąż mogło z nich korzystać, dlaczego więc gry planszowe również nie mogłyby pójść tym tropem? Idealnym tego przykładem jest uniwersum krainy Avel, znane do tej pory z rewelacyjnych Kronik Zamku Avel. Gra, która dla wielu była pierwszą planszówkową przygodą pełną potworów i bohaterskich czynów, z biegiem czasu mogła stać się zbyt łatwa, by nie powiedzieć wprost: zbyt dziecinna. Nic więc dziwnego, że z myślą o nich, a także o innych nieco starszych graczach powstało Dungeon Legends, czyli samodzielny tytuł, dzięki któremu znów możemy wrócić do krainy Avel i uratować ją przed kolejnymi potwornościami.

Staranne wykonanie, świecące karty i mata zamiast planszy powinny zwrócić uwagę każdego młodego gracza. Same zasady są banalnie proste, ale poziom trudności rośnie z rozdziału na rozdział, dzięki czemu gra idealnie nadaje się zarówno dla bardzo młodych graczy, jak i tych nieco starszych, którym zdążyły się już ograć Kroniki Zamku Avel.

8 /10
Ocena redakcji
serwisu GamesGuru

Wygląd

Pudełka porządkujące elementy

Różnorodność przygód

Możliwość dopasowania poziomu trudności do graczy

Regrywalność

Młodzi gracze naprawdę wczuwają się w przygodę

To jednak wciąż gra dla dzieci, dorośli w swoim gronie mogą się odrobinę nudzić

Brak poczucia rozwoju postaci podczas rozgrywania kampanii

W krainie Avel nie dzieje się dobrze. Jej mieszkańcy sami są sobie winni: gdyby nie kierowali się tak bardzo chciwością i nie kopali zbyt głęboko, pewnie nie obudziliby czyhającego pod ziemią zła. Ale nie ma tego złego, na szczęście w pobliżu była grupka żądnych przygód śmiałków (tym razem w butach), którzy chętnie uporają się z wszelkim złem i plugastwem. Mogą też biegać z wiadrami, w końcu żadna praca nie hańbi.

Ahoj, przygodo!

Dungeon Legends jest rodzinną grą drużynową, w której wcielimy się w odważnych bohaterów zmagających się z przeróżnymi przygodami. To właśnie różnorodność zadań, z którymi przyjdzie nam się mierzyć, wydaje się najsilniejszą stroną gry. Każdy z dostępnych rozdziałów oferuje inne odczucia z rozgrywki i wymaga innych strategii. I choć pozornie może się wydawać, że pięć scenariuszy to mało, to są one w pełni regrywalne. Powiedzieć, że w pudełku otrzymujemy pięć różnych gier, byłoby znaczną przesadą, ale minie dużo czasu, nim poszczególne przygody nam się ograją i zaczniemy rozglądać się za dodatkami, które zapewne wkrótce się pokażą.

Przed wyruszeniem na przygodę trzeba wypolerować zbroję

Gry dla młodszych odbiorców muszą dobrze prezentować się na stole, nie inaczej jest w Dungeon Legends. Mata do gry, połyskujące karty, piękne (trochę mroczne) grafiki, a wszystko to zgrabnie upakowane w pudełka. Obcowanie z Dungeon Legends to czysta przyjemność. Co jednak ważniejsze, funkcjonalność nie przegrała z estetyką, dzięki czemu gracze ani przez chwilę nie powinni czuć się zagubieni. Wszystkie niezbędne informacje zawarte na kartach opisane są za pomocą symboli, tekst pełni rolę humorystycznych opisów, dzięki czemu śmiałkowie, którzy jeszcze nie opanowali sztuki czytania, powinni wszystko zrozumieć.

Jakaś drużyna też by się przydała

Dungeon legends jest grą kooperacyjną, a co za tym idzie, gracze muszą ze sobą współpracować, by osiągnąć cel postawiony przez scenariusz. Postacie, które wybierzemy (rycerz, kowalka, zwiadowca i czarodziejka), powinny nakierować nas na sposób grania. I tak, jeśli wybierzemy rycerza w lśniącej zbroi, powinniśmy raczej skupiać się na wywijaniu mieczem, podczas gdy zwiadowcy łatwiej będzie poruszać się po planszy. To oczywiście tylko propozycje stylu gry, nic nie stoi na przeszkodzie, by odwrócić role, służą do tego między innymi tory umiejętności, które dobieramy sobie przed rozgrywką, a które to dają nam dodatkowe możliwości i zwiększają asymetrię postaci.

Prawdziwi bohaterowie nie potrzebują przerwy

W Dungeon Legends można grać w trybie kampanii lub pojedynczej przygody. Jeśli zdecydujemy się na to pierwsze, po każdej przygodzie musimy przejrzeć nasz ekwipunek i zostawić sobie jedną kartę, a resztę oddać do ogólnej puli. Sprawia to, że tak naprawdę nie czujemy ciągłości ani rozwoju naszych postaci. Co gorsza, gdy zdecydujemy się na rozegranie osobno któregoś z dalszych scenariuszy, będzie nam łatwiej, bo będziemy mogli wybrać sobie dowolną kartę startową. Rozumiem, że byłoby zbyt łatwo, gdybyśmy po prostu przechodzili do kolejnego scenariusza ze wszystkimi uzyskanymi kartami, ale jednak pozostaje niedosyt i poczucie, że nasze postaci są sztucznie osłabiane. Gdyby chociaż z każdym kolejnym scenariuszem (który teoretycznie jest trudniejszy) można było zostawiać sobie więcej kart (kolejno 2, 3, 4 i na końcu 5), czułoby się przynajmniej namiastkę rozwoju. To jednak tylko uwaga dorosłego gracza, młodsi poszukiwacze przygód na nic się nie skarżyli. 😊

Grę otrzymałem od wydawnictwa Rebel, co nie miało wpływu na treść recenzji i wystawioną ocenę.

Piotr Borlik

Polski pisarz, autor popularnych powieści kryminalnych, znany przede wszystkim z serii „Boska proporcja”. Urodził się w 1986 w Bydgoszczy. Absolwent Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy, z tytułem inżyniera. W trakcie studiów zaczął tworzyć pierwsze opowiadania, interesował się także grami logicznymi. Został mistrzem Holandii oraz laureatem trzeciego miejsca w otwartych mistrzostwach Czech w grach logicznych. Najlepiej czuje się mieląc jedne surowce w drugie i ścigając się na torach. Tam, gdzie inni wytykają brak klimatu, on skupia się na temacie i spójnych z nim mechanikach. Bynajmniej nie oznacza to, że odmówi epickiej przygody, zwłaszcza gdy ma okazję poprowadzić sesję RPG.

Komentarze

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najpierw najnowsze Najpierw najstarsze
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze